Grzegorz2107 napisał(a):Klimek, modele się klei dla siebie. Nie pozwalaj tacie dotknąć swojego samolotu. To jest wtedy spiepsony model. Brak komentarzy też niech Cię nie przejmuje. Robisz to dla siebie.
To nie jest takie proste.
Z Klimkiem sklejamy sobie przy jednym stole. Ja swoje , Klimek swoje. Moja obecność, pozwala ustrzec go przed wieloma błędami, dzięki czemu efekt końcowy jest znacznie lepszy, satysfakcja większa, większa duma i ochota na następny model również większa. Mam nadzieje, że kiedyś mnie w modelarstwie prześcignie. I wtedy role się odwrócą z pożytkiem dla mnie.
Moi starsi synowie zaczynali przygodę z plastikiem bez tatusiowej opieki i się nie wkręcili.
Klimek to moja ostatnia szansa na podtrzymanie "tradycji rodzinnych". I na razie jest dobrze.
Mac Eyka napisał(a):Sebastian chopie wstydziłbyś się z lekka.
Zamiast synowi już na początku modelarskiej drogi dawać jakieś fajowe modele to ty takie nieco gnioty dajesz.
P-40 czy tez P-11 to chyba z dna szafy wygrzebałeś.
Pewnie sobie pomyślałeś.
"Rany jakie gnioty, oddam dzieciakom do zabawy."
...
Maciek. Nie pomyliłeś się, lecz nie widzę w mym postępowaniu nic złego,-))
Teraz na Klimkowej tapecie jest T-34/76 matchboxa w 1:76. Podwozie już skleił ,-)).