Witam. Dość dawno już nic nie pokazywałem. Z różnych względów - część moich modeli można było oglądać na łamach MO. Tym razem jednak postanowiłem pokazać najpierw tutaj swój model.
Jest to prawdziwy rodzyn - archaiczny Surcouf firmy Heller - gdzieś z połowy lat 80` - odświeżony przez wydawcę poprzez dodanie żywicznego kiosku i blaszki. Jego główną zaletą jest cena - około 25 zeta. Kiosk nie powala detalem, podobnie blaszki. Jednak korzystająć z dobrodziejstw złomu blaszkowego, igieł iniekcyjnych, nitek ciągnionych z ramek i jakichś luf pozostałych po poprzednich budowach powstało to poniżej.
Z zestawu Hellera pozostał kadłub, kiosk, płaty i pływak główny samolotu oraz reling z blaszki. Reszta jest właściwie zbudowana od podstaw.
Dosyć gadania - teraz obrazki:
Fotki nie najlepsze - bo przy sztucznym oświetleniu - niestety na zewnątrz szaleje nawałnica...
Ładnie, ładnie! Besson mnie powalił z wywierconymi kabinami i "orurowaniem" pod płatem. Bardzo podoba mi się, że zaznaczyłeś półmatowość samolotu w porównaniu do głębokiego matu kadłuba.
Najładniejsze wykonanie Surcoufa z tego zestawu, jakie widziałem do tej pory!
jacekkarolczak napisał(a):Wbrew pozorom dostała pastelą... Ale może zbyt mało.
Pomysł całkiem niegłupi, trza tak zrobić. Najgorszym hardcorem było zrobienie dwóch masztów - powstały z wykałaczek "zjechanych" na papierku 600 do 1/3 średnicy... Niestety w wiertareczce nie dało się tego zrobić - ukręcały się końcówki masztu.
Nie jest to jakiś super-mały model. Ja zwykle kleje siedemsetki, więc mnie się wydaje całkiem spory... Poza tym należy pamiętać, że to był największy podwodniak swoich czasów - 2880 ton...
Ostatnio edytowano wtorek, 10 sierpnia 2010, 21:48 przez jacekkarolczak, łącznie edytowano 1 raz
przez rollingstones » sobota, 7 sierpnia 2010, 10:19
Świetnie - bardzo mi się . Tak sobie myślę głośno i wydaje mi się że pigmenty nie są najlepszym pomysłem na cześć podwodną. Lepszy efekt można by uzyskać olejnymi artystycznymi farbami. Co o tym sądzisz - może jeszcze mała poprawka do tortu
Widzisz - jestem za - i tak mnie Marek na scum line namawia. Tylko jaki kolor? Nie bardzo mam koncepcję prawdę mówiąc...
Narośla i porosty zwykle mają taki kolor bardziej piaskowy, jasne brązy - ale to wtedy kiedy są suche. Trochę mnie to nie przekonuje na modelu. Popełniłem coś takiego na K-3 sowieckim, ale on przeleżał na nabrzeżu ładne kilka lat...
Imponujący model! Sam niedawno zakupiłem pod wpływem prac kol. Siary, ZzB (z Modelworku) i przypływu fali patriotyzmu po obejrzeniu filmu "Orzeł" dwa modele w skali 1:400; ORP "Dzik"/"Sokół" i ORP "Orzeł". Domyślałem się że są one małe, ale nie że aż tak małe. Wiedząc teraz jak małe są okręty w skali 1:400 tym bardziej doceniam to co zrobiłeś ze swoją miniaturą. Brawo! I fajnie że to nie jest kolejny ubot.
Czy gdzieś można obejrzeć zdjęcia warsztatowe? Co jest na tej czerwonej fladze na rufie? Czy są to trzy normandzkie złote lwy?
Pozdrawiam J.B.
Wenn ist das Nunstück git und Slotermeyer? Ja! ... Beiherhund das Oder die Flipperwaldt gersput.
Tak - flaga wolnych francuzów. Pogrzebałem, popaćkałem. Scum line jest - ale delikatne, nie lubię za mocnej. Z dnem powalczyłem i jest jak jest - nie sposób tego oddać na zdjęciach. Mnie się podoba - subtelnie, bez hardcore`u...
Dziękuje wszystkim za zainteresowanie i dobre rady.