Specjalnie na życzenie krótka historia malowania A-10
1. Na początku chciano pomalować samolot tak, by był niewidoczny na tle nieba. żeby atakujący mieli problem z określeniem jego położenia.
Stosowano dwa odcienie szarości, tak by spód nie różnił się od góry. Żeby nie było widać w którą stronę samolot skręca. Pojawiła się jako konsekwencja tej idei "sztuczna"kabina na brzuchu. Podobne zabiegi widać na F-18. Sztuczna kabina, i podobne kolory brzucha i pleców samolotu nie pozwalają łatwo stwierdzić, czy samolot skręca w naszym kierunki - czy się od nas oddala. W sumie prosty trik ale daje kilka sekund luzu pilotowi. Stosowano też schemat asymetryczny, który miał pogłębiać ten efekt, ale go nie pogłębiał, wiec z niego zrezygnowano.Dodam że stosowano specjalne farby które zmieniały intensywność w zależności od oświetlenia, ale były trudne w utrzymaniu.
2. Potem ktoś pomyślał, że wdzierające się na terytorium ZSSR samoloty lecące na małej wysokości trzeba pomalować tak, żeby ich nie było widać z powietrza.Wiadomo ZSSR ma "potężne" lotnictwo myśliwskie ;-))
Pierwszy patent to było malowanie samolotu w kilku kolorowe plamy dostosowywane indywidualnie do rejonu działań. Zachodu z tym było dużo, a efekt taki sobie.
Samolot malowano od spodu i od góry w ten sam sposób z powodów omówionych w pk. 1.
3. żeby życie obsługi było łatwiejsze opracowano "stały" schemat zielono szary. Przewidziany cały czas do walki nad Europą.
Z tym kamuflażem samoloty latały w nad Irakiem, i okazało się , że tam nie ma kto ich obserwować z powietrza, za to z ziemi ostro do nich prują.
4. Zatem wrócono do pierwszej koncepcji szaro-szarej z fałszywą kabiną. żeby uprościć sobie życie stosuje się zwykłe farby ;-))
Koło historii zatoczyło koło co świadczy o tym, że tak już pewnie zostanie ;-))))
Pozdrawiam