W książce "IV/1 Dywizjon Myśliwski" autor Łukasz Łydżba napisał na podstawie fragmentów wspomnień pilota 114.EM Benedykta Dąbrowskiego, że po południu 01.09.39 roku nad Warszawą Bf 109D z 1./JG 21 ostrzelał P.11c (935-N) st.szer.pil. Zdzisława Horna ze 113.EM (raniąc go w plecy) i uszkodził m.in. lewe koło. Pilot lądował awaryjnie na lotnisku pod Poniatowem w Młynowie:
"Zza budynków wypryskuje nagle Pezetel z odstrzelonym goleniem podwozia! Sztywny kikut zwisa bezwładnie, szarpany pędem. Dwa razy przechodzi nad ścierniskiem, ale pilot nie może się zdecydować... Samochód sanitarny z lekarzem podjeżdża na skraj lotniska, tam, gdzie powinna zatrzymać się lądująca maszyna...Okaleczony Pezetel krąży już teraz sam nad drzewami. Ze ściśniętym sercem obserwujemy jego wysiłki i niezdecydowanie. Wreszcie rycząca maszyna jednym susem przesadza drzewa przy drodze, maca nieuszkodzonym kołem powierzchnie ścierniska i na dużej szybkości przewala się w stronę przestrzelonego golenia, a potem ogon błyskawicznie zarzuca i rozpłaszczona maszyna zatrzymuje się o parę metrów przed drzewami lasu. Z sanitarki biegną żołnierze z noszami i lekarz w białym fartuchu. Pilot żyje, bo widać, jak z wysiłkiem usiłuje wyleźć z kabiny, a potem sanitariusze prowadzą go pod ramionami do samochodu. To kapral Henryk ze 113-ej. Za parę minut dowiadujemy się, że ma postrzelone plecy. Ranny w walce zdobył się na bohaterski czyn, aby uszkodzonego w walce Pezetela posadzić na własnym lotnisku. Odwieziono go natychmiast do szpitala."
Pilot trafił po wyleczeniu do Francji, a stamtąd do Wielkiej Brytanii. Zginął zestrzelony przez Flak nad Francją 22.08.42 r. - w jednym locie zginęło wtedy trzech pilotów 306 Dywizjonu "Toruńskiego" na Spitfirach Mk.V: kpt. Czerwiński (dowódca "Toruniaków") na UZ-C/EN826, por. Szyszkowski na UZ-R/AR381 oraz sierż. Horn na UZ-D/R6904.
Na zdjęciu widać, że maszyna miała zamalowany numer boczny i godło - inne maszyny ze 113.EM na zdjęciach mają numery i godła widoczne - numer seryjny nie jest znany, jeśli zaś założyć, że dolne szachownice też zamalowano (a nie jest to wina jakości zdjęcia) to ta pod lewym skrzydłem lekko "przebija" spod farby, pod prawym jest widoczna lepiej (wcześniej, by zmieścić nowy, trzycyfrowy numer policyjny "przesunięto" ją bliżej zastrzałów - podobnie jak zrobiono w "czwórce" Sawicza).
Samolot po załataniu przestrzelin i dosztukowaniu koła szprychowego od wózka narzędziowego z butlami tlenowymi nadal był używany bojowo.
I tutaj czas na moje pytanie: czy wózki na butle tlenowe były jakoś standaryzowane?
Wiadomo, że podczas walk używano tego, co się dało, zwłaszcza, że zaopatrzenie eskadr "we wszystko" było tragiczne.
Jednakże to zdarzyło się 1 września, więc chyba była jeszcze jakaś organizacja?
Nie pytam o zamalowany numer boczny, ani o "serial" P.11c Horna, bo to informacje na obecnym etapie wiedzy nieosiągalne, ale chciałbym wykonać model powyższej maszyny z prowizorycznym kołem i zależałoby mi na jak najwierniejszym odwzorowaniu jego wyglądu. Podejrzewam, że koło wyglądało "typowo", ale może się mylę...
W najgorszym wypadku zrobię model w stanie przed walką.
Ktoś coś wie?
Z góry dziękuję za ewentualne podpowiedzi.