Nigdy nie lubiłem we wstępie pisać o historii budowanego modelu. Tak będzie i tym razem. Znawcy tematy Spitfire dobrze go znają, ciekawi odnajdą wiadomości a ignoranci zignorują. Po co więc się wysilać.
Mam w kolekcji Mk.I, Mk. II, Mk. V itd… No między V a IX brakuje mi kilku, między innymi Mk. VI. Samolot ciekawy pod wieloma względami. Choćby estetycznymi: spiczaste końcówki skrzydeł, zdejmowana kabina…
Do budowy chciałem początkowo użyć zestawu SMER
Kadłub ma dobre kształty, choć w rzucie z góry jest zbyt wąski… Podział blach trzeba ciąć, bo jest wypukły. Płaty trzymają obrys, oczywiście spód płaski jak morze w bezwietrzny dzień. O detalach nie wspomnę. Ładna, nowa w porównaniu z zestawem Mk. V kabina, podzielona na części. Dodana ramka z nowymi lotkami, śmigłem, końcówkami skrzydeł i chwytem powietrza na prawą stronę maski silnika i nowe kalki.
Żeby się nie męczyć z przeróbką płata postanowiłem użyć tego, który został mi z zestawu Airfixa, od Spitfire Mk. Vc.
Podobnie rury są z jakiegoś innego zestawu. Jakieś śmigło, chyba z KP po próbach zrobienia poprawnego – chyba nie najgorzej wyszło…
Aby dopasować płat do kadłuba należy wykonać wycięcie w kadłubie. Pozwoli ono również na montaż wnętrza kabiny od spodu.
Wnętrze zacząłem od przygotowania wręgi z tablicą – wykorzystałem tę z zestawu z drobnymi przeróbkami oraz wręgi, na której zawieszony jest fotel – też przeróbka firmowej.
Odciąłem standardowe końcówki i zacząłem nacinać podział blach…
C. D. N.