PZL P.11c nb 5 (45-N) 111 Eskadra Drukuj
Wpisany przez Arkady72   

Nadejszła wiekopomna chwila...

Przyszła pora na Telesfora i ja dołączam do zabawy. Postaram się zrobić ten model najlepiej jak potrafię a przy okazji "po swojemu". Rola supportu w każdym konkursie też jest potrzebna. Teraz poważnie, model jaki wykorzystam to oczywiście nasz Mirage nr kat. 48103, blaszki Part również Made in Poland, kalkomanie bez niespodzianek czyli AeroMaster AMD48621 "Early Warriors" i silniczek żywiczny ToRo 48001:

Wspomagał będę się skromna literaturką w postaci Monografii Lotniczych 36 i 37.

Niedługo dotrze do mnie także MiniReplika nr 59 oraz jeden kaem z zestawu Parta od dobrego wujka.

Sylwetka boczna modelu, który chcę wykonać:

Oraz fotki oryginału coby pozostać w zgodzie z regulaminem konkursu.

Tutaj piątka pierwsza w rzędzie na lotnisku Bielsko-Aleksandrowice podczas niechlubnego zajmowania Zaolzia w 1938 roku:

Tutaj prawdopodobnie druga z lewej:

I najważniejsze dla mnie zdjęcie wskazujące, że maszyna wyposażona była jedynie w dwa kadłubowe kaemy:

Malowanie planuję wykonać z wykorzystaniem farb firmy Agama, nigdy ich nie używałem ale mam nadzieje, że sobie poradzę jakoś.
Ten samolot wybrałem ze względu na kościuszkowską odznakę na kadłubie. Model chce wykonać bez udziwnień, no może poza jednym otwartym lukiem karabinu maszynowego.


Kiedy zabrałem się za swój model Koledzy byli już daleko z przodu i trochę wstyd pokazywać swojego Kopciuszka... Skoro jednak przyjąłem zaproszenie do tej beznadziejnej walki to trzeba sprostać jakoś wyzwaniu. Ech, żebym wiedział w co się pakuje...

 

Zmontowałem kokpit z użyciem blaszek Parta:

Trzy razy kratownica spadła mi ze stołu, ale widać PZL to solidna firma i o dziwo nic nawet nie odpadło.

Powalczyłem tez troszkę z silnikiem:

Pomalowałem na odpowiednie kolory klisze z przyrządami, kokpit otrzymał także swój metaliczny kolorek. Skórzany wałek wokół wejścia do kokpitu po obejrzeniu sobie wielu zdjęć zdecydowałem się pomalować na kolor czarny. Busola wykonana z kawałka ramki. Po sklejeniu obu polówek kadłuba (po wcześniejszym ścieniowaniu grubości statecznika pionowego w granicach rozsądku) w zasadzie niestety niewiele widać z ostatnich 3 dni mojego wysiłku nad kokpitem. Taki już urok jedenastki...

Przy pomocy skalpela, papieru ściernego i duuuużej ilości czasu ukształtowałem "zmęczona" powierzchnie poszycia na kadłubie.

Ponadto ścieniowałem skalpelem miejsca na poszyciu gdzie pokrywy łuków karabinów, radiostacji, bagażnika i apteczki będą zastąpione elementami foto-trawionymi. Dzięki temu zabiegowi "zleją" się razem z powierzchnia poszycia. Zrobiłem także małe skrzyneczki pod zamykane stopnie prowadzące do kokpitu.

Na koniec naniosłem zgodnie z planami zamieszczonymi w monografii linie nitów, co muszę przyznać było już czystą przyjemnością.

Przy pomocy uchwytu od nożyka modelarskiego ukształtowałem kolejno blaszki osłon w przedniej części kadłuba. Uzyskany kształt wycinka poszycia "beczki" znacznie ułatwił przyklejanie tych elementów na zakrzywionej bryle kadłuba.

Gotowe wszystkie elementy już na kadłubie wraz z pozostałymi blaszkami:

Po analizie tego zdjęcia doszedłem do wniosku, ze przyklejenie imitacji dna wyrzucanego zbiornika paliwa na płasko do spodniej części kadłuba ma odpowiedni "kwit". : Oczywiście nie twierdze, ze każdy egzemplarz P.11c tak miał ( inne fotki tego nie potwierdzają ) ale jest to mozliwe.

Widać wyraźnie, że jego dno wystaje nawet nieco poza obrys bryły kadłuba.

Zamocowałem pasy pod zbiornikiem spięte razem kawałkiem plastikowego pręcika oraz wykonałem punkty mocowania linek ( raczej pasków ze względu na kształt ) napinających golenie podwozia głównego. Użyłem do tego celu przyciętych igieł iniekcyjnych przez co wklejenie linek będzie potem dziecinnie proste a przy okazji dość podobnie to wygląda do śrub napinających:

Zamocowałem golenie podwozia bacząc aby miały odpowiedni kąt rozstawienia zgodnie z planami. Zmiennoogniskowy obiektyw trochę przekłamuję jednak ich długość jak i wysokość statecznika... Jako "usztywniacza" do zdjęcia użyłem okapotowanie silnika od Beau.

Można powiedzieć, ze pezetelka już prawie stoi na własnych nogach:

Sprawdziłem także czy ruchoma część statecznika pionowego posiada w końcu prawidłowy obrys po wcześniejszych obróbkach:

Miało być pięknie i 24 żeberka w chłodnicy... Udało mi się "upchać" ledwie 17 sztuk. I tak dużo fajniej to wygląda niż żywiczny odlew dołączony do modelu.

Wziąłem się za skrzydło. Podstawy przyrządów celowniczych wykonałem z kawałka ramki i wzbogaciłem trawionkami. Wcześniej wywierciłem otworki w podstawach, żeby później łatwo wkleić elementy celownicze. Przykleiłem też trawione elementy mechanizmów lotek, te wcześniej były odcięte.

Odtworzyłem zewnętrzny skórzany wałek wokół kokpitu, będzie jeszcze szlifowany. Wiatrochron... brak dodatkowych okoć w narożnikach, podłogowe potwory szybko się z nimi rozprawiły nie pozostawiając złudzeń kto rządzi na niskim pułapie. Możliwe, ze dorobię je z innego materiału. Podobny los spotkał pokrywę luku bagażnika. Poprawiłem za to, nieco osłonę silnika i zrobiłem kolektory.

Czas zabrać się za malowanie.


Spod skrzydła pokryłem surfacerami 1000 i 1200, wcześniej oczywiście naniosłem nity. Pierwszy preshading, później położyłem pierwsza warstwę farby Agama polish blue dedykowanej do samolotów lotnictwa polskiego z okresu międzywojennego. Następnie rozjaśniłem środki paneli i jako trzecia i ostatnia warstwa poleciała bardzo mocno rozcieńczona czysta polish blue.

Farbki Agamy kładą się świetnie, kolorystyka również wydaje się bezbłędna w moim odczuciu, choć kto to może sprawdzić...

Imitacje śrub od paneli dostępowych wykonałem ręcznie przy pomocy wiertełka. Wyszły mi różne głębokości tych otworków więc po pokryciu modelu surfacerem przy pomocy lekko stępionej igły zalałem poszczególne dziurki biała farba olejna a następnie patyczkiem zamoczonym w rozcieńczalniku do farb olejnych zmyłem nadmiar farby. W ten sposób uzyskałem jednakowo wyglądające niby duże śruby, które w zasadzie powinny być chyba wypukle. Po tym wszystkim pokryłem model srebrną farbą oraz dwukrotnie błyszczącym lakierem, w ten sposób przygotowałem go do wykonania zdrapek.

Silniczek gotowy do montażu:

Kola pomalowałem z użyciem masek Montex od kół do Beaufightera, pasują bardzo dobrze:

Odrapania przy użyciu soli mi nie wyszły wiec przemalowałem cały model jeszcze raz (dark earth plus kilka kropel olive drab) i rysy wykonałem pędzelkiem. Ówczesne farby nitro musiały być niezwykle dobrej jakości bo mało jest zdjęć P.11 z jakimiś większymi ubytkami farby. Widoczne czarne okopcenia w okolicach karabinów będą jeszcze stonowane szara farba. Pierwsza fotka w bladym świetle dziennym, kolejne z lampa błyskowa:

Skórzany wałek oraz zagłówek zdecydowałem się pomalować jednak na czarno, choć rożne są zdania na ten temat to ta fotka mnie przekonała do tej wersji:

Położyłem kalkomanie:

Po czym model został zwashowany:

 

Na tym zakończyłem pracę nad modelem, zapraszam na kolejną stronę gdzie znajduje się galeria.


Kiedy dnia 1 września 1939 roku Niemcy napadły na Polskę ciężar obrony polskiego nieba spoczął na P.11c.

Model wykonany z zestawu Mirage oraz blaszek Part. Do oznaczenia samolotu użyłem rewelacyjnych kalkomanii Aeromaster + trochę własnego tuningu.

Mglisty poranek 1 września... zimna rosa pokrywa stojący na trawiastym lotnisku płatowiec...

Po sygnale do startu na moment zgasł silnik:

Przytomny pilot szybko uruchomił go z powrotem:

No i dalej już tradycyjnie:

 

Model wykonałem w konkursie mistrzowskim WingMaster 2009. W trakcie budowy modelu toczyła się dyskusja na temat jego wykonania, zachęcam do przeczytania. Możesz również podyskutować do modelu w galerii konkursowej. Dziękuje za poświęcony czas.