Na warsztat wjechał modelik Monogramu. W zasadzie jest to model 1964½ jak się zwykło mawiać. Obiecuję że relacja będzie się ślimaczyła w nieskończoność
Ogólne wrażenie robi nienajgorsze - dość wysoka szczegółowość (a moze to ja się przyzwyczajam do tego poziomu, już nie pamiętam kiedy miałem w rękach Tamiyę), a nawet zgodność niektórych detali z modelem z 1964, co mnie zaskoczyło. Kucyk wykonany z fajnego białego plastiku, który jest dość miękki i ładnie poddaje się obróbce. Oczywiście są też minusy, na początek takie babolce:
Wspominałem o miękkim plastiku. Okazał się aż za miękki-wypadek przy szlifowaniu:
To co odróżnia amerykańce Revella od AMT to komora silnika odlana razem z kastą (w AMT są to zawsze 3 oddzielne elementy, które trzeba porzadnie obrobić zeby pasowały)
Kasta jest już po wstępnym szlifowaniu, i uzupełnieniu szpachlą ubytków
Silnik lekko pryśnięty, kolor to TS-18 którego resztka została mi z jakiegoś starego modelu. Od razu wyjaśniam że miejsce łączeń dwóch połówek zaszpachlowałem i zeszlifowałem tylko w miejscach w których będzie je widać po sklejeniu-takie małe lenistwo
rzecz która najbardziej mnie irytuje to wnętrze odlane jako wanna - bardzo niepraktyczne do malowania. Te nieśmiałe wybrzuszenia to miały być chyba klamki
Karoseria będzie pomalowana kolorem TS-58 Pearl Light Blue
Nie mam pojęcia jaki kolor dać we wnętrzu. Ponieważ jest to kabriolet, wybór jest dość istotny. Rozważam szary, biały, ciemny czerwony lub brąz. Najbardziej skłaniam sie chyba ku temu ostatniemu.