W czasie Drugiej Wojny Światowej w biurze konstrukcyjnym A. Moskaliowa narodziła się koncepcja „latającej tankietki”- lekkiego samolotu szturmowego, mającego na tyle małe rozmiary, żeby mógł być produkowany w wielkich ilościach, startować z normalnych dróg i działać bezpośrednio na linii frontu. Walczyć miał na ekstremalnie niskiej wysokości, co miało uchronić go przed ogniem przeciwlotniczym. Charakterystycznym elementem, mającym ułatwić to zadanie, miał być wysuwany, amortyzowany dźwigar, zakończony kółkiem, które posuwając się po ziemi, pozwalało na utrzymanie odpowiedniej wysokości lotu, zabezpieczało przed zderzeniem z ziemią, a przy okazji miało niszczyć ziemne umocnienia nieprzyjaciela. Przewagą nad naziemnymi tankietkami była możliwość przelecenia nad zbyt dużą przeszkodą, lub możliwość klasycznego ataku lotniczego od góry. Testowano nawet przeciążenia działające na pilota i okazały się one w przedziałach fizycznych możliwości człowieka. Przewidziano w samolocie konstrukcję drewnianą z całkowicie opancerzoną kabiną pilota, uzbrojenie stałe w postaci 2 działek SZWAK i 2 karabinów SZKAS, do tego bomby lub pociski rakietowe, a jako napęd znany silnik M-11 napędzający pchające śmigło. Projekt zakończono w maju 1942r., a do zaakceptowania przez CAGI przekazano dopiero we wrześniu, sądząc z pewnych dokumentów, niewykluczone jest że zbudowano egzemplarz prototypowy. Projekt nie uzyskał jednak aprobaty, ze względu na silny moment pochylający samolot przy kontakcie dźwigara z przeszkodami naziemnymi i groźbę skapotowania.
Model jest tak prosty, a i nie ma do niego dokumentacji, że niewiele jest do dorabiania. Na uznanie zasługuje świetnie wykonana miniaturka silnika, którą jeszcze uzupełniłem o popychacze, druty i rury wydechowe. Wzorowałem się tu na silniku z aerosani. Zrobiłem tez od nowa ze sklejki śmigło. Ponieważ zamierzałem zrobić model w locie, wzmocniłem dźwigar stalową struną i dołożyłem pilota.
Podstawka jest ze sklejki pokrytej masą sztukatorską i posypanej przesianą ziemią, do tego trawka i posypka Fallera i Heki, własne znaleziska z ogrodu i fototrawione kwiatki od Eduarda. Ponieważ figurka Niemca to był „gumiak” nie do obrobienia, skopiowałem ją w żywicy. Karabin praktycznie zrobiłem od nowa.
Niemniej dziękuję Slashowi za figurkę, a Spitonowi za nadanie ruchu fotografiom.