Model, który tu prezentuję, to nie moje klimaty, nie znam się na tym kompletnie zaznaczam, należy do kolegi, który nie traktuje tego hobby poważnie, a przynajmniej już nie, ale ponieważ zanabył go za zachodnią granicą w 89 r. ma dla niego wartość sentymentalną, więc poprosił mnie o odrestaurowanie.
Czoper oberwał piłką podczas zabawy dzieci, w wyniku czego nie tylko nie przetrwał próby zderzeniowej, ale i pogubił znaczną część elementów, zwłaszcza tych drobnych.
Dorobiłem zatem praktycznie wszystkie drobne detale, jak podnóżki, kopadło, pedał zm. biegów, lusterko, jedną z przednich lamp, ozdobny szpikulec na kuprze, rury wydechowe i parę innych detali, których fachowych nazw nie znam.
Kable pochodzą z zestawu 88-ki DML-a, które podarował mi KFS, dzięki Kamil ;) . Orzeł na baku, który był z kalki niestety uległ dezintegracji podczas obróbki modelu, a i tak zresztą niewiele by z niego po wszystkim zostało zatem, postanowiłem go wymalować z własnoręcznie dorobionych masek...wyszło dopiero za 3-im razem, ale uważam, że efekt jest zadowalający zwłaszcza, że to kluczowa część tej maszynki.
Malowany Gunze i Tamiya, drobne szczegóły Vallejo.
...świadom jestem wszystkich widocznych mankamentów i niedociągnięć, niektóre zauważyłem już praktycznie na końcu, ale po prostu już siły do niego nie miałem ponieważ, plastik przez lata uległ jakiejś biodegradacji i był cholernie trudny w obróbce, był kruchy i łamliwy zwłaszcza te elementy, które wcześniej były pokryte ichniejszym dziwnym chromem, więc gdzie się dało powzmacniałem drutem i pozalewałem CA.
Uważam nieskromnie zresztą, że i tak prezentuje się lepiej, niż za 1-szego życia
...fotki oczywiście "meid in" KFS.
Najważniejsze jednak, że kolega jest zadowolony, iż znowu może cieszyć nim oczy.