Taka sobie historia mojego modelarstwa

czyli Twoje dokonania na pwm.org.pl

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez xmald » wtorek, 1 maja 2012, 09:40

Ech jak tak patrzę na te zdjęcia Adamie to żałuję, że nie porobiłem fotek moich regałów z modelami... w szczytowym momencie było ich ok. 70, gwałtowny spadek zainteresowania tym hobby spowodowany równie gwałtownym wzrostem zainteresowania płcią przeciwną pchnął mnie do desperackiego kroku jakim było rozdanie wszystkiego co wtedy było na półkach. Moim ostatnim modelem tamtego czasu był niedokończony C-130 w skali 1:48 i w 90% zbudowany Fokker EIII z napędem gumowym (tego mam do dzisiaj). Pamiętam wycieczki do Poznania do sklepu PANTERA i zachwyt nad prezentowanymi tam cudami... Całość mojej modelarskiej pasji zawdzięczam ojcu, który zawsze doradzał, zachęcał i w pierwszym etapie uczył. Do dzisiaj z resztą ojciec to główny recenzent moich dokonań...

NIECH SIĘ ŚWIĘCI 1 MAJ NA POWAŻNIE LUB DLA JAJ!
Avatar użytkownika
xmald

100-lecie Niepodległości
 
Posty: 1847
Dołączył(a): niedziela, 6 listopada 2011, 09:33

Reklama

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez fragles » wtorek, 1 maja 2012, 10:30

xmald napisał(a):(...) żałuję, że nie porobiłem fotek moich regałów z modelami... w szczytowym momencie było ich ok. 70, (...)


70 regałów z modelami! :shock:
Widok musiał być rzeczywiście imponujący! Faktycznie szkoda, że nie porobiłeś zdjęć. Popytaj w rodzinie, może ktoś przypadkiem, w tle, uwiecznił na fotce te regały.
Franciszek Gleszyński - fra-gles
Avatar użytkownika
fragles
 
Posty: 1560
Dołączył(a): środa, 19 września 2007, 13:48
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez xmald » wtorek, 1 maja 2012, 11:00

fragles napisał(a):70 regałów z modelami! :shock:
Widok musiał być rzeczywiście imponujący! Faktycznie szkoda, że nie porobiłeś zdjęć. Popytaj w rodzinie, może ktoś przypadkiem, w tle, uwiecznił na fotce te regały.

hehehe modeli nie regałów :mrgreen: bez jaj musiałbym mieć halę jakąś a nie pokój... Regały były 3. Ale to skromnie brzmi, mogłem już się trzymać tej wersji z 70...
Avatar użytkownika
xmald

100-lecie Niepodległości
 
Posty: 1847
Dołączył(a): niedziela, 6 listopada 2011, 09:33

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez Adam » środa, 2 maja 2012, 19:37

Proszę sobie nie myśleć, że autor już wyczerpał tematy do wspomnienień, autor ładuje akumulatory w górach. :mrgreen: Góry to moja kolejna PASJA. Jak tylko mam czas to śmigam te 400 km do moich przyjaciół w małej wiosce koło Krościenka nad Dunajcem i łażę po okolicznych górach, albo przy gorzałecce płyną wieczorami pogaduchy o tym co się wydarzyło, kto pomerł, kto sie zeni, a casem zaczyna sie " A pamientos Adamek jak rozem pośli ........" no i tak autor se spedzo czas. :mrgreen: :mrgreen:
Chciałem wrzucić parę fotek, ale po godzinnej próbie załadowania dałem sobie spokój.
Jak wrócę to i wrzucę coś.
A teroz piknie sie wom kłaniom kapeluskiem do ziemi.
Adam.
Obrazek
Avatar użytkownika
Adam
 
Posty: 2929
Dołączył(a): piątek, 8 maja 2009, 11:12
Lokalizacja: Warszawa

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez Adam » poniedziałek, 7 maja 2012, 20:24

Akumulatory naładowane, pora barać się z życiem za bary.
Tam gdzie byłem na prannym spacerze z psem można było oglądać takie widoki. :mrgreen:
Obrazek
Przy odrobinie szczęścia można było spotkać dzikiego zwierza.
Obrazek
Podczas włóczęgi trzeba było nie tylko podziwiać widoki, ale i uważnie patrzeć pod nogi aby nie wdepnąć takiej bestii na ogon. :evil:
Obrazek
Ten wyjazd był egzaminem mojego Bryśka na psa góskiego i tak prawdę mówiąc zdał go na jakąś trójkę :-/
Najchętniej siedział w strumieniach o tak:
Obrazek
Łazić po górach to już nie specjlnie, no może usprawiedliwieniem mógł być paskudny upał.
No tak Bryś nie jest kumplem do łażenia po górach, choć czas tu pracuje na jego korzyść :P .
Wracając na nasze modelarskie podwórko to kusi mnie taki temat: MODELARSTWO A ZWIERZĘTA DOMOWE.
Z moim psem to sprawa jest raczej prosta, nie chodzi po meblach, :D jedyne co muszę pamiętać, zanim naleję farby do aerografu to upewnić się czy to nie jest pora spaceru :P
Inaczej się sprawa miała z jego poprzedniczką kotką Fredzią.
Starszy syn po długich negocjacjach z mamą praktycznie zameldował mi, że będziemy mieli kotkę w domu. Argumentem było to, że jeżeli nie weźmie jej to zostanie utopiona. Kotka była ślicza, malutka i mieściła się w dłoni.
Po jakimś czasie zaczęła penetrowac mieszkanie, ponieważ była malutka to chodzila po podłodze i wspinała się na niskie meble i nic nie zapowiadało ARMAGEDONU.
Koteczka rosła szybko i zaczynała włazić na coraz wyższe meble. No i pewnwgo czasu przespacerowała się po półkach, gdzie do tej pory spokojnie stały moje MODELE. Oczywiście sporo z nich znalazło się na podłodze. :x
Postanowiłem PODZIELIĆ TERYTORIUM z naszą kotką. Z tej półki, która była jej trasą zostały modele usunięte
Obrazek
I większość moich sił powietrznych została upchnięta tutaj. :?
Obrazek
Ta półka stała za drzwiami i wydawało się, że tu moje modele są bezpieczne, nic z tego. Koteczka bardzo nie lubiła, że gdy wychodziłem do pracy i po powrocie znajdowałem, jakiś model na ziemi zawsze JEDEN. Musiała to robić z wyskoku.
Pewnego razu miarka sie przebrała i co przyznaję ze wstydem :oops: , gdy zastałem kolejny model na ziemi to złapałem te zwierze i pokazawszy jej co zrobiła wykonałem rzut kotem po przekątnej pokoju na tapczan. :?
Po MIĘKKIM LĄDOWANIU w kocie nastąpiły dwie zmiany, już NIGDY nie pozwoliła mi się wziąć na ręce :cry:
i ZAKCEPTOWAŁA moje modele. Od tej pory ŻADEN model nie został przez nią stącony. Nawet gdy ustawiałem modele na stole, aby je odkurzyć to chodziła po stole pomiędzy modelami i nie potrąciła ani jednego. :mrgreen:
Czasem nawet asystowała mi przy mojej pracy o tak. :D
Obrazek
Po 15 latach odeszła do krainy wiecznych łowów i naprawdę żegnałem ją ze łzami w oczach.
Po odejsciu moich synów na swoje i rozpadzie małżeństwa, była przez wiele lat jedynym moim towarzyszem. Moją następną lepszą połowę polubiła, chyba bardziej niż mnie. :P To naprawdę była kotka z charakterem.
Po paru miesiącach nastała era BRYSIA :mrgreen: , ale o tym już wiecie.
No właśnie rzeczony Bryś ciągnie mnie za nogawkę, :P aby wyjść na spacer, a ciąg dalszy zaciera łapki, bo już wie, że nastąpi. :mrgreen:
Adam
Obrazek
Avatar użytkownika
Adam
 
Posty: 2929
Dołączył(a): piątek, 8 maja 2009, 11:12
Lokalizacja: Warszawa

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez skusz » wtorek, 8 maja 2012, 22:30

Kotka poczuła jak się czują lecące modele. :D
Pozdrawiam Sławek Kusz
Portfolio : http://www.pwm.org.pl/viewtopic.php?f=207&t=20734
ObrazekObrazekObrazek
Avatar użytkownika
skusz

100-lecie Niepodległości
 
Posty: 3154
Dołączył(a): sobota, 3 stycznia 2009, 17:27
Lokalizacja: Roztocze

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez zmirek » środa, 9 maja 2012, 10:53

Cześć,
Dopiero teraz wyłowiłem to w arcyciekawym wątku Adama
Jacek Bzunek napisał(a):(W Szczecinie) CSH były cztery
To znaczy że było pięć ;-). Zapomniałeś jeszcze o małej CSH w Dąbiu przy Anieli Krzywoń.

Pozdrawiam
Mirek
zmirek
 
Posty: 30
Dołączył(a): czwartek, 20 września 2007, 11:10
Lokalizacja: Szczecin

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez DUDE » środa, 9 maja 2012, 13:53

Adam, to przeszlosc, ale nie myslałes zeby rozpiac taka pajeczynke z zylek po sufitem i na tym pozawieszac modele?
Kotka musiała by się niezle napocic zeby zerwac jakis Twoj ulepek..szczerze nie miała by zadnych szans :mrgreen:
Obrazek
Avatar użytkownika
DUDE

100-lecie Niepodległości
 
Posty: 581
Dołączył(a): czwartek, 24 listopada 2011, 11:44
Lokalizacja: Bemowo

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez kugelblitz » środa, 9 maja 2012, 15:47

DUDE napisał(a):Kotka musiała by się niezle napocic zeby zerwac jakis Twoj ulepek..szczerze nie miała by zadnych szans :mrgreen:


Żadnych szans ? Chyba nigdy nie miałeś kota :)

Pod względem kohabitacji z modelami psy mają zdecydowanie przewagę a szczególnie norowce takie jak jamniki (pod warunkeim że ktoś nie chowa sklejonych modeli pod łóżkiem). Polecam zdecydowanie. Mi suka tylko raz pogryzła koło od BA-10 a kiedyś po zamknięciu kabinki w Corsairze na owiewce znalazłem piękny rudy psi włos.
Popatrzcie na jamniczka, wyturlał się z koszyczka
Avatar użytkownika
kugelblitz
 
Posty: 216
Dołączył(a): środa, 4 listopada 2009, 11:24

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez Adam » środa, 9 maja 2012, 15:49

Aby to podwiesić pod sufitem należało by wkuć się w sufit. W tamtych czasach nie łatwo było wywiercić dziurę w betonie. :( Ja wtedy miałem do dyspozycji dziś już kultową wiertarkę CELMY z nasadką udarową i mam ją do dziś, :mrgreen: a jak się trafił większy kamień to należało go przekuć wybijakiem. Roboty na cały dzień a pyłu od cholery i ryzykowało się odpadnięciem tynku z sufitu :evil: Poza tym gdy ustawiałem te modele na półce to nie przeszło mi przez myśl, że kotka może spowodować takie spustoszenie. :cry:
Adam
Obrazek
Avatar użytkownika
Adam
 
Posty: 2929
Dołączył(a): piątek, 8 maja 2009, 11:12
Lokalizacja: Warszawa

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez RAV » środa, 9 maja 2012, 17:06

Adam napisał(a):gdy ustawiałem te modele na półce to nie przeszło mi przez myśl, że kotka może spowodować takie spustoszenie.

Moje koty jakoś mają respekt dla modelarstwa. Na przykład Misio...
Obrazek
...wskoczył mi kiedyś na dolną półkę tej gabloty:
Obrazek
Nie wyciągałem go na siłę, tylko odsunąłem szybę na drugim końcu. Futrzak z gracją przeszedł między modelami, nie trącając żadnego! Następnie grzecznie opuścił gablotę.

Innym razem ten sam Misio (6,5 kg żywej wagi) wędrował po pudłach i innych klamotach leżących na szafie. Był tam kawałek sklejki, wystający obrysem poza pudła, na których leżał. Na sklejce zaś leżał Tu-154 z Plasticardu, zrobiony jakieś 30 lat temu. Misio chciał ominąć model i stanął na brzegu sklejki, nie wiedząc, że ten brzeg nie jest podparty od spodu. Przeważył i razem ze sklejką i modelem poleciał na dół. Tutka straciła lewe skrzydło (a było to przed 10.04.2010), statecznik i silnik, innych strat nie było. Był to jedyny przypadek szkody w modelach, związany z kotami.

A tu kolejny przykład symbiozy kota z modelem:
Obrazek
Pozdrawiam
RAV
Obrazek
Avatar użytkownika
RAV
 
Posty: 3298
Dołączył(a): czwartek, 20 września 2007, 23:58
Lokalizacja: Wrocław

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez Adam » czwartek, 10 maja 2012, 12:41

RAV nie chciałem sie zbytnio rozpisywać na temat moje kotki, ale teraz czuję się wywołany do tablicy. Myśle, że ataki na moje modele były wywołane z jej strony brakiem akceptacji dla moich długich nieobecności w domu. Kiedy kotka pojawila się w domu to zastanawiwliśmy się gdzie jej zrobić legowisko, postanowiliśmy, że zrobimy jej tam gdzie będzie najdłużej przebywać. Już pierwszej nocy kotka weszła pod kołdrę i ułożyła się w moich nogach i tak było co noc.
Tak się złożyło, że w tym czasie zmieniłem pracę. Pracowałem w firmie, która zaczęła importować obrabiarki sterowane numerycznie a ja tam pracowałem jako serwisant. Z początku nie miałem wyjazdów, ale z czasem zacząłem wyjeżdżać na dosyć długo nawet do tygodnia. Podczas moich nieobecności kotka przenosiła się na szafę a po moim powrocie wracała pod kołdrę. Wtedy zawsze po moim powrocie do domu z dłuższej podróży zastawałem jeden model na ziemi.
Gdy natomiast poustawiałem moje model na stole, np do sesji fotograficznej lub odkurzania, to kotka spacerowała sobie pomiędzy modelami i nic nie uszkodziła, nawet żaden śmigłowiec nie ucierpiał a mam ich sporo.
Jak widac na zdjęciu nawet asystowała mi przy pracach modelarskich. Musiałem wtedy tylko uważać na otwarte pudełka, bo bardzo lubiła w nich siadać, z reguły dostawała wieczko i miałem spokój.

Kugelblitz nie wiem jak włosy twojego psa, ale mojego z reguły nie elekryzują się i w zasadzie leżą na podłodze i tylko część, która próbuje "wybrać wolność" po znalezieniu na podłodze jest oblepiona psią sierścią.
Gorzej było z kocimi włosami te były wszędzie. Często się zdarzało, że po malowaniu znajdowałem na modelu koci włosek na pomalowanej powierzchni :P
Adam
Obrazek
Avatar użytkownika
Adam
 
Posty: 2929
Dołączył(a): piątek, 8 maja 2009, 11:12
Lokalizacja: Warszawa

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez robert.bednarczyk » czwartek, 10 maja 2012, 13:15

Późno odkryłem ten piękny temat spisany w tak sypmatyczny sposób przez Ciebie Adamie. Czyli można pisać o sobie i swoich pasjach z dystansem, tak zwyczajnie po ludzku - każdy pownien to przeczytać - nie po to by stępić pazurki ewentualnej krytki tego co robią inni Koledzy ale by złagodzić obyczaje w tym dzisiejszm Świecie pędzacym bez wytchnienia nie badzo wiadomo dokąd. Gratuluje i dziekuję. A na maginesie ta czarno biała kotka musi być chyba spokrewniona z moją "Kizią", która jest bardzo podobna i też posiadła niebywałe, ekwilibrystyczne wręcz zdolności lawirowania pomiędzy gotowymi modelami. Gdy pierwszy raz wskoczyła z podłogi na stół pełen modeli ....mało nie podskoczyłem ze strachu. Później powtarzała to wielokrotnie, pomimo moich próśb by dała już spokój, bo widziałem i jestem pod wrażeniem 8-) ;o). Nigdy nie uszkodziła niczego, nawet najsubtelniejszych detali. Natomiast włażąc do pudeł z modelami, po przeprowadzce .....zmasakrowała kilka alementów makiety kolejowej. Ale to w końcu nie kocie forum.... :oops: - więc kończę.
Pozdrawiam gorąco - Robert Bednarczyk - Lublin.
robert.bednarczyk
 
Posty: 628
Dołączył(a): czwartek, 24 listopada 2011, 14:05

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez RAV » czwartek, 10 maja 2012, 13:21

Adam napisał(a):Myśle, że ataki na moje modele były wywołane z jej strony brakiem akceptacji dla moich długich nieobecności w domu.

A to możliwe. Koty często manifestują niezadowolenie z niedopieszczenia, wybierając sposób dotkliwy dla człowieka. Trzeba przyznać, że mają nosa w wyborze celu ataku. Najczęściej jest to załatwianie się do łóżka lub na ubranie opiekuna, ale Twoja kotka znalazła Twój czuły punkt gdzie indziej...
Pozdrawiam
RAV
Obrazek
Avatar użytkownika
RAV
 
Posty: 3298
Dołączył(a): czwartek, 20 września 2007, 23:58
Lokalizacja: Wrocław

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

Postprzez Artek82 » środa, 16 maja 2012, 20:25

Adamie, czytam twój temat z wielką przyjemnością i zawsze czekam kiedy cdn :) Na jednym zdjęciu
Obrazek
na drugiej półce od dołu, w pobliżu MIGa-29 i MI-1, oraz jakiejś łodzi latającej chyba Shrecka, w rogu upchnięty jest AN-2 :D ,czy masz może jeszcze ten model, albo fotografię gdzie go lepiej widać :?:

A odnośnie zwierząt
Obrazek
to moja towarzyszka, asystująca czasami jak jestem w warsztacie, grzejąc kanapę albo pilnując lotniska w czasie sesji do galerii :lol:
Ale nigdy nie zdarzyło się aby coś uszkodziła :!:
Pozdrawiam Artur.
Avatar użytkownika
Artek82
 
Posty: 290
Dołączył(a): niedziela, 7 listopada 2010, 17:02
Lokalizacja: Bydgoszcz

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Portfolio

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości