Mialem w swojej kolekcji kilka "swietych krow" - czyli modele albo tak wspaniale ze az sie balem je kleic, albo najbardzej unikalne. Tych drugich tez sie balem kleic
Piersza P.11c Hellera kupilem wtedy kiedy bylo ich pelno w sklepach.
Zaczelem ja dlubac ale... zrobilem serie Spitfire, Hurricane, Bf 109 itd. Lata przerwy w modelarstwie (syn, dwie prace itd). Kiedy juz syn podrosl wrocilem do modeli.
Wtedy juz Hellera w sklepach nie bylo i zaczelem myslec o modelu i samolocie z szacunkiem.
Postanowilem go zrobic "naprawde dobrze". Dostalem z Kanady kolejne egzemplarze.
Jeden poszlo do Polski a drogi juz z szacunkiem do mojej szafy. Bedac w Polsce kilka lat temu dokupilem "blaszki".
Nadal sie nosilem z zamiarem zrobienia naprawde dobrej P.11c az Azur wyposcil P.24!
Teraz robie dwie przerabiajac zestawy Azur & Heller a ta trzecia stracila na swietosci.
Postanowilem tak ten model skleic aby nie ukrywac jego wad i bledow, tak aby pasowal do zasad OOB.
Tu nawet kalkomania musi byc z zestawu. Troche smiesznie wyglada kiedy stoi obok P.24G ale sam zestaw jest ladny.
Jedye co chcialem zrobic poprawnie to kolor. Ponadto samo malowanie - to samolot (chyba) swierzo odmalowany z wiekimi szachownicami przygaszonymi cienka wartewka khaki.
Polski khaki byl pierwsza lekcja w moin zyciu o meszaniu kolorow.
Ojciec przdechowywal pieczolowicie jakies "blaszysko" i na jego przykladzie uczyl mnie jak mieszac kolory.
Widzac te zastrzaly "dostalem nadchnienia" aby zaczac serie Polskich samolotow.
Robie poprawne P.11c i Kobuza (tak jak ja sobie go wyobrazam) ale to idzie bardzo wolno.