W ramach wiosennych porządków w magazynku z nie zrobionymi modelami odkurzyłem nabyty dawno temu na Allegro zestaw Fujimi z prototypową wersją tego bombowca marynarki japońskiej. Chciałem przy okazji sprawdzić, czy bawią mnie jeszcze modele samolotów bez naciągów. I wygląda, że raczej nie, bo najwięcej satysfakcji sprawiło mi wykonanie linki anteny.
Model Fujimi wygląda całkiem ładnie, mimo że ma już trochę lat. Najpoważniejszą wadą jest dziwaczny podział technologiczny płatów i kadłuba w rejonie ogona, bo łączenie połówek tych elementów przecina powierzchnie sterowe. I oczywiście wymaga szpachlowania i szlifowania w sąsiedztwie imitacji żeberek konstrukcji sterów, które były kryte płótnem. Dopasowanie oszklenia i segmentu kadłuba z kółkiem ogonowym również wymagało sporo pracy szpachlarsko-szlifierskiej.
Na plus można odnotować niezłą fakturę powierzchni z delikatnymi wgłębnymi liniami podziału i imitacją płóciennego pokrycia sterów oraz kalkomanie, które mimo pożółkłego nośnika nie pokruszyły się i położyły się idealnie.