Modelarstwo z pasją

Dobry wieczór.
Wzięło mnie na zabytek. Raz, że nie kojarzę innego zestawu czapli w 1:72 (wypraski, bo pudełka to wiem, że są inne ), dwa, że to był mój drugi samolocik.
Dawno, dawno temu.
Dla porządku pokazuję czołówkę:



Wnętrze pudełka to już dla miłośników horrorów:



Kalkomanie ... albo ja się postarzałem, albo były trzydzieści parę lat temu mniej koszmarne.
Na pewno nie było rumuńskich znaków, ale szachownice były jakby mniej postrzępione na krawędziach ...



Wyposażyłem się w zestaw blaszek parta.



Wydobyłem z szuflady arkusz szachownic.



I przystąpiłem do nierównej walki.

Słowo się rzekło, zacząłem od kabiny.
Blaszki bardzo ładne, sama frajda sklejać.



Nie wiem, czy słusznie, doczytałem, że konstrukcja kabiny w czapli była niemalowana, znaczy srebrno - metalowa.
To i takową starałem się odtworzyć.

'



Nie wiem, jak wyglądać powinna wewnętrzna strona poszycia - w naturalnych kolorach, czy khaki ?

Na razie poskładałem fotel pilota:



Wyciąłem połówki kadłuba i potwierdziłem to, co wszyscy pisza na wszystkich forach : ogon krzywy, kadłub za chudy, otwory pod kabiny do poprawki. Nie jestem purystą, ale to naprawdę jest do poprawki.



W połówki powklejałem kawałki tworzywa, kabiny pozaklejałem i zapaćkałem szpachlą.

Ciąg dalszy nastąpi.

Pozdrawiam, Bolek.

Heh klasyk, pamiętam popełniłem to cudo na lekcji techniki w podstawówce, i pomaziałem go nigdy niewysychającą zieloną farbą pozatym że się lepił, był świetny

Właśnie taka zabawa z HISTORIĄ się mi podoba Zero marudzenia i wybierania przez tydzień odpowiednich cążków do odcinania nadlewek z wyprasek Trzymam kciuki!

Podziwiam za determinację - kilka sztuk tego modelu skleiłem będąc uczniakiem jeszcze Już w drugiej połowie lat 80 ciężko było bo formy zaczęły się rozjeżdżać; ale w porównaniu do tego czym dysponujesz to była niemal "samoskładalna Tamka"

Fajnie to wygląda - zdaje się, że mam jeszcze jedną "Czaplę" na składzie, na samym dnie pudła z modelami, jak mnie najdzie znowu na rok 1939 w 1/72, to z przyjemnością do niej wrócę, choć nie w takim wydaniu "blaszkowym", jak Twoje.
Bardzo mi się ta Twoja "Czapla" podoba, z przyjemnością (i sentymentem) obserwuję.

Nie zapomnij o fakturze powierzchni ! Jest tam taki badziew nie wiem co udający Można zalać surfacerem i przetrzeć papierem na gładko

Świetny projekt, brawo za determinację, powodzenia

Mega Szacun!

Jak sobie przypomnę przyklejanie skrzydła do kadłuba to mnie ciary przechodzą.
Chyba wtedy, naprawdę nauczyłem się przeklinać seryjnie przy robocie.

Dziękuję za doping i słowa otuchy.
Powolutku powstają kabiny w tymczasowo złożonych połówkach kadłuba.



Odciąłem końcówkę krótszej, lewej połówki kadłuba ze sterem. Będę sztukował, nie ma wyjścia.



To będzie dłuuuugie modelowanie.

cooper69 napisał(a):Mega Szacun!

Jak sobie przypomnę przyklejanie skrzydła do kadłuba to mnie ciary przechodzą.

Ha, widzę, że ten samolot i te skrzydła wszystkim dały wycisk.
Do dzisiejszego dnia pamiętam jak za małego dzieciaka męczyłem się przyklejeniem ich do kadłuba.

Po latach muszę przyznać, że to poprostu brak cierpliwości, odpowiedniego podejścia(warsztatu) i może lepszego kleju.
No ale, to było dawno, dawno temu.

Pzdr.
Jaro

Dzień dobry,

Podbudowany posmarowałem wewnętrzne powierzchnie kadłuba jasnym khaki (HATAKA A011) a na to przykleiłem paseczki wycięte z taśmy maskującej pomalowane na srebrno.
Taka mała imitacja podłużnic.



Poprzednio pokazaną kratownice kadłuba wkleiłem do środka.
Mały widok na tablicę przyrządów pilota.
Starałem się zróżnicować kolory, ale wyszła taka jakaś szaro - bura.



Dobrze, skleiłem połówki kadłuba. No, prawie połówki, bo jeszcze przykrótki ogon czeka na swoja kolej.



Niechaj sobie schnie. wyciąłem elementy składowe skrzydeł. Są jakie są, zobaczmy co z tego da się wyrzeźbić.
Na początek wyciąłem stery.



Zdecydowałem się na sklejenie skrzydeł.
W dalszej kolejności pomyślę nad poprawieniem baldachimu.



Do usłyszenia, pozdrawiam, Bolek.

Cześć,

Pora na horroru ciąg dalszy, czyli skrzydła.

Starałem się nadać im jakiś kształt, usunąłem fakturę, dorobiłem na nowo baldachim... ale nadal powiewało grozą.



Po sklejeniu w jedną całość jeszcze sporo pracy ze szpachlą, pilniczkami, papierem ściernym i rysikami ...
Aczkolwiek przy odrobinie optymizmu można zauważyć zarys skrzydła.

Jak mawiał klasyk gatunku zacząć należy od trzęsienia ziemi a potem napięcie ma narastać.

Oto podszpachlowany statecznik. Tak, jeszcze będzie wygładzony, to zdjęcie tylko obrazuje korektę kształtu.



Jak już doprowadziłem do gładkiej powierzchni, to pomyślałem jak by tu zrobić charakterystyczne profile RWD ...
I wykombinowałem, że go najpierw okleję taśmą maskującą .



Potem na ta taśmę za pomocą kalki i ołówka naniosę konstrukcję steru.



Przy pomocy skalpela wytnę zarys profili.



Zamaluję surfacerem 1200 (ze dwa razy dosyć na bogato)



I jak zdjąłem taśmę, to może bez szału, ale jest baza do dalszych prac.



Po kolejnych sesjach szlifowania i wygładzania uzyskałem ster, który tak oto prezentuje się na surowym jeszcze kadłubie:



Ufff.
Zanim położę podkład, zanim nakleję blaszki, zagruntuję pod malowanie....
Właśnie, najpierw pomalować zespół kadłub + stateczniki i osobno skrzydło i próbować skleić (jak zwykle to robię w dwupłatach), co tutaj może nie wypalić ze względu na wredny układ parasola, czy najpierw posklejać, a potem martwić się maskowaniem ?

Ten sam okrutny los czeka stateczniki poziome , ale muszę tu bardzo starannie uważać na powtarzalność operacji.
Na razie się szpachlują i szlifują.



Wyciąłem koszmar ze środka osłony silnika, zaszpachlowałem i obrobiłem przesunięcie osłony silnika na formie (ze względu na wrażliwość użytkowników forum, te drastyczne zdjęcia nie będą publikowane ) i wypiłowałem na nowo profil.

Do tego powstaje powolutku z rozmaitych kawałków i drucików imitacja silnika MORS. Daleko jej do żywicznych odlewów, ale uzupełnię ja jeszcze o kilka detali i mam nadzieję że będzie lepsza od tego, co było.



Do zobaczenia, w następnym odcinku horroru poleje się więcej kleju