Re: Alfa+Kilo, Maquette 1/400 [warsztat]
Napisane: poniedziałek, 20 kwietnia 2009, 08:37
Troszkę podłubałwszy:
Alfa:
Poprzeczki na czerpniach wody, jeszcze przed oczysczeniem z glutów CA:
I z nudów zacząłem wymyślać co może być w takim kokpicie ponorki.
Więc powinien być wyłaz jakiś fachowy, jakieś wzmocnienia, jakieś rury i jakieś niewiadomoca, o tak:
Potem można było wziąć i całą łódkę maznąć raz rozcieńczonym kolorem "Starej gumy" marki Akan (lokalny specyfik - sprzedawca zawsze patrzy na mnie z wyrzutem jak biorę Vallejo, a jak tylko nadarza się okazja patriotycznie wcisnąć Akana, to facet wykorzystuje ją bezlitośnie :) - skądinąd nienajgorsze są te ruskie akryle). Na razie jedna leciutka warstwa, potem będę się bawić z różnymi innymi odcieniami koloru "zużyty czarny".
Zająłem się śrubkami - alfie trzeba było dorzeźbić ten krzyżaczek na czubku, zrobiłem go z dwóch płatków folii alu, czubek śruby naciąłem czeską piłką i gotowy zespół najpierw pomalowałem na biało (niedbale), potem na kolor tytanu (niedbale), po czym przetarłem (niedbale) "zaolejoną stalą" i gunmetalem. Czemu "niedbale"? Na zdjęciach widać że śruba alfy ma bardzo wyraźną strukturę/fakturę/niewiemco powierzchni - paski jakieś o różnej barwie i połysku. Wszystko fajnie, tylko gdzieś zapodziałem mój mikroskop. Dlatego śruba będzie zużyta i po przejściach.
Śruba kilo też nie jedną wodę młóciła: biały podkład, pomazany interior greenem, pomazane czymś z pogranicza miedzi i mosiądzu, pomazane ciemną zielenią, pomazane concrete greyem, o tak:
Tak jak pisałem wcześniej, kilo trzeba było umyć po katastrofie związanej z Surface Primerem. GS Color Thinner łaskawie zostawił połączenia CA bez uszczerbku, ale i tak było trochę korygowania poręczy wokół kiosku:
Nie podobały mi się też poręcze na krawędziach pokładu, więc je zdjąłem, przeszlifowałem pokład, i nakleiłem nowe, troche naśladując nieregularności zaobserwowane na zdjęciach.
Kokpit, podobnie jak ten alfy, otrzymał swoją dozę fantazji literackiej:
[edit: zapomniałem o jeszcze jednej antenie radiopelengatora (dla kilo), którą dorobiłem, tym razem z drucika miedzianego - drobiazg, a siedziałem nad tym trzy godziny...]
Alfa:
Poprzeczki na czerpniach wody, jeszcze przed oczysczeniem z glutów CA:
I z nudów zacząłem wymyślać co może być w takim kokpicie ponorki.
Więc powinien być wyłaz jakiś fachowy, jakieś wzmocnienia, jakieś rury i jakieś niewiadomoca, o tak:
Potem można było wziąć i całą łódkę maznąć raz rozcieńczonym kolorem "Starej gumy" marki Akan (lokalny specyfik - sprzedawca zawsze patrzy na mnie z wyrzutem jak biorę Vallejo, a jak tylko nadarza się okazja patriotycznie wcisnąć Akana, to facet wykorzystuje ją bezlitośnie :) - skądinąd nienajgorsze są te ruskie akryle). Na razie jedna leciutka warstwa, potem będę się bawić z różnymi innymi odcieniami koloru "zużyty czarny".
Zająłem się śrubkami - alfie trzeba było dorzeźbić ten krzyżaczek na czubku, zrobiłem go z dwóch płatków folii alu, czubek śruby naciąłem czeską piłką i gotowy zespół najpierw pomalowałem na biało (niedbale), potem na kolor tytanu (niedbale), po czym przetarłem (niedbale) "zaolejoną stalą" i gunmetalem. Czemu "niedbale"? Na zdjęciach widać że śruba alfy ma bardzo wyraźną strukturę/fakturę/niewiemco powierzchni - paski jakieś o różnej barwie i połysku. Wszystko fajnie, tylko gdzieś zapodziałem mój mikroskop. Dlatego śruba będzie zużyta i po przejściach.
Śruba kilo też nie jedną wodę młóciła: biały podkład, pomazany interior greenem, pomazane czymś z pogranicza miedzi i mosiądzu, pomazane ciemną zielenią, pomazane concrete greyem, o tak:
Tak jak pisałem wcześniej, kilo trzeba było umyć po katastrofie związanej z Surface Primerem. GS Color Thinner łaskawie zostawił połączenia CA bez uszczerbku, ale i tak było trochę korygowania poręczy wokół kiosku:
Nie podobały mi się też poręcze na krawędziach pokładu, więc je zdjąłem, przeszlifowałem pokład, i nakleiłem nowe, troche naśladując nieregularności zaobserwowane na zdjęciach.
Kokpit, podobnie jak ten alfy, otrzymał swoją dozę fantazji literackiej:
[edit: zapomniałem o jeszcze jednej antenie radiopelengatora (dla kilo), którą dorobiłem, tym razem z drucika miedzianego - drobiazg, a siedziałem nad tym trzy godziny...]