Model przedstawia (no prawie…) samolot z 701 Dywizjonu (Katapultowego) Fleet Air Arm operującego z pokładu HMS Malaya w 1941 roku.
Pierwowzór mojego modelu - Swordfish Mk.I, HMS Malaya 1940/41
źródło: internet
Długo zastanawiałem się nad motywem przewodnim opisu w tym wątku. Wybór malowania spowodował, że rys historyczny dotyczący pierwowzoru mógł być przygotowany w pryzmacie historii jednostki macierzystej (701 Dywizjon FAA), historii okrętu na którym służył (HMS Malaya) oraz wkładu jaki ten typ samolotu wniósł w obronę Malty… Przyznaję, że każda z opcji na swój sposób jest atrakcyjna i godna przytoczenia. Ostatecznie postanowiłem, że rdzeniem będzie historia HMS Malaya a dzieje 701 Dywizjonu FAA i wkład Swordfish’y w działania bojowe nad Maltą potraktuję jako wtrącenia (w planach mam przynajmniej jeszcze jednego Swordfisha w wersji bazowania lądowego/lotniskowego więc okazja do przybliżenia tego wątku historii powinna się nadarzyć). Drugim, nie mniej ważnym czynnikiem wpływającym na taki wybór była obietnica złożona Michałowi, że jakimś modelem wesprę planowaną w Muzeum Techniki wystawę tematyczną dotyczącą „Bitwy o Atlantyk”…
Rys historyczny
HMS Malaya – pancernik klasy „Queen Elizabeth”, uczestnik I i II Wojny Światowej. W chwili wybuchu wojny we wrześniu 1939 otrzymał przydział do 1 Dywizjonu Pancerników Floty Śródziemnomorskiej stacjonującego w Aleksandrii. Oprócz Malayi dywizjon tworzyły: HMS Warspite oraz HMS Barham (w maju 1940 dołączył jeszcze HMS Royal Sovereign).
źródło: internet
Za „obsługę” lotniczą 1 Dywizjonu Pancerników odpowiadał utworzony na Malcie w 1936 w bazie RAF Kalafrana (z przekształcenia 444 Dywizjonu Rozpoznawczego Marynarki) 701 Dywizjon (Katapultowy) Fleet Air Arm. W tym czasie na wyposażeniu jednostki znajdowały się łodzie latające Supermarine Walrus i samoloty pływakowe Fairey Swordfish. Głównym zadaniem samolotów operujących z pokładów pancerników było prowadzenie rozpoznania i wykonywanie partoli przeciw okrętom podwodnym. To właśnie Swodrwish należący do 701 Dywizjonu otwiera listę zatopionych przez ten typ samolotu Ubotów – w trakcie drugiej bitwy po Narwikiem samolot z HMS Warspite posłał na dno U-64 (w trakcie tej potyczki serią bomb zatapia także jeden z niemieckich niszczycieli).
HMS Malaya w bazie Gibraltar 1941
źródło: internet
Malaya początkowo zostaje skierowana na partole przeciw rajderom na Oceanie Indyjskim. W grudniu 1939 zostaje przeniesiona do służby na Atlantyku. Do kwietnia 1940 zapewnia eskortę wyruszającym z Halifaxu konwojom: HX16 (styczeń), TC3 (luty), HX26 (marzec) i HX32 (kwiecień). Następnie pancernik powraca do służby na Morzu Śródziemnym. Od maja 1940 rozpoczyna służbę w eskorcie konwojów we wschodniej części Morza Śródziemnego. W lipcu bierze udział w blokowaniu floty francuskiej (operacja Catapult), następnie uczestniczy w eskorcie dwóch konwojów z Malty (Operacja MA5). W trakcie eskorty dochodzi do spotkania z flotą włoską i Bitwą pod Kalabrią. Z bitwy Malaya wychodzi bez uszkodzeń, ale i bez sukcesów. W sierpniu prowadzi eskortę konwoju MF2 na Maltę (operacja HATS), następnie bierze udział w ostrzelaniu włoskich instalacji na wyspach Dodekanezu (wrzesień). Do końca roku bierze udział w wszystkich głównych operacjach morskich - ochrona konwojów maltańskich (MB6, MB8, MB9) oraz operacjach bojowych (Coat, Collar, Hide) oraz słynnej operacji Judgment (atak na flotę włoską w bazie w Trencie).
W styczniu 1941 podczas operacji Excess staje się celem intensywnego ataku włoskich SM.79. W trakcie potyczki artylerzyści okrętu uzyskują 8 zestrzeleń. W lutym okręt bierze udział w operacji Grog – ostrzał portu i miasta Genua. W wyniku ostrzału w porcie zostają zatopione cztery włoskie statki transportowe a kolejne 18 doznaje uszkodzeń. W wyniku pomyłki oficera artyleryjskiego kilka pocisków spada także na miasto – w tym na katedrę (pocisk nie wybucha i dzisiaj pełni rolę eksponatu). Niewiele brakowało a Malaya była by sprawcą zniszczenia pancernika Caio Duillo przebywającego w tym czasie w naprawie w suchym doku – seria pocisków z brytyjskiego pancernika upadła w odległości zaledwie 50 jardów od celu. Po tej akcji HMS Malaya zostaje skierowana powtórnie do służby na Atlantyku.
Niewybuch, który spadł na katedrę w Genui.
źródło: internet
W marcu 1941 eskortuje konwój SL67, na wysokości Wysp Zielonego Przylądka konwój zostaje wykryty przez niemieckie pancerniki Scharnhorst i Gneisenau. Wysłany za odchodzącym pancernikami Swordfish został utracony w wyniku wyczerpania paliwa – załoga wodowała w okolicy Wysp Kanaryjskich i została internowana. Samolot przejęty przez Hiszpanów trafił następnie do służby w 54 Escuadrilla, stacjonującej w Puerto de le Cruz na Tenerife. Obecność HMS Malaya powoduje odstąpienie niemieckich okrętów od ataku, niestety Niemcy przekazują informację o konwoju do dwóch U-bootów: U-105 i U-124, które następnego dnia przeprowadzają skuteczny atak (5 statków zatopionych).
Kilkanaście dni później w tej samej okolicy podczas eskorty konwoju SL68 HMS Malaya zostaje trafiona torpedą wystrzeloną przez U-106. Uszkodzenia są poważne, ale okręt dociera szczęśliwie do Trynidadu, skąd po prowizorycznych naprawach udaje się do Nowego Jorku na remont. Z remontu okręt powraca na Wyspy w lipcu tego samego roku. Do października przeprowadzane jest doposażenie (radar 291) i dozbrojenie (dodatkowe 20mm działka Oerlikon) okrętu. Prawdopodobnie w tym czasie na pokład pancernika trafiają Walrusy (najprawdopodobniej z 700 Dywizjonu FAA) i Malaya rozstaje się ze Swordfishami.
HMS Malaya wypływa z Nowego Jorku po zakończonym remoncie.
źródło: internet
Następnie okręt zostaje skierowany do ochrony konwojów przez Atlantyk na Gibraltar i dalej na Maltę. Od 1942 bierze udział w misjach ostrzenia samolotów na Maltę: Spotter (luty), Spotter II i Picket II(marzec). W maju uczestniczy w operacji Harpoon (w tej operacji bierze udział także polski okręt ORP Kujawiak, który tonie niedaleko Malty po wejściu na minę). Do sierpnia okręt uczestniczy w rejsach eskortowych w ramach Force H (jednym z jego „podopiecznych” jest SS Batory wiozący na pokładzie ekipę PFT…). Pod koniec lata okręt zostaje przeznaczony do wycofania ze służby linowej, mimo to do połowy 1943 roku realizuje misje eskortowe na Maltę i Cape Town. Ze służby zostaje wycofany pod koniec 1943 (w 1944 na krótko powraca do służby – bierze udział w akcjach dywersyjnych u wybrzeży Norwegii).
Model.
Model edukacyjny – zbudowany przede wszystkim w celu nauki wykonywania naciągów. Za bazę do nauki posłużył mi zestaw firmy Smer w skali 1/50. Sam model jest prosty, toporny i bardzo niedokładny (także merytorycznie), ale za cenę ~30 PLN nie należy spodziewać się niczego więcej. Ponieważ cel budowy był czysto „naukowy” nie przywiązywałem praktycznie żadnej wagi do błędów i braków merytorycznych modelu. Także „doposażenie” modelu potraktowałem całkiem luźno i niezobowiązująco – bardziej na zasadzie wypełnienia pustki niż nadania mu właściwego wyglądu. Od siebie, w oparciu o pozostałości i szczątki po starych modelach dorobiłem tablicę przyrządów, fotele/siedzisko, elementy wnętrza kabiny pilota i strzelca, wymieniłem kaemy i dodałem magazynki zapasowe strzelca.
Model jak na weterana Smera przystało składało się nienajlepiej, konieczne okazały się duże ilości środków szpachlujących i ściernych. Ustawienie poprawnej geometrii obu płatów łatwe nie było, ale w końcu udało mi się uzyskać akceptowalny rezultat. Niestety, sposób budowy i malowania, oraz wynikający z tego praktyczny brak możliwości wcześniejszej weryfikacji przyczyniły się do powstania babola, którego ze względu na poważne ryzyko uszkodzenia modelu już nie poprawiałem - kąt zbieżności pomiędzy osią kadłuba i osią pływaków jest nieco za ostry.
Z lenistwa, aby nie bawić się w nanoszenie podkładu i późniejsze „zabawy” z zabezpieczaniem akryli model pomalowałem Humbrolami, przy czym zieleninka powstała z wymieszania kilku odcieni „na oko” tak aby otrzymać barwę zbliżoną do posiadanego akrylu Agamy. Chcąc nieco złamać monotonię kolorów tu i ówdzie przetarłem model ściereczką matującą – otrzymałem bardzo sympatyczny wygląd, niestety sporo zostało zniwelowane przez błyszczący akrylowy lakier Agamy którym zabezpieczyłem model przed kalkami i washem. Niewielkie otarcia wykonałem suchym pędzlem i Humbrolem 56 (niestety efekt na pływakach jest dalece odległy od oczekiwań – muszę sobie poćwiczyć metodę na lakier / sól). Następnie wykonałem wash tradycyjnie sięgając po sprawdzone mikstury MiG’a – Neutral i Dark Wash. Na koniec wykonałem filtr rozcieńczonym Neurtal Wash’em] MiG’a. Ekierką owiniętą papierem starałem się usunąć jego nadmiar z żeber i podłużnic aby dodatkowo podkreślić różnice w „topografii” powierzchni. Czerwone paski na pływakach są ciutkę za szerokie .
Naciągi – wykonałem stosując dwa rodzaje „nici”. Antenę i linki od steru wysokości zrobiłem z pończoszniczych nici. Mając w pamięci Wasze uwagi dotyczące „charakteru” naciągów w Sworfishu postanowiłem poszukać czegoś co będzie równie elastyczne jak nitki z pończoch, ale będzie posiadało większy przekrój. W ten sposób trafiłem na gumonici – w sklepach z pasmanterią takie nici dostępne są w rozmiarze 0,6-0,7mm. Poszedłem sprawdzić jak wygląda takie cudo i w jaki sposób realizowana jest „elastyczność” nici. Okazało się, że gumonić to splot złożony z elastycznego rdzenia i bawełnianego oplotu. Początkowo byłem zawiedziony – po rozciągnięciu na „lince” widoczne były spore „gródki” wynikające z różnego rozłożeni się oplotu, ale po bliższym „zbadaniu” okazało się, że oplot daje się bez problemu zdjąć zaś rdzeń to coś ala gumka o przekroju prostokątnym. W domu zrobiłem szybki test na reakcję rdzenia gumonici z klejem cyjanoakrylowym (super glue) - wynik był jak najbardziej pozytywny. Sam rdzeń ma jakieś 0,5 mm (próbowałem go przepchnąć przez otwór 0,45 i nie dał rady, ale przez 0,6 przeszedł bez problemu) i cechuje się dużą elastycznością, co daje szerokie możliwości w dowolnym kształtowaniu rozmiarów naciągu. W moim modelu poszczególne „linki” wyciągane były w granicy 10-15% długości początkowej. W trakcie wykonywania naciągów przekonałem się także, że gumonić lepiej reaguje (szybciej wiąże) z klejem o konsystencji rzadkiej/średniogęstej niż gęstej/żel.
Kalkomanie Smeru dołączone do modelu są praktycznie nie do zastosowania – kolory są zbyt jasne i intensywne, a rozmiar oznaczeń alfanumerycznych bardziej odpowiada skali 1/32 niż 1/50… Kokardy i fin pochodzą z uniwersalnego zestawu oznaczeń RAF Techmodu, oznaczenia kodowe to mix pozostałości po innych modelach.
Możliwe, że na potrzeby wystawy okresowo wyposażę model w torpedę (mnie osobiście Swordwish w wersji pływakowej najbardziej podoba się w „konfiguracji gładkiej” ASR).