Po szlifowaniu ominiętych przez poprzedniego modelarza śladów form i nadlewek, poskładałem wszystko do kupy. Zostawiłem jeden babol- a mianowicie jedną, odwrotnie założoną gąsienice. Po prostu bałem się dokonać większych zniszczeń przy demontażu osłon i ogniw. Od razu jak go dostałem w swoje łapy, wiedziałem że musi być przemalowany.
Przejrzałem trochę fotek i postanowiłem po raz pierwszy wypróbować technikę na lakier do włosów. Kupiłem najtańszy lakier i prysnąłem całość. Spreparowałem sobie dwa pędzelki, cienki i trochę grubszy, odcinając stare, zmierzwione włosie. Zostały włoski o długości 2-3mm. Podobno zalecane jest, aby cały proces wykonywać kawałkami. Tzn. położyć trochę farby i w miarę szybko po zaschnięciu ją zdzierać. Ja jestem za leniwy na takie numery i po pryśnięciu A47 z Pactry na cały model, używałem do moczenia bardzo ciepłej wody. Nasączałem kawałek i darłem. Schodziło idealnie. W zależności od zamierzanego efektu używałem raz jednego, raz drugiego pędzelka.
Po całym procesie nałożyłem lakier matowy z Pactry i przystąpiłem to tyrania chemią.
I tu zabijcie mnie, ale naprawdę nie jestem w stanie wymienić czego i ile użyłem.
Jak na pierwsze doświadczenia z tą techniką, to jestem zadowolony.
A żeby uciąć ewentualną dyskusję na temat-> " Eeee, ta farba to chyba nie mogła aż tak schodzić
to na początek dwa zdjęcia z wydawnictwa Militaria


A teraz już efekt mojej walki z materią, na końcu klimatyczne zdjęcia wykonane na moim balkonie plus dwie fotki podobnie poprawianego T-34/76












Opinie mile widziane















