Po krótkim odpoczynku czas zacząć pracę nad nowym modelem.
Muszę przyznać, że od kilku tygodni biłem się z myślami co wybrać i jaki model zrobić po Drakenie.
Jestem odrobinę zmęczony samolotami w barwnych kamuflażach i od dłuższego czasu miałem ochotę na zrobienie czegoś szarego, mimo tego nie mogłem zdecydować się na nic konkretnego.
Tradycyjnie wybór padł na samolot o którym w ogóle nigdy nie myślałem że go zrobię - francuski Rafale M.
Tutaj należą się podziękowania dla Spitona za inspirację i przekonanie mnie do tej maszyny.
Co to jest Rafale i jaka jest jego historia pisać nie będę, bo samolot należy do najnowszych osiągnięć światowego przemysłu lotniczego więc informacji o nim nie brakuje w sieci.
Samolot jest naprawdę ładny i sam się sobie dziwię, że nie zwróciłem wcześniej na niego uwagi.
Wybrałem wersję M, głównie z powodu słabości do lotnictwa pokładowego.
Jak wiadomo Francuzi produkują wyłącznie dwie wersje jednomiejscowe tego myśliwca (C przeznaczona dla Armée de l'Air, a M dla marynarki), oraz wersję B - dwumiejscową.
Wersja M w stopniu minimalnym (od strony wizualnej) różni się od wersji C. Głównie mocniejszym (czytaj: masywniejszym) podwoziem, oraz czujnikami niezbędnymi do lądowania na lotniskowcu.
Do tej pory wyprodukowano ledwie kilkanaście sztuk Rafale M w wersji F.2, czyli przystosowanej do zadań szturmowych.
Mój model będzie właśnie w takiej wersji.
W celu zrobienia tego modelu początkowo kupiłem zestaw Hobby Bossa.
Nie jest to zły zestaw (dobre recenzje w sieci): ma na pierwszy rzut oka bardzo przyjemne detale, o dziwo nieźle wypada w kategorii zgodności z oryginałem (choć sporo drobnych błędów da się wychwycić), ma także bardzo bogate uzbrojenie.
Wadą są bardzo źle wyglądające kalkomanie (serio, chyba najgorszy zestaw kalek jaki wpadł mi w ręce), troszkę "szorstka" powierzchnia części, a po dłuższym zapoznaniu się z wypraskami - pewnego rodzaju toporność detali.
Hobby Boss poskąpił także całkowicie wszelkich "szklanych" elementów odtwarzających światła i sensory, czego kompletnie nie potrafię zrozumieć.
Przykładowo, jedno ze światełek pozycyjnych jest odtworzone jako osobna cześć, ale zrobione ze zwykłego szarego plastiku.
W tej sytuacji sięgnąłem po model Revella, który - jak się szybko okazało - sprawia wrażenie znacznie lepszego i staranniej zaprojektowanego modelu.
Rafale M wyprodukowany przez Niemców charakteryzuje się nieco subtelniejszymi detalami, ponoć jest bardzo dobrze spasowany, ma chyba wszystkie potrzebne światełka i sensory, a kalki (wyprodukowane przez Cartografa) wyglądają lepiej niż znakomicie.
Gorzej wygląda sytuacja z uzbrojeniem i podwieszeniami, ale nie jest tak źle - Rafale można i z tego zestawu bardzo przyzwoicie uzbroić (np. w bomby GBU-12).
Wersja modelu którą kupiłem to ta najnowsza, ze wszystkimi poprawkami dzięki którym można z tego zestawu zrobić całkowicie poprawną wersję myśliwca.
Pewnego rodzaju "wadą" obu modeli jest to, że praktycznie nie ma do nich prawie żadnych dodatków.
Z co bardziej istotnych "aftermarketów" dostępne są jedynie maski Montexu, jakaś bardzo stara blaszka Eduarda (raczej mało przydatna) i kilka ciekawych zestawów Wolfpack Design.
Już miałem kupić zestaw Rafale B/M Standard F2 set (poprawiony nos, wyrzutnie rakiet, dodane wyrzutnie flar i śmieci itp.) ale okazało się, że mojej wersji zestawu Revella to wszystko praktycznie jest.
Zastanawiam się teraz nad zestawem dysz silników WD, ale decyzji jeszcze nie podjąłem.
Udało mi się kupić zestaw kalkomanii Zotz, zanim w moje ręce trafił model Revella.
Gdy tylko te kalki przyjdą porównam je ze znakomitym zestawem pudełkowym i zadecyduję które użyć.
Tak więc zabieram się za nowy model.
Zestaw Hobby Bossa będzie mi służyć w sytuacjach awaryjnych jako części zapasowe, a jeśli nie będę niezbędne, to zachowam go sobie na później.
Nie wykluczam także użycia części uzbrojenia z tego zestawu, mam tu na myśli przede wszystkim fajne pociski Apache, służące do niszczenia pasów startowych.
Nie wykluczam też dozbrojenia maszyny w GBU-12 od Eduarda.
Jak wspominałem, model będzie pomalowany na szaro i mam zamiar wypróbować kilka podpatrzonych bądź zasłyszanych sztuczek związanych z preshadingiem i brudzeniem, aby maksymalnie zróżnicować te jednolite szare powierzchnie.
Zapraszam do mojego warsztatu.