Bo samochod jest orginalny tylko raz. Tylko raz opowiada swoja historie. Ja wiem ze sa ludzie ktorzy by ino naprawiali i pucowali, ale ja wole jak samochod jest w kiepskim, ale orginalnym lakierze, niz piekny, ale pomalowany na nowo. Specjalnie stare auta, malowane nitro, maja swoj wlasny urok. Jak wszystko jest nowe i wyreperowane to juz nie jest ten sam samochod, tylko samochod tego typu. A nawet zle zachowany samochod moze bardzo dobze oddawac swoj typ. Taki Garbus na przyklad.
Znawca tematu zaraz zgadnie ze naprawa w boku przed blotnikiem to przerdzewiale kanaly cieplne, i 99% garbusow tam juz byla spawana/naprawiana. Taki Taunus P3, obojetnie jak dobze zachowany, zawsze choruje na koncowki nadkoli:
Moj Taunus z 1975, ktory ma przejechane 80000, a ktorego mam od prawie jednastu lat przejechawszy nim 50000, i ktory jest w 100% orginalny, i wyglada tak:
(czyli raczej zadbany), jest dziurawy w tym samym miejscu. Tak samo zreszta jak pordzewiale sa mocowania blotnikow do przedniego fartucha, i jeszcze pare dupereli. Bo ten typ tak ma.
Jak wszytko jest zrobione na nowo to brakuje tam kawalka historii...
Tak samo ma sie z silnikiem i peryferia. Kiedy ostatnio myles silnik w swoim samochodzie? Pewnie nigdy, zalozyl bym sie ze w swoim gracie na codzien nawet nie pamietasz kiedy ostatnio otwierales maske zeby sprawdzic olej. Auta ktore teraz maja 40-50 lat tez kiedys byly na codzien i nikt sie nad nimi nie rozczulal. Chcialbym zaznaczyc ze rozczulanie sie to nie to samo co nie interesowanie sie.
To silnik samochodu ktory ma 40 lat, a jest uzywany na codzien. Auto ma nabite 45000 kilometrow, i gwarantuje ci ze silnik jest w doskonalym stanie, nastawiony tak ze mozna szklanke wody na filtrze postawic i nie przewroci sie...
Ale to samochod gdzie nie boli mnie zoladek jak trzeba go zapakowac i wywiezc 30 workow lisci z ogrodu...
A to auto ma 85 lat...
To ma 86...
A to 87...
Wszystkie sa technicznie w doskonalym stanie, podwozia sa bez grama rdzy, i ich wlasciciele wcale nie sa debilami ktorzy nie wiedza co maja i dlatego je tak traktuja...
Oczywiscie znajda sie tacy ktorzy zaraz powiedza ze "oni by to tak i siak zrobili", ale ja bym tak nie zrobil, i jak ktos by zrobil inaczej, to sorry, ale niech se kupi i robi z tego slubowoz... Dla mnie tapicerka z Ekoskory, ktorej takie Warszawy nigdy nie mialy jest wieksza zbrodnia niz pomalowane w 1982 roku pedzlem blotniki.
Ile to ludzi mie neka ze jezdze tymi smieciami na codzien, ktos nawet kiedys mie ochrzanil ze jak bede jezdzil moim Taunusem codziennie to on zardzewieje i wtedy ten ktos nie bedzie mogl sobie takiego kupic jak w koncu bedzie mial pieniadze i jaja.
A co do modelu. Jeszcze raz, tych Warszaw w 1:8 jest od groma. I wszystkie sa czerwone, ladne, sliczne, i z numerami "mloda para". Ta bedzie taka jaka mi sie widzi. A ja chce zeby ona byla pordzewiala i brudna. Bo tak. Bo mam taki kaprys, ochote, bo ma mi cos przypominac co zyje w mojej glowie. Jak bym ja chcial ladna i czysta to bym sobie ja skrecil jak kaze instrukcja i postawil na polce. I ja rozumiem ze nie przypadnie kazdemu do gustu (przez takich gustownych pofrunalem z modelworku), a i nie musi... Dlatego pisze. Jak lubisz czyste, to se lub. I pisz sobie do woli jak ci takie traktowanie klasyka nie pasuje w swiatopoglad, a ja go itak pobrudze i popsuje.