Taka sobie historia mojego modelarstwa

czyli Twoje dokonania na pwm.org.pl

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez Adam » środa, 18 kwietnia 2012, 11:28

Ja odszedłem z WSK w 86 roku. Wtedy F-5 wglądał jak nowy.
A ja widziałem jak lądował Galaxy, gdy przywiózł ekipę w wraz ze śmigłowcami na śmigłowcowe mistrzostwa świata, do tej pory to Ił 62 wdawał się gigantem, ale to, co zobaczyłem przeszło wszelkie wyobrażenia, Kabina pilotów była powyżej statecznika pionowego. A jakie wrażenie zrobiło otwarcie dziobu.
Ja mogłem to obserwować z terenu WSK a ten olbrzym zatrzymał się tak pomiędzy ówczesnym dworcem krajowym i międzynarodowym.
Adam
Obrazek
Avatar użytkownika
Adam
 
Posty: 2929
Dołączył(a): piątek, 8 maja 2009, 11:12
Lokalizacja: Warszawa

Reklama

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez Mac Eyka » środa, 18 kwietnia 2012, 12:19

Galaxy to ja w locie widziałem. Jak mi nad głową przelatywał. Wtedy we Włochach mieszkałem, Prawie w osi pasa.
Wtedy to były czasy.
Jak się Iłek nad kamienicą przewalił to wszyscy od razu na nogach byli.
Teraz to te silniczki turbowentylatorowe to pikuś. Prawie ich nie słychać.
Choć jak Rusłan startował ze dwa lata temu to poczułem się jak za młodu.
A co do naszych punktów obserwacyjnych.
Można by rzec Adamie, że dzielił je koniec pasa i kilka lat.
Ale ogólnie to podobne były.
Na przykład ten Lim z Irydą na karku to stał pod płotem WSK. Kilkaset metrów od "moich krzaczków"

Któregoś dnia jacyś goście zabrali sie za lekki remont Iła-14 (SP-LNG) co to był poprzednim samolotem ZRLiLK i stał przez długi czas pośród trawki.
No jak te jego Asze zagrały, z rur spalinami zasmarkał to aż miło było popatrzeć.
Ale chyba nic z tych remoncików nie wyszło i teraz to już z niego chyba coś takiego zostało
Obrazek
Z pozdrowieniami Samozwańczy Prezes Gildii Kręcących się Śmigiełek Maciek Poniatowski

ObrazekObrazekObrazekObrazek
Avatar użytkownika
Mac Eyka

Zimna Wojna 2
 
Posty: 3032
Dołączył(a): sobota, 22 września 2007, 22:08
Lokalizacja: Ouagadougou w Burkina Faso

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez skusz » środa, 18 kwietnia 2012, 20:05

Adam napisał(a):Moje modelarstwo zawsze było dla mnie odskoczną do problemów, takim schronem, gdziem mogłem przeczekać burzę. Przy budowie modeli odpoczywałem po różnych życiowych trudach. Moje hobby jest dla mnie jak stary wypróbowany przyjaciel. Bywało tak, że po dłuższej nieobecności przyjmował mnie nie pytając gdzie byłem i co robiłem.
Mojej pasji zawdzięczam też jedną wielką rzecz...
Zacząłem się oglądać za jakąś nową pracą. W tamtych czasach zmiana pracy dla inżyniera to był poważny problem, chodziło tu o blokadę etatów dla pracowników umysłowych, którą znoszono na krótki czas, ale nie wiadomo nigdy kiedy to nastąpi. Pracownicy fizyczni to mogli sobie zmieniać pracę jak tyko chcieli.
Pytałem w różnych zakładach, ale odpowiedź była jedna, blokada etatów. :cry:
Adam

To jest to właśnie, doświadczam tego samego. Moją pierwszą odskocznią w latach 82-86 był Aeroklub, latałem na "patykach", w każdym locie wszystkie problemy zostawały na dole jakieś takie małe prawie nie widoczne. W tym czasie to była taka mała przerwa w modelarstwie. Po prostu nie było czasu. Szkoła, matura, latanie, obowiązki domowe czasami było ciężko to pogodzić.
Po maturze doświadczyłem blokady etatów. Nawet chciałem pracować fizycznie, ale jako poborowy przed wojskiem (wyprawka) ciężko było o pracę. Po znajomościach udało się zatrudnić w Zakładach Mięsnych na 1,5 roku. Później Patria odebrała mi następne dwa lata. Pomimo wszystko to były dobre lata, nauczyły mnie prostej matematycznej zasady "umiesz liczyć licz na siebie". Po powrocie już nie mogłem latać i wróciłem do korzeni i tam znalazłem swój własny wewnętrzny już świat.
Modelarstwo to jest taki mój lek na całe zło. Wyciszam się, na początku drżenie rąk może i uniemożliwia jakąkolwiek działalność, ale po chwili , raz, dwa, trzy i już działamy. Tak więc Modelarstwo to nie tylko wyrabia sprawność manualną,
ale też sprawność psychosomatyczną.
Adamie czekam na ciąg dalszy Twoich wspomnień, bo jak tak czytam Twoje dzieje, pomimo że dzieli nas jakieś 10-15 lat to
wspomnienia są porównywalne.
Pozdrawiam Sławek Kusz
Portfolio : http://www.pwm.org.pl/viewtopic.php?f=207&t=20734
ObrazekObrazekObrazek
Avatar użytkownika
skusz

100-lecie Niepodległości
 
Posty: 3157
Dołączył(a): sobota, 3 stycznia 2009, 17:27
Lokalizacja: Roztocze

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez Adam » środa, 18 kwietnia 2012, 22:53

Gdzie i kiedy nabyłem ten model,
Obrazek
Obrazek
Nie pamiętam :(
ale pamiętam kiedy go robiłem :mrgreen: czekałem wtedy na kolejne dziecko.
Pamiętam ten czerwcowy dzień 1982, zapowiadał sie jak zwykle, siedziałem w naszym pokoju serwisowym czekając, aż zepsuje sie któraś z moich obrabiarek. W pewnym momencie zostałem poroszony do telefonu. Po moim słucham, usłyszałem głos miłej pani, dzień dobry, dzwonię z izby porodowej, proszę aby zabrał pan swojego syna do domu. :?: Głos mi odebrało, rano wychodziłem z domu to żona właśnie zabierała się aby odprowadzić syna do przedszkola. Do planowanego terminu porodu było jeszcze dobrze ponad tydzień. Zapytałem się jak to mam zabrać noworodka, miła pani powiedziała, nie proszę zabrać STARSZEGO SYNA, MŁODSZY SYN razem z mamą zostaną tutaj. W ten oto sposób dowiedziałem się, że znowu zostałem OJCEM :mrgreen: .
Ze szpitala chciałem powiadomić dziadków, że ponownie zostali dziadkami. Rozemocjonowany zobaczyłem ten siermiężny pancerny automat telefoniczny, był CAŁY nic nie miał urwanego, przyłożyłem słuchawkę do ucha, a tam słychać jakiś głos, no to odłożyłem słuchawkę, za jakiś czas przykładam słuchawkę do ucha i znowu słychać jakiś głos. Myślę sobie co tu nie tak, wytężyłem słuch no i co usłyszałem, ROZMOWA KONTROLOWANA :P no tak przecież jest stan wojenny i władza ludowa pewnie się ucieszyła podsłuchując moją rozmowę, że przybył potencjalny żołnierz :P
Aby opisać całą tę sytuacje skąd starszy syn wylądował w izbie porodowej muszę na chwilę odejść od moich modeli, ale historia jak z filmu Barei.
Po moim wyjściu do pracy mojej pani wody odeszły, zabrała syna i początkowo chciała odstawić go do przedszkola i poszli zadzwonić z ulicznego automatu po taksówkę, a tu co słuchawka urwana, :evil: no to przyspieszonym krokiem na przystanek taksówkowy, a tu pustka, Ursynów, wtedy to było odludzie, taksówkarze nie chętnie tam jeździli. Akurat podjechał autobus, którym mama z dzickiem pojechali na następny postój, uf jest taksówka. :) Żona czuje, że poród już tuż tuż. Taksówka pędzi na Wolę do szpitala na Kasprzaka ok 15 km. Jazda przez miasto trwa, noworodek zdecydowanie chce sie wydostać na ten świat, już widać bramę szpitala, ale w poprzek wjazdu wykopany jest rów, ledwo wystraszony taksiarz wyhamował, szybki wjazd jakąś boczną bramą, mama na porodówkę, ledwo zdążyła podać telefon do mojej pracy, abym odebrał starszego synka.
Wracamy do modeli.
Model B-29 jak napisałem wcześniej dłubałem czekając na drugie dziecko, pamiętam, że miałem problem ze srebrną farbą. Oczywiście w stanie wojennym Humbrol był nie do dostania, ktoś mi radził aby pomalować ją srebrną farbą do kaloryferów. Udało mi się jednak znaleźć lepsze rozwiązanie. Można było w SH dostać modele z NRD ze srebrną farbą i taką farbą został pomalowany ten model. :mrgreen:. W jakim jest stanie to widać, ale jest drugim moim bezcennym modelem .
No starczy na dziś.
Adam
Obrazek
Avatar użytkownika
Adam
 
Posty: 2929
Dołączył(a): piątek, 8 maja 2009, 11:12
Lokalizacja: Warszawa

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez Grzegorz2107 » czwartek, 19 kwietnia 2012, 00:07

Adam napisał(a): ktoś mi radził aby pomalować ją srebrną farbą do kaloryferów. Udało mi się jednak znaleźć lepsze rozwiązanie. Można było w SH dostać modele z NRD ze srebrną farbą i taką farbą został pomalowany ten model. :
Adam



Tia, Plasticarty wtedy były kupowane przeze mnie kilka razy też tylko jako dawcy cennej farby, a potem wydawane znajomym dzieciakom z jakiejś okazji, lub bez.
Z tą farbą do kaloryferów to był dobry patent, ale trzeba było mieć albo aerograf, albo chociaż rozpylacz fryzjerski do lakierów.
Farba nitro miała być podawana na plastik z takiej odległości, żeby wysychała niemal zanim spadnie na model i nie stopiła plastiku. Wżerała się tylko trochę i pozostawiała warstwę aluminiowego pyłu , świetnie imitującego powłokę metaliczną. Widziałem efekt takiej pracy i było to b. dobre w mojej ocenie.
Sam nie zdobyłem rozpylacza, a jak już miałem aerograf, to i farby były w sklepach.
Avatar użytkownika
Grzegorz2107
 
Posty: 3305
Dołączył(a): środa, 19 września 2007, 17:19

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez Mac Eyka » czwartek, 19 kwietnia 2012, 09:34

Adaś z twoich relacji nasuwa mi się pewien wniosek.
Mianowicie budowanie modeli połączone było u ciebie z rodzeniem się dzieci.
Jednocześnie oczekujesz teraz na wnuki.
To może zainteresuj swoich potomków modelarstwem.
Zbudują jakiś model i hop będziesz miał oczekiwane wnuki.
Z pozdrowieniami Samozwańczy Prezes Gildii Kręcących się Śmigiełek Maciek Poniatowski

ObrazekObrazekObrazekObrazek
Avatar użytkownika
Mac Eyka

Zimna Wojna 2
 
Posty: 3032
Dołączył(a): sobota, 22 września 2007, 22:08
Lokalizacja: Ouagadougou w Burkina Faso

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez pik » czwartek, 19 kwietnia 2012, 13:25

Srebrna z Plasticardów była jak najbardziej, ale ja używałem raczej na detale, jak golenie podwozia, śmigła itp. Na początku lat 80-ych chodziłem do modelarni, gdzie można było malować natryskiem i miałem swój patent na srebrną farbę: cellon mieszany z pyłem aluminowym. Efekt był zupełnie przyzwoity (w każdym razie lepszy niż na moim niedawno malowanym Humbrolem P-51 :lol: ) :
Obrazek

Obrazek

Sorki za zgrubne odkurzenie, ale ten model FROGa/Novo ma mniej więcej tyle lat co B-29... (choć o dzieciach to jeszcze wtedy nie myślałem heh)
Pozdrawiam
Darek
Na warsztacie 1/72: Ar-234 (Dragon), Ju-88 (Revell), FW-190 (Revell+Hasegawa)
Portfolio: http://pwm.org.pl/viewtopic.php?f=207&t=17429
Avatar użytkownika
pik
 
Posty: 1377
Dołączył(a): piątek, 12 marca 2010, 19:32

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez erkamo » czwartek, 19 kwietnia 2012, 14:46

pik napisał(a):cellon mieszany z pyłem aluminowym. Efekt był zupełnie przyzwoity (w każdym razie lepszy niż na moim niedawno malowanym Humbrolem P-51 :lol: ) :


Efekt nawet bardzo dobry. Gdybyś napisał, że pomalowałeś ten model jakimś extra Metal-Gunze-Coat special też bym uwierzył. Może powinieneś rozlewać tę mieszankę do buteleczek 30ml, przykleić ładną plakietkę i "strzyc" zwolenników original-metal-finishu. ;o)
Pozdrawiam

erkamo.

"...Protest Chin przyczyną rozwiązania ONZ, zadłużenie USA..., sprzedaż Alaski dla..." - Juliusz Machulski - wizjoner czy fantasta?
erkamo
 
Posty: 690
Dołączył(a): niedziela, 2 marca 2008, 23:56

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez Tomasz Dzieciątkowski » czwartek, 19 kwietnia 2012, 18:26

pik napisał(a): patent na srebrną farbę: cellon mieszany z pyłem aluminowym. Efekt był zupełnie przyzwoity

Bo to był bardzo dobry patent. Dla mnie ojciec na osnowie nitro robił w ten sposób farbę srebrną a z dodatkiem pyłu grafitowego wychodził piękny gun metal...
If on my journey, should I encounter God, God will be cut...
Avatar użytkownika
Tomasz Dzieciątkowski
 
Posty: 988
Dołączył(a): niedziela, 23 września 2007, 20:53
Lokalizacja: Warszawa

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez Adam » czwartek, 19 kwietnia 2012, 23:55

Mac Eyka napisał(a):Adaś z twoich relacji nasuwa mi się pewien wniosek.
Mianowicie budowanie modeli połączone było u ciebie z rodzeniem się dzieci.
Jednocześnie oczekujesz teraz na wnuki.
To może zainteresuj swoich potomków modelarstwem.
Zbudują jakiś model i hop będziesz miał oczekiwane wnuki.

No nie wszystkich modeli to zbudowałem kilkaset, jedne lepiej drugie gorzej, ale tylko z tymi dwoma zbiegły się urodziny moich synów. Jeżeli chodzi o zarażenie moich synów to próbowałem :-/ , był czołg T 34, model radzieckiej produkcji, bocznokołwiec, który moi synowie nazwałi "purkłapa" nawet zrobiłem model latającego szybowca i nic :-/ .
Największym sukcesem modelarskim było to
Obrazek
To było nasze wielkie i wspólne dzieło modelarskie.
Starszy syn kleił domki, były one w skali H0, a wagony były TT, nikomu to nie przeszkadzało :mrgreen: , młodszy syn naklejał trawę, malował plakatówkami drogi :mrgreen:
Do mnie należało tylko zaprojektowanie całości, zrobienie całej automatyki no i oczywiście czuwanie nad całością.
W domkach świeciły się światła, w niektórych wagonach też było oświetlenie.
Ze względu na mały metraż cała makieta była wsuwana jak szuflada pod górne łóżko w piętrowym łóżku, które też zrobiłem. :mrgreen:
Sezon kolejkowy zaczynał się gdzieś w połowie jesieni, a kończył się wczesną wiosną. W tym czasie robiło się wcześnie ciemno i można się było bawić kolejką z działającym oświetleniem.
Narazie znalazłem tylko to jedno zdjęcie, pokazujące makietę w budowie.
W żadne modelarstwo niestety nie wsiąknęli, potem czasem zdarzało im się kleić modele, ale moje, :evil: które rozbili, grając w nogę w pokoju. Raz któryś z nich powiedział mi, po kolejnej demolce moich modeli, tato to była naprawdę MAŁA piłka taka ... TENISOWA. :evil:
Co do wnuków to mam wnuczkę, z nią można powiązać budową tego modelu :mrgreen:
Obrazek
Wątek tutaj:
viewtopic.php?f=232&t=16931&start=0.
Ze wzgledu na termnin konkursu ukończyłem go 15 lipca, wnusia urodziła się 12 sierpnia 2011r. :mrgreen:
A co z niej wyrośnie zobaczymy. :lol:
Adam.
Obrazek
Avatar użytkownika
Adam
 
Posty: 2929
Dołączył(a): piątek, 8 maja 2009, 11:12
Lokalizacja: Warszawa

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez DUDE » piątek, 20 kwietnia 2012, 08:29

No nie moge..jakbym widział makiete kolejki, ktora zrobił mój drogi Tato..chowana platforma na zasadzie mebloscianki...cholera, ze tez ludziom chodziły te same tematy po głowach!! Nasza platforma kolejkowa była nieskonczona, nie posiadała domkow i innych bajerow, ale zwrotnic było pod dostatkiem. Ja gdzies znajde foto to wrzuce..co to były za czasy :)
PS Moj Tato rowniez Adam....moze Adamy juz tak miały :)
Obrazek
Avatar użytkownika
DUDE

100-lecie Niepodległości
 
Posty: 581
Dołączył(a): czwartek, 24 listopada 2011, 11:44
Lokalizacja: Bemowo

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez Adam » poniedziałek, 23 kwietnia 2012, 21:07

Dude, Może i Adamy to są fajne chłopaki ;o) .
Nie wiem czym motywował się twój tata, ja chciałem zainteresować moich synów techniką poprzez zabawę. Kiedy pojawiła sie u nas kolejka to dłużej trwało rozkładanie i potem składanie niż sama zabawa, to pomyślałem sobie, że makieta pozwoli się dłużej bawić moim synkom a przy okazji przy budowie będziemy razem spędzać razem czas. Aby podbudować ich wiedzę na ten temat odwiedzaliśmy wiele razy Muzeum Kolejnictwa na Dworcu Głównym w Warszawie.
W wolnych chwilach od budowy kolejki szła produkcja moich modeli. Pisaliście tu o modelach vacu w tych trudnych czasach to ja też sklejałem co się dało.
Zachowała się taka stara fotka :->
Obrazek
Do dziś zachowały się takie modele :mrgreen:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
O tych modelach była już tu mowa, ale mam jeszcze takie coś :mrgreen:
Obrazek
Obrazek
Zachował się taki naziemny model :mrgreen:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Ostatnia przeprowadzka przed remontem tak mu zaszkodziła, :( ale mam do niego taki sentyment, że napewno go wyremontuję. :mrgreen:
O weszła na stół KOLACJA i mój ulubiony "ciągdalszy" macha do mnie przyjaźnie zapewniając, że NASTĄPI :mrgreen: .
Adam.
Obrazek
Avatar użytkownika
Adam
 
Posty: 2929
Dołączył(a): piątek, 8 maja 2009, 11:12
Lokalizacja: Warszawa

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez Adam » środa, 25 kwietnia 2012, 21:59

W czasach kryzysu miałem dość ciekawe źródło pozyskiwania modeli. Ciotka jednego z moich kolegów pracowała w PZW (chyba tak to sie nazywało, juz nie ta pamięć :-/ )w Pruszkowie, gdy kolega poinformował ją, że zna takiego szajbusa ,co skleja modele to dawała mu uszkodzone odlewy a były w tym czasie też odlewy prototypowe. Mogłem sobie sklejać te modele, tylko, że bez kalkomanii. Nie przeszkadzało mi to zbytnio. Miałem wtedy kilka arkuszy kalkomanii samoprzylepnych o których już tu pisałem. Mialem wtedy ambitny plan zrobienia przedstawiciela każdej eskadry naszego lotnictwa z września 39. mała próbka tego planu na tym zdjęciu.

Obrazek
Godła na Karasiach i P-11a były malowane ręcznie :mrgreen:

Gdy pojawiły się modele z Kovozavody Prostejov i Smera to moje plany budowy modeli z 39 roku zostały zastopowane :-/
Modele te można było oczywiście dostać S.H. ale bylo też dla wtajemniczonych jeszcze jedno źródło a mianowicie Ośrodek Kultury Czechsłowackiej na ulicy Marszałkowskiej na przeciwko Składnicy Harcerskiej. Trzeba było przejść tam obok ogromej ilości JABLONEXÓW i w kąciku można było zakupić MODELE.
W mojej kolekcji zaczęły się pojawiać Migi, Limy.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Taka moja przeróbka naszego Lima 5, wyrzutnie rakiet to moja produkcja :mrgreen:
Obrazek
Obrazek
Ze Smera powstał taki OEFFAG :mrgreen: z mojej ulubionej 7 EM i mam go do dziś :mrgreen:
Obrazek

Zaczęły się też pojawiać "cywilne" modele, były to oczywiście RWDziaki, i polskie szybowce.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Przy tej ilości modeli pojawił się oczywiście problem z przechowywaniem moich modeli.
Moje bazy lotnicze wyglądały wtedy tak :mrgreen:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Kolorowe zdjęcia pochodzą z późniejszgo okresu ale te półki powstały dużo wcześniej. Pamiętam, że mam jeszcze jedno zdjęcie kolejnej bazy, ale będę musiał pogrzebać w archiwum.
Gdy pojawiły się pierwsze prywatne sklepy o których tu już dużo pisano to i moja kolekcja zaczęla sie ponownie wzbogacać o zachodnie modele.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Zaczęły się też pojawiać modele chyba kopiowane z zachodnich firm przez naszych producentów, oto taki przykład, Cobra.
Obrazek
No na dziś starczy, dajmy szansę ciągowi dalszemu nastąpić. ;o)
Adam
Obrazek
Avatar użytkownika
Adam
 
Posty: 2929
Dołączył(a): piątek, 8 maja 2009, 11:12
Lokalizacja: Warszawa

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez Grzegorz2107 » środa, 25 kwietnia 2012, 23:28

Mam nadzieję, że to będzie klasyczny wątek na tym forum. Tzn. taki z tych zapadających w pamięć.
Avatar użytkownika
Grzegorz2107
 
Posty: 3305
Dołączył(a): środa, 19 września 2007, 17:19

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez DUDE » poniedziałek, 30 kwietnia 2012, 12:35

No Adamie, jestes jednam z tych niewielu, ktorym pasja towarzyszy przez całe zycie..jakby te wszystkie modele sie zachowały mogłbyś otworzyć Muzeum Lotnictwa Wszelakiego i oprowadzaś wycieczki po domu, zalewając ich historiami jak było kiedyś a jak jest teraz...za drobną opłatą koniecznie: :)
Obrazek
Avatar użytkownika
DUDE

100-lecie Niepodległości
 
Posty: 581
Dołączył(a): czwartek, 24 listopada 2011, 11:44
Lokalizacja: Bemowo

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Portfolio

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości