Stary model żywiczny firmy CMR, dał mi sporo popalić, a ponieważ jest malutki, wszystkie babole wylazły na fotkach, co dodatkowo mnie zdołowało.
Kształty były dobre, trzeba było tylko poprawić wygięte skrzydła i zakleić sporo pęcherzyków. Niestety były one koło linii podziałowych, co utrudniało ich gładkie przeprowadzenie. Wyjątkowo jakoś nie było współpracy żywica-surfacer-alclad. Trzykrotnie zmywałem całość, a poprawki metalizerem były konieczne nawet po nałożeniu kalkomanii. Tych ostatnich w zestawie nie było wcale, musiałem je sobie wydrukować. Ponieważ kokardy drukowałem na białym podkładzie, przy wycinaniu stworzyło się białe obramowanie, wynikające z grubości podkładu, a nie z niechlujnego wycięcia.
Nie jestem zadowolony, ale nie zawsze musi wyjść jak trzeba.
A tak z ciekawości: czy Wy jesteście w pełni zadowoleni ze swoich dzieł? Ja jeszcze nigdy nie