Model przedstawia samolot nieznanego pilota z Jasta 18 z roku 1918. Samolot ten jest uwieczniony na zdjęciu przedstawiającym rząd czerwono-białych maszyn tej jednostki, gdzie na pierwszym planie stoi Fokker Dr.I Rabena, a za nim kilka Albatrosów. Niestety nie ma pewności, czy skrzydła były pomalowane na czerwono, czy pozostały w barwach drukowanego płótna. Ja zdecydowałem pomalować je zgodnie z sylwetką barwną z Windsocka, która pewnie też posłużyła Eduardowi do przygotowania instrukcji malowania zamieszczonej w modelu. Wobec tego braku pewności, zdecydowałem się na wersję, która wydała mi się najatrakcyjniejsza kolorystycznie.
Sam model to wydanie Profi-pack, zawierające oprócz ramki z tworzywa arkusik fototrawiony z kilkoma detalami do kabiny pilota, żaluzjami chłodnicy Teves-Braun, itp.
Skleja się go bardzo przyjemnie. Troszkę wysiłku wymagało wpasowanie blaszkowego wnętrza kabiny w połówki kadłuba, trzeba było również lekko rozgiąć elementy ze wspornikami łączącymi płat górny z kadłubem, gdyż w rzeczywistości nie leżały one w jednej płaszczyźnie. Dziwne natomiast wydało mi się kilka niedoróbek dotyczących silnika. Przede wszystkim brakuje rurek łączących blok silnika z chłodnicą – dorobiłem je z drutu na podstawie planów z Windsocka. W modelu nie ma także owiewki kabiny pilota, którą również warto dodać do modelu. Dorobiłem także kilka detali w kabinie pilota, m.in. ręczną pompę paliwa. Naciągi tym razem zrobiłem z nici nylonowej i po tym doświadczeniu stwierdziłem, że jest to materiał, który odpowiada mi bardziej niż żyłka wędkarska z uwagi na większą elastyczność. Dzięki temu nie trzeba ich napinać stosując zbyt dużych sił, co w przypadku żyłki może prowadzić do deformacji komór płatów. Kalkomanie w modelu są bardzo wysokiej jakości, co ma szczególne znaczenie zwłaszcza przy nakładaniu lozengi. Z lekką pomocą Mikrosola kładą się idealnie.
Podsumowując muszę powiedzieć, że szmatopłaty podobają mi się coraz bardziej! Teraz pora na coś francuskiego!