Piątego marca 1936 r wystartował do pierwszego lotu prototyp samolotu Spitfire (jeszcze się wtedy tak nie nazywał) z "Muttem" Sommersem za sterami. Samolot miał zablokowane podwozie w pozycji otwartej, nie miał osłon podwozia, a ster kierunku ścięty skośnie. Sam lot trwał ok. 20 minut, Sommers był zadowolony!
Wczoraj minęło dokładnie 80 lat od tego momentu i bardzo chciałem zdążyć z projektem na tą datę. Z różnych powodów, głównie zawodowych, skończyłem go właśnie wczoraj, w samą rocznicę, ale zdjęcia udało się zrobić dopiero dziś!
Sam model to żywiczna miniatura w skali 1/48 f-my AlleyCat - mój pierwszy żywiczny model, a 16-ta "Złośnica" w skali 1/48 na półce. Pasował bardzo dobrze, dłubałem przy nim z przyjemnością, choć nie ustrzegłem się niestety błędów. Zrobiłem ruchome śmigło, żeby mi MacEyka nie wypominał
. Osłona kabiny z przezroczystej żywicy - pasowała bez kłopotu. Kalki kładły się dobrze, chociaż szybko "zastygały" na swoich (lub nie swoich) miejscach, więc trochę było hardcorowo.
Troszkę mam wrażenie, że przesadziłem ze zróżnicowaniem blach, ale na żywo nawet nieźle się prezentuje - wzorowałem się odrobinę na pracy Mike'a z Brittmodeller'a, ale on był oszczędniejszy w ilości różnych blach na modelu. Ja w każdym razie cieszę się, że "prababkę" Spitfire już mam w stanie złożonym, na razie co prawda nie mam jej gdzie postawić, ale coś się wymyśli.
Generalnie model polecam!
Fotki z wczorajszej impry
A teraz reszta
Miłego oglądania, sto lat dla Najpiękniejszej Złośnicy na Świecie!