przez KayFranz » piątek, 18 grudnia 2020, 13:25
Spojrzałem na ten artykuł i przypomniała mi się myśl, która zakiełkowała już parę tygodni temu, ale jakoś tak odłożyłem ją "na zaś".
Zauważyłem, że gdy mowa o kolorach polskiego przedwojennego lotnictwa i pada coś o kolorze srebrnym, to automatycznie wyskakuje też określenie "srebrzanka" jako środka uzyskania takiego koloru. A to chyba nie tak.
To określenie dotyczy pokrycia uzyskiwanego przez zmieszanie drobniuteńkiego pyłu aluminiowego z cellonem. Owszem, było szeroko stosowane, ale mam wrażenie, że to raczej "domowy", nasz stricte nadwiślański sposób na zrobienie dobrej, taniej powłoki. Co więcej, stosowanej raczej do konstrukcji pokrytych płótnem, gdzie cellon świetnie się sprawdzał. Przy powierzchniach metalowych, jak w konstrukcjach PZL, o których dyskutujemy jego stosowanie miało mały sens. XVI Salon Paryski to jest rok 1936 - czyli dawno zakończono produkcję P.7, produkcja P.11 też już właściwie za nami - i co? Wszystko to malowano ersatzami? Nie sądzę, raczej w PZL używano dedykowanej do pokryć metalowych farby, która co więcej pełniła rolę podkładowej. Patrząc na wzornik Nobilesa nie widzę tam powłoki srebrnej. Co niekoniecznie oznacza, że takiej Nobiles nie produkował, tyle że we wzorniku są próbki farb powierzchniowych, do końcowego malowania.
Może więc używano farby krajowej, może zastosowano importowaną farbę (np. produkcji brytyjskiego potentata w tamtych czasach, f-my Titanine-Emaillite Ltd.), ale raczej nie była to srebrzanka.
Kiedy jakiś czas temu szukałem czegoś o farbach z połowy lat 30. to moi brytyjscy koledzy nie mogli zrozumieć, o co ich pytam, wspominając o srebrzance. Im się po prostu w głowach nie mieściło, że można coś kombinować, mając przecież doskonałe farby pod ręką. To, co nazywamy "srebrzanką' to chyba raczej trzeba używać w kontekście produkcji amatorskich, sportowych czy niewielkich wytwórni o niskich nakładach finansowych (jak np. DWL - śledzę ostatnio pewien wątek i gdy znajduję to, co wyprawiał inż. Wędrychowski w kwestii zapewnienia płynności finansowej wytwórni, to już jest osobna bajka).
Podsumowując - pokazane kilka wpisów wyżej próbki pozostałości po samolotach PZL sugerują - wg mnie - użycie do ich malowania normalnej, specjalistycznej farby, a użyte tu i tam określenie "srebrzanka" jest zastosowane jako przede wszystkim określenie koloru, a nie konkretnego typu pokrycia.
A swoją drogą - trafił ktoś na ślad używania przez PZL innych farb lotniczych niż krajowe? Bo to że produkowano w Polsce takowe, to nie znaczy że tylko i wyłącznie takie stosowano.