Dzień dobry,
Na prośbę myszoskoczka wstawiam Kittyhawka do galerii. To jest mój model numer jeden.
Tym właśnie modelem chciałem powrócić, można by rzec, albo nawet rozpocząć przygodę z modelarstwem bardziej profesjonalnym. Na pewno wiele osób zauważy, że taki samolot w rzeczywistości nie istniał - kalkomania z nose art'em została mi z B-25 Airfixa 1/72. Robiąc ten model, bardziej zależało mi na wypróbowaniu różnych technik, niż na odwzorowaniu konkretnego samolotu.
Lista dodatków i przeróbek obejmuje:
- blachy Eduarda (cockpit & exterior),
- klapy też z blach Eduarda,
- koła żywiczne Ultracast,
- rury wydechowe Moskit,
- lufy karabinów i rurka Pitota zrobione z igieł lekarskich,
- linka anteny z nitki z pończochy,
- wychylone stery wysokości i ich trymery,
- cała owiewka kabiny, jak i wszystkie klosze lamp pozycyjnych tłoczone z pleksy,
- dorobiony celownik w kabinie pilota,
- przewody hamulcowe na goleniach podwozia z drutu miedzianego,
- płachta zakrywająca wnękę kółka ogonowego zrobiona z chusteczki higienicznej,
- dorobiony reflektor na spodzie lewego płata,
- wszystkie kokardy i litery kodowe malowane przy użyciu masek, które wyciąłem z taśmy Tamiya - w sumie, to nie mam bladego pojęcia dlaczego nie użyłem jakichś kupnych masek
Wszystko? Chyba tak.
Model w całości malowany Pactrami, odpryski farby srebrnym Model Masterem, zabrudzenia i okopcenia pigmentami MIGa. Wash zrobiony z White Spirita i farb olejnych Van Gogh.
Owiewka nie jest przyklejona na stałe, można ją zdejmować. Dlatego na niektórych zdjęciach robi wrażenie niedokładnie przyklejonej.
Robiłem ten model ponad cztery lata. Nie dlatego, że był jakiś fatalny - wręcz przeciwnie, pamiętam, że sklejało się go bardzo przyjemnie - tylko dlatego, że w tamtych latach kompletnie nie miałem czasu na modelarstwo. Tym bardziej jestem dumny, że udało mi się doprowadzić budowę do końca.
Nie jest idealny, wiem. Ale bardzo, bardzo się z niego cieszę.
Kurczę, jakieś nieostre te zdjęcia. A tak się starałem...
Zapraszam do galerii.