Witajcie.
F6F-3 porucznika Richarda E. Stambooka to jeden z najczęściej rozpoznawalnych samolotów z okresu II Wojny Światowej. Również i ja postanowiłem go mieć w swojej skromnej, acz prężnie rozrastającej się kolekcji modeli w podziałce 1/48. W tym celu sięgnąłem (za pośrednictwem małżonki
) po świetny model Eduarda. Zestaw Edka naprawdę mnie zauroczył i pracowało się z nim świetnie. Wykonanie modelu prosto z pudełka pozwala moim zdaniem na stworzenie dość wiernej repliki Hellcata. Od siebie ponitowałem plastik urządzeniem Trumpetera i dorzuciłem maski Montexu.
W całej zabawie w modelarstwo najbardziej mnie kręci malowanie i w tej dziedzinie staram się zawsze sięgnąć w każdym modelu do swoich granic możliwości. Tutaj standardowo pokryłem model cieniutką warstwą Powierzchniaka 1200, następnie szary preshading i zabawa w malowanie kamuflażu weszła w decydującą fazę. Zacząłem standardowo od malowania spodu. W ruch poszedł biały z Gunze z odrobinką szarego, by nie było zbyt świeżo i czysto
Następny był Intermediate Blue (C 72) położony również bardzo cienką warstwą. Cała zabawa zaczęła się dopiero podczas kładzenia Navy Blue (C 14). Tutaj zastosowałem odwrócony preshading, czyli pokrywałem środki paneli, a nie jak dotychczas linie podziałowe. Uważałem także na biegnące linie nitów. Efekt uważam całkiem ciekawy (widoczny zwłaszcza na zdjęciach na czarnym tle) i kiedyś napewno go powtórzę.
Dalej postanowiłem namalować szczękę od szablonu, bo jakoś mam stracha przed kładzeniem dużych kalkomanii na zaokrąglonych powierzchniach. Wyszło po Japońsku, czyli jako-tako
Za namową kolegów, którzy śledzili wątek warsztatowy, sięgnąłem także po maski Montexu, w celu namalowania oznaczeń przynależności państwowej. Szczególnej uwagi wymagały gwiazdy malowane na kadłubie w części ogonowej. Z racji swej wielkości musiałem zwrócić uwagę, by maski się za bardzo nie rozciągnęły. Jak na drugą zabawę z szablonami uważam, że wyszło ok. Gdy model był już pomalowany, przyszedł czas na odtworzenie śladów eksploatacji. Szczególną uwagę na prawdziwym F6F-3 zwracają „fantazyjne” okopcenia. Starałem się także wyeksponować ten element w mojej replice. Żeby zrobić dobre okopcenia wg mnie trzeba użyć kilku technik. Ja do tego celu użyłem aerografu, kredek akwarelowych, temper i pasteli. Myślę, że osiągnąłem zamierzony efekt. Kolejną techniką, której ostatnio poświęcam więcej czasu jest uzyskanie efektu otarć powłoki malarskiej. Po udanych próbach na P-400 z metalizerem i solą, postanowiłem tym razem potrenować zabawę popularnymi coraz bardziej kredkami akwarelowymi. W tym celu nabyłem w sklepie dla plastyków różne odcienie szarego (np. French Grey, Silver Grey, Gunmetal). Zaletą kredek jest to, że można je zetrzeć z modelu nie zostawiając żadnych śladów, a używając wacika nasączonego wodą możemy tworzyć ciekawe zacieki i przebarwienia. Mój zestaw do makijażu
Po raz pierwszy zainwestowałem także w podstawkę. Produkt Eduarda imitujący pokład lotniskowca pomalowałem i pobrudziłem kredkami. Mistrzostwo świata to to nie jest, ale od czegoś trzeba zacząć.
Model dedykuję mojej żonie Monice - za wyrozumiałość i cierpliwość oraz koledze Radkowi vel Gonzo – On już wie za co
Pozdrawiam