Witam,
Tym razem chciałbym zaprezentować Wam pierwszego z pary „Huraganowych” modeli jakie cichaczem, bez relacji na forum od kilku dobrych m-cy sobie budowałem. Nie jest to ostatni Hurri w kolekcji – planuję budowę jeszcze 2-3 (RAFowski Mk.IA Trop z Malty, fiński Mk.II i SeaHurricane z operacji „Pedestal”).
Obiektem prezentowanym w tym wątku jest
Hawker Hurricane Mk.II (Z3768) w barwach
78 IAP lotnictwa Floty Północnej ZSRR, pilotowany przez
por. D. Amosowa.
Rys historyczny.W połowie 1941 Brytyjczycy postanowili wysłać do ZSRR grupę pilotów i mechaników, którzy przeszkolili by grupę Rosjan w pilotażu i montażu samolotów Hawker Hurricane, którymi to planowano czynnie wesprzeć osłabioną WWS. Do tego zadania powołano w sierpniu 151 Skrzydło RAF. W skład Skrzydła weszły dwa dywizjony: 81 i 134, które otrzymały razem 39 samolotów Hawker Hurricane Mk.II Trop. 24 samoloty zostały załadowane na pokład lotniskowca HMS Argus, pozostałe 15 zostało rozmontowano, zapakowano do skrzyń i załadowano na statek towarowy. Z końcem sierpnia konwój dotarł do Archangielska. Samoloty z HMS Argus przeleciały na lotnisko Wajenga na początku września, zaś pozostałe maszyny po zmontowaniu w bazie Keg-Ostrow dołączyły do nich w połowie miesiąca. Brytyjczycy podzieli zadania pomiędzy dywizjony – 81 miał realizować zadania bojowe (osłona portu w Murmańsku), zaś 134 odpowiedzialny był za szkolenie Rosjan.
Z3768 (FK-49) należał do 81 Sqn RAF i pochodził z partii zmontowanej w bazie Keg-Ostrow, jego pilotem był Sgt F. J. Crewe. Brytyjczycy na dalekiej północy działali przed dwa miesiące – ostatecznie swoje samoloty przekazali Rosjanom pod koniec października 1941. Przez ten krótki czas zgłosili 14 zwycięstw (11 Bf-109 i 3 Ju-88) tracąc jednego Hurricana. Pierwsze zwycięstwo 151 Skrzydło uzyskało w dniu 12 września (trzy Bf-109E i jeden Hs-126), w tym samym dniu jednostka poniosła jedyną stratę – za sterami Z3746 zginął Sgt N. Smith. Na Z3768 Brytyjczycy nie uzyskali żadnego zestrzelenia.
Początkowo samoloty ze 151 Skrzydła trafiły do 72 SAP-SF (mieszany pułk lotniczy), dowodzonego w tym czasie przez gen.maj. A.A.Kuźnetsowa. Funkcję zastępcy jednostki piastował jeden z najbardziej znanych pilotów Floty Północnej -
Boris Safonow. Wkrótce potem Safonow otrzymał polecenie sformowania oddzielnej jednostki myśliwskiej –
78 IAP-SF. Nowym pułkiem Safonow dowodził do marca 1942, kiedy to objął dowodzenie 2 GIAP-SF powstałym z przemianowania 72 SAP-SF.
Tworząc 78 IAP-SF Safonow otrzymał wolną rękę w doborze pilotów – dzięki temu udało mu się stworzyć jednostkę złożoną z bardzo doświadczonych pilotów, z których wielu uzyskało status asa – jednym z nich był
por. Dimitr Amosow.
Dimitr Amosow szkołę lotniczą ukończył w grudniu 1940, jego pierwszym przydziałem był 72 SAP-SF. Razem z Pawłem Orłowem i Władimirem Pokrowskim należał do najbliższego grona pilotów z którymi latał Safonow. Nie dziwi zatem fakt, że Amosow trafił do grupy pilotów, którzy utworzyli w październiku 1941 roku rdzeń nowopowstałego 78 IAP-SF, w tej jednostce samolotem Amosowa został Z3768 (wg części publikacji na tej maszynie latał także Safonow, mimo że „jego” Hurricanem był Z5252). Na Hurricanach latał do marca 1942, kiedy to wraz z Safonowem przeniósł się do 2 GIAP-SF przezbrajającego się właśnie na P-40.
Por. Amosow był świadkiem ostatniej walki Safonowa – 30 maja 1942. W tym dniu cztery P-40 (Safonow, Orłow, Pokrowski i Amosow) wylecieli na zadanie osłony konwoju PQ-16. W walce z atakującymi konwój Ju-88 i eskortą złożoną z Bf-109 i Bf-110 Safonow zestrzelił dwa Ju-88, w trakcie ataku na trzeci bombowiec został trafiony przez myśliwiec eskorty i zmuszony do wodowania – Safonow utoną w kabinie swojego P-40. W tej walce Amosow zestrzelił jednego Bf-109, lecz chwilę potem jego samolot został skutecznie ostrzelany przez Bf-110. Amosow musiał ratować się skokiem na spadochronie - szczęśliwie udało mu się wylądować blisko jednego ze statków konwoju dzięki czemu został szybko wyłowiony nie podzielając tym samym losu swojego dowódcy. Na początku 1944 Amosow został awansowany do stopnia kapitana i objął dowodzenie 255 IAP-SF wyposażonego w P-39. Amosow nie doczekał końca wojny - zginął w dniu 11 maja 1944 roku podczas eskorty samolotów bombowo-torpedowych atakujących niemiecki konwój. Trafiony przez flak rozbił swój P-39 na niemieckim okręcie. W trakcie
231 misji bojowych uzyskał
9 zwycięstw – wszystkie na samolotach z dostaw lend-lease (Hurricane, P-40, P-39).
Model.Model zbudowałem z zestawu oferowanego przez ARK… Słyszałem, że jest to kopia Hasegawy (nie wiem, nie miałem w ręce modelu Hasse więc nie jestem w stanie tego stwierdzić). Tak czy siak, ten model wygląda ledwo znośnie już w pudełku, wycięcie elementów z ramek i próba ich spasowania obnaża nadchodzący horror
. Termin „spasowanie” właściwie nie ma zastosowania – pilniki, szpachla, paski polistyrenu i papier ścierny to podstawa. Wskazane jest także uzupełnienie zasobów cierpliwości oraz zdecydowanie zalecam (dla zdrowia psychicznego) sklejanie modelu pod nieobecność innych domowników aby nie pozbawić się możliwości relaksacyjnego rzucania mięsem…
Oglądając wypraski przed zakupem wiedziałem, że lekko nie będzie – ale mimo to rzeczywistość okazała się druzgocąca. Czemu, mino tylu wad zdecydowałem się na zakup – dla tych nielicznych, acz bardzo mocnych zalet: model pozwala na zbudowanie jednej z następujących wersji: Mk.IA, Mk.IA Trop, Mk.IIA, Mk.IIA Trop, SeaHurricane IA, SeaHurricane IB, PR), posiada ciekawe kalkomanie (wersja WWS) oraz był tani – 40 PLN.
Szpary pomiędzy kadłubem a płatem miały z każdej strony po dobre 1,5 - 2 mm – uzupełniłem je paskami polistyrenu, dziwny uskok w połówkach kadłuba przed statecznikiem poziomym także rozminął się o dobre 2mm. Sklejenie górnych i dolnych części płata to kilkudniowa „kombinacja alpejska”. Montaż śmigła zgodnie z instrukcją jest niemożliwy – bez ingerencji pilnika i noża szpara pomiędzy kadłubem a kołpakiem wynosi 2-3mm. Samo śmigło także wymaga ingerencji pilnika –otwory ustalające położenie łopat śmigła nie są przydatne (są one poprzesuwane), zaś same gniazda wymagają odchudzenia. Model cechuje także spora liczna jamek skurczowych – znowu szpachla…
Model malowany aerografem z zastosowaniem akrylowych farb i lakierów Agamy. Kalkomanie pochodzą z zestawu producenta, ale dla bezpieczeństwa wzmocniłem je płynem zabezpieczającym do kalkomanii Microscale, a podczas samego nakładania zostały potraktowane Mr. MarkSofter. Wash wykonałem przy pomocy mikstur MIG’a (dark i neutral wash), okopcenia to oleje VanGhoga. Zadrapania to mix Humbrola 11 kładzionego techniką suchego pędzla oraz srebrnej kredki.
Z modelu jestem średnio zadowolony
– nie do końca wyszło mi jak chciałem brudzenie i malowanie oszklenia, pomimo maskowania krawędzie są nierówne (poszarpały się przy usuwaniu maskowania – akryle cosik słabo się szkiełka trzymają).