Dzisiaj troszkę inny model i inna epoka, czyli PZL-104 Wilga 35A w skali 1/72 z A-modelu. Model przedstawia Wilgę SP-AGV z Aeroklubu Bydgoskiego, a wykonany został w 1999 roku, kiedy to pojawił się na sklepowej półce. Pamiętam że do modelarskiego poszedłem po jakieś farbki, pędzelek 0 i ewentualnie może jakiś model , miałem ze sobą 45 zł. Na luzaku wchodząc do sklepu, przywitawszy się ze sprzedawcą, szybkie skanowanie półek oczętami i zamurowało mnie Na regale stało pudełko z Wilgą w Ruskim malowaniu, w 1/72 ale to nie było Vacu, ale wtrysk! Poprosiłem ją na ladę, dokonałem wstępnego zapoznania i stwierdziłem że już jej nie oddam . Kosztowała mnie 38 zł + pędzelek, a to po co pierwotnie przybyłem już mnie nie interesowało, stwierdziłem że następnym razem kupię . Po zakupie, szybko buch w tramwaj, potem w autobus i do domu, po drodze kierunek Aeroklub i przyglądanie się oryginałowi. Budowa modelu trwała miesiąc rywalizując z testami i egzaminem na prawko. Pamiętam że przed sklejaniem zrobiłem jakąś fotkę w 1999 roku, gdy można było bez przeszkód podejść do klubowych maszyn, oto jedna z fotek z 2002 roku:
A tu jej mniejsza wersja na moim lotnisku:
Z modelem tym wiąże się taka wesoła historia, gdy pewnego dnia w 2000 roku podjechałem autem do Aeroklubu porobić fotki mojej małej Wilgi przy dużej Wildze . Oczywiście fotek nie zrobiłem, ale to za chwilę.
Spotkałem mojego znajomego, pilota klubowego i tak sobie gawędziliśmy, mówię mu po chwili że idę do „AGieVałki” fotki porobić, a on „znowu? Przecież już ją fociłeś kiedyś, nic się nie zmieniła”, a ja mu mówię że teraz to będą inne fotki, z miniaturką . Z lekkim zdziwieniem podszedł i mu otworzyłem kartonik, a w środku mała Wilga. Jego zdziwienie i radocha na gębie była bezcenna. Oczywiście wykonał szybki oblot małej Wilgi i dmuchnięcie w śmigiełko , potem powiedział chodź, idziemy Szefowi Wyszkolenia pokazać, no i poszlim. Szef też był pełen zachwytu, a że się szykowały hole szybowców za dwie godziny to się mnie zapytał czy leciałem już Wilgą, a ja z wielką nadzieją w duchu mówię, ostatni i pierwszy raz leciałem naszym klubowym AN-2 w 1992 roku na festynie z okazji Dnia Dziecka, ale Wilgą jeszcze nie. Na to Szef: „to pomóż zaprzęgnąć Wilgę i możesz się przelecieć przed holami”. Moje uradowanie nie miało granic, od razu poszedłem ze znajomym przygotowywać samolot, a czas do przelotu zleciał momentalnie . Pamiętam jak dziś ten pierwszy lot Wilgą nad miastem i okolicą, chyba bardziej niż ten pierwszy lot Antkiem za dziecka.
Po wylądowaniu pomogłem jeszcze przy szybowcach, posiedziałem na kwadracie i tak dzień zaczął coraz szybciej uciekać. I tak zafascynowany tym wszystkim, fotek nie zrobiłem. Gdy wróciłem do domu, to cały wieczór był przegadany o tym wydarzeniu z rodzinką, jak to Artur skleił małą Wilgę i poleciał prawdziwą , a ona towarzyszyła nam dumnie stojąc na telewizorze.
Sklejając model nie używałem szpachli co widać na fotkach, bo był to jeszcze ten okres kiedy bałem się szpachlowania . Przez ten okres czasu w modelu powyginały się sloty, to co powinno być białe, pożółkło, kilka razy odpadło śmigło, ale kręci sie nadal. No i oryginał też zmienił wygląd, bo samolot nie ma już tłumików pod kadłubem i mocno wyblakł, oto fotka z czerwca tego roku zrobiona z ogródka
Na koniec dodam kilka ART fotek, tak mnie poniosło trochę
Tutaj załapał się majaczący w tle klubowy JAK-12A
Dziękuję za uwagę