Nie robiłem za wiele przy moich pozostałych modelach, ale wraz z ociepleniem i łagodniejąca zimą nie mogłem czekać. Pogoda nie pozwalała na prace w piwnicy, więc po prostu złapałem trochę plastikowych arkuszy i nożyk i zdziałałem to:
To kosmiczny frachtowiec.
Ręce swędziały mnie na tworzenie, Niestety zdjęcia procesu twórczego przepadły, gdy zaczęła mi przepadać komórka. Po prostu szukając na necie różnych rzeczy znalazłem jakiś samochód pancerny, typowy dla lat dwudziestych i trzydziestych. Wyciąłem podłogę z arkusza o grubości 1,5 mm, przykleiłem dwie ściany tworząc głęboka trumnę, do której dokleiłem boczne ściany, rufę z blokiem silnika oraz dziób z wierzą. Podłoge wzmocniłem drewnianymi listewkami. Silnik chciałem zbudować z dwu elementów, ale były za ciężkie, więc uprościłem konstrukcję, czyniąc ją lżejszą. Nadal ciąży, ale dużo mniej. Na każdej ścianie znajduje się kilka wrót ładowni, a na tyle wieży będzie wahadłowiec, lub przynajmniej właz.
Od początku podstawką miał być długopis Bic. To proste rozwiązanie, a poza tym mam ich wiele w pracy całe tony, wypisanych oczywiście. Zatyczkę przykleiłem do drewnianej listwy pod podłogą cudem z Urugwaju, Poxyliną i wzmocniłem kawałkami polistyrenu.
Sama podstawa to kawałek drewna, wycięty dawno temu. Jest trochę krzywy, ale na razie wystarczy.
To wszystko. Przykleję jeszcze kilka łat, gdy szpachla podeschnie. Zrobię jeszcze kilka okien, wydechy silników i pomaluję ją.
Mam nadzieję, że podoba si ę Wam mój nowy projekt, który zamierzam skończyć do majowego urlopu.