Pewnie, że mogę. Pierścień łączący ten gąszcz drucików zrobiłem ze strzykawki o pojemności 2ml, której obwód pasował prawie idealnie do obwodu korpusu silnika. Wycięcie wąskiego na ok. 1,5 mm i w miarę równego pierścienia zajęło mi sporo czasu i pochłonęło 3 strzykawki. Gdy w końcu przebrnąłem przez ten etap, przyszła pora na przewody. Początkowo chciałem zrobić je z cienkiego drucika miedzianego, który był by bardzo łatwy w późniejszym wyginaniu i układaniu w poszczególne miejsca. Nawiercenie 28 otworów na tak małej powierzchni jaką dawał mi pierścień, okazało się zadaniem ponad moje siły. W dodatku tworzywo z jakiego zrobione są strzykawki, jest dość oporne w obróbce. Zostałem zmuszony do zastąpienia drutu, wyciągniętą nad ogniem ramką wtryskową. Doklejanie poszczególnych przewodów do pierścienia nie nastręczało problemów. Pozycje poszczególnych odcinków ustalałem przykładając „na sucho” pierścień do korpusu silnika, oraz podpierając się licznymi zdjęciami znalezionymi w sieci. (niestety tylko późniejszych wersji tego silnika, ponieważ zdjęć tego konkretnego modelu R1830-45 nie znalazłem) Po złożeniu obydwu gwiazd w całość, dokleiłem pierścień z przewodami i dopiero teraz zaczęła się zabawa, która zajęła mi dwa wieczory z różnymi efektami końcowymi. Plastikowe pręciki imitujące kable układały się opornie, a doklejanie ich było walką z naprężeniami i trzęsącymi się rękami. Jak wspomniałem wcześniej drut był by tutaj materiałem odpowiedniejszym. Bądź co bądź wyszło znośnie, a co ważniejsze zdobyłem mnóstwo cennego doświadczenia. Gdybym teraz zaczynał zabawę od początku, najpierw odmierzył bym i po doginał poszczególne kabelki a dopiero wtedy zaczął je doklejać.
Co do malowania, to najpierw prysnąłem cały silnik aluminium Pactry, następnie na czarno pomalowałem popychacze oraz kabelki. Korpus i pierścień pomalowałem emalią Humbrola. Na każdy cylinder zaaplikowałem po maleńkiej kropelce czarnej farby Vallejo, poczym rozmyłem ją po całej powierzchni cylindra pędzelkiem zamoczonym w wodzie. Efekt moim zdaniem uzyskałem bardzo fajny. Początkowo był on wyraźniejszy, lecz po wyschnięciu pigmentu stał się mniej zauważalny. Powtórzenie procesu powinno pomóc.
Zostało mi jeszcze lekkie pobrudzenie całego silnika, dorobienie kolektora spalin i będzie można zabierać się za klejne elementy.