No stateczniki to kicha straszna, po konfrontacji ze zdjęciem wychodzi jakoś żałośnie ta replika
Aż mi wstyd że to jakiś inny inżynier narysował.
Ponieważ mam dostęp do profesjonalnego oprogramowania konstrukcyjnego, przyznam się szczerze czasem z niego korzystam "po lekcjach". I tak dla przykładu podam że model Hugesa H1 narysowałem od nowa na podstawie dostępnej dokumentacji przenosząc do środowiska Cad 2D scany rysunków (zajęło to 5min, ze scanowaniem) Następnie na ich bazie przerysowałem wszystkie rzuty i przekroje, poprawiając różne niedoskonałości (wielkości , kształty symetrie) To zajęło mi w wolnej chwili kilkadziesiąt godzin. Uzyskane składowe podzieliłem na warstwy wszystko przeskalowałem do sakli 1:1 i uszczegółowiłem to następne kilkanaście godzin. Można powiedzieć że mógłbym sobie wydrukowac te rysunki w wielkości naturalnej, a po ich złożeniu miały by wielkość samolotu. Później wyciąłem wszystkie rzuty i przekroje kadłuba i przeniosłem po kolei do środowiska 3D porobiłem wyciągnięcia i inne sztuczki, powstał model 3D kadłuba zajęło to kilka godzin. Kolega który rzeźbi na numeryku jeszcze to obrobił i podrasował powstał model do obróbki na CNC.
Nie jest to trudny proces skalę wydruku można sobie wybrać dowolną, więc skąd te karygodne błędy w kształcie usterzenia makiety Łosia, czyżby zaczerpnięto je z jakiś rysunków z małego modelarza z lat 60-tych
Jestem pewny że te błędy powstały w początkowej fazie modelowania przestrzennego w wyniku słabej analizy posiadanej dokumentacji
Cieszę się że ta makieta powstaje, nie cieszy mnie fakt niedopracowania i popełniania błędów których łatwo można uniknąć. Takiego podejścia nie powinien mieć inżynier lotniczy, profesjonalista, nawet jeśli buduje makietę w wolnej chwili.