Ostatnio eksperymentowałem z fotografowaniem przy sztucznym świetle (idzie mi nie za dobrze - za mało lamp, za ostre światło), trzeba było coś postawić przed obiektywem i wybór padł na T-60 (chyba jeszcze Aeroplasta), robiony w czasach, kiedy wydawało mi się, że czołg po ciężkiej zimie, wczesną wiosną, szczególnie robiony z sowieckiej stali powinien być dość mocno zardzewiały.
Pamiętam, że model sklejało się całkiem przyjemnie, bez większych problemów, trzeba było jedynie dorobić lub podmienić parę detali, jak skrzynki narzędziowe i mocowania na błotnikach, lufę działka, nity, kilka blach itp.
Model malowany farbami Tamiyi i Humbrolami, drapanymi starą szczoteczką do zębów. Próbowałem osiągnąć efekt prawie całkiem zmytego po zimie wapna i myślę, że lewa strona wieży i przednia płyta kadłuba wyszły nienajgorzej.
Nie jest to może super-hiper model, ale miło czasami powspominać...
Jarek