Trochę historii21 stycznia 1944 polski 307. dywizjon otrzymał partię 7u fabrycznie nowych Mosquito XIII. Samoloty miały następujące numery i oznaczenia: HK513 (EW-A), HK517 (EW-Z), HK522 (EW-T), HK524 (EW-O), HK528 (EW-G), HK530 (EW-Y) i HK531 (EW-W). Kilka dni później (26 stycznia) na lotnisko Drem dotarło kolejne uzupełnienie, tym razem w postaci Mosquito Mk XII. Obie wersje posiadały ten sam typ radaru (AI Mk VIII), różnica polegała przede wszystkim na możliwości użycia podwieszanych zbiorników paliwa w Mk XIII. Zewnętrznie Moskity tych wersji mogły się też różnić częścią nosową. Mark XII posiadał mniejszy nos nazywany "thimble" (naparstek), natomiast spora część produkcji Mk XIII miała już nos typu "bull" (byk), charakterystyczny dla wszystkich następnych wersji NF Mosquito.
Nowy sprzęt wymagał przeszkolenia, tym bardziej że w okresie poprzedzającym 307y prowadził typowe dzienne zadania nad obszarem Atlantyku. W styczniu i lutym 1944 pogoda była jednak wyjątkowo niesprzyjająca, tak że loty treningowe i bojowe były sporadyczne. W marcu sytuacja się poprawiła, odbywano już regularne nocne loty patrolowe i starty alarmowe. XIIIki jednak nie zdążyły się wykazać sukcesami w walkach powietrznych, gdyż wkrótce podjęto decyzję o przezbrojeniu całości dywizjonu na wersję Mk XII. 20 kwietnia wszystkie Mk XIII odesłano do 29. dywizjonu RAF, a skład uzupełniono kolejnymi Mk XII. Generalnie cała to operacja wyglądała jakby pierwotnie 307y miał być wyposażony w XIIIki, ale poźniej z jakiegoś powodu zmieniono decyzję wybierając Mk XII dla polskiego dywizjonu.
Nie jest znane żadne zdjęcie Mosquito XIII w barwach dywizjonu 307, zresztą z wiosny 1944 nie ma także zdjęć XIIek. Jest prawdopodobne że w tym czasie ten sprzęt był na tyle tajny, że nie pozwalano go fotografować. Można znaleźć zdjęcie jednego z polskich ex-Mosquito (HK528) ze sporo póżniejszego okresu służby w 264. dywizjonie RAF. Ten egzemplarz miał akurat nos typu wczesnego, ale trudno orzec czy było tak w przypadku wszystkich polskich XIIIek. Do wykonania modelu wybrałem HK530 EW-Y. Wygląd jest oczywiście domniemany, ale zapewne bliski oryginałowi. Warto nadmienić, że w tym okresie samoloty nie były przypisane na stałe poszczególnym załogom, ale wiadomo np że 15 marca 1944 lot bojowy na HK530 wykonali Ryszard Referowski (pilot) i Emil Chodacki (obs).
Kariera HK530 zakończyła się w 29. dywizjonie RAF. Mosquito zaginał podczas nocnego polowania w rejonie Gutersloh 02.12.1944. Załoga F/Lt Kenneth Jack Pamment (pilot) i F/O John Derek Morgan (obs) zginęła.
O modeluZestaw przyjemny w montażu, ze sporą ilością detali i części alternatywnych, wypraski znakomitej jakości, czyli typowa Tamiya. Wykonanie jak mam w zwyczaju wprost "z pudła", czyli bez istotnych ingerencji w propozycję producenta. Malowanie natryskiem emaliami Humbrola i Model Mastera, do tego wash i akrylowy werniks. Kalki zestawowe za wyjątkiem kombinowanych polskich oznaczeń i seriala (stare arkusze Techmodu).
Model zbudował mi się szybko i bez większych problemów. Z ciekawostek wykonawczych, to część ramek kabiny jest malowana od wewnątrz (wynika to z nietypowej konstrukcji osłony w Mosquito). Inny eksperyment to malowanie najpierw DG, a dopiero później MSG po całości. Zgodnie z zasadami powinno się malować ciemnym kolorem na jasnym, ale w tym przypadku wymagałoby to znacznie więcej maskowania. Patrząc na efekt końcowy zmieniłbym jednak anteny na końcówkach skrzydeł. Odpowiednio przycięty drut stalowy byłby cieńszy, a i budowa byłaby łatwiejsza bez konieczności zwracania stałej uwagi aby ich nie odłamać.
Ciekawy jestem Waszej opinii na temat próby odtworzenia tego dość oryginalnego Mosquita (śmiem twierdzić, że jest to jedyny istniejący na świecie model EW-Y HK530 heh).