Farby akrylowe, dysze i ciśnienia.
Napisane: piątek, 28 grudnia 2018, 14:36
Jak w temacie.
Wróciłem do malowania po długiej przerwie. W międzyczasie coś tam tylko dłubałem bezfarbowo. W przeciwieństwie do twierdzeń Atlis-a, dawne nawyki wracają powoli i efekty malowania nie są jeszcze takie jak bym chciał. Dodatkowo, zacząłem wykorzystywać nowego Procon-a 289 z dyszą 0.3. Mam też moje poprzednie - Hansę 281 (0.2) i Triplex-a (0.35).
Korzystam ze starego zapasu farb - głównie Tamiya rozcieńczone MR LT i Vallejo Air. Właśnie te ostatnie sprawiają problemy. Poleżały trochę i wydają się nieco zbyt gęste do bezpośredniego stosowania. Rozcieńczone są rozdmuchiwane, a na obniżonym ciśnieniu słabo "przechodzą" przez aero. Mgiełką z większej odległości da się malować, ale o precyzji trudno tu mówić.
Po zabawach z rozcieńczeniem i ciśnieniem coś tam w końcu uzyskałem, ale np dysza 0.2 daje brzydki odkurz (za gruby pigment?). Tamiy-e potraktowane LT są bardziej przyjazne (co nie dziwne) ale też bez rewelacji. Najłatwiej maluje mi się pomarańczową Hataką która niedawno kupiłem.
Może po prostu te farby się zestarzały? Swoją drogą, w czasie mojej modelarskiej przerwy pojawiło się dużo nowości. Co radzicie - wywalić stare zapasy akryli i zaopatrzyć się w nowy komplet lakierów? Trochę kosztowne. A może dalej ćwiczyć ciśnienia i rozcieńczanie?
Wróciłem do malowania po długiej przerwie. W międzyczasie coś tam tylko dłubałem bezfarbowo. W przeciwieństwie do twierdzeń Atlis-a, dawne nawyki wracają powoli i efekty malowania nie są jeszcze takie jak bym chciał. Dodatkowo, zacząłem wykorzystywać nowego Procon-a 289 z dyszą 0.3. Mam też moje poprzednie - Hansę 281 (0.2) i Triplex-a (0.35).
Korzystam ze starego zapasu farb - głównie Tamiya rozcieńczone MR LT i Vallejo Air. Właśnie te ostatnie sprawiają problemy. Poleżały trochę i wydają się nieco zbyt gęste do bezpośredniego stosowania. Rozcieńczone są rozdmuchiwane, a na obniżonym ciśnieniu słabo "przechodzą" przez aero. Mgiełką z większej odległości da się malować, ale o precyzji trudno tu mówić.
Po zabawach z rozcieńczeniem i ciśnieniem coś tam w końcu uzyskałem, ale np dysza 0.2 daje brzydki odkurz (za gruby pigment?). Tamiy-e potraktowane LT są bardziej przyjazne (co nie dziwne) ale też bez rewelacji. Najłatwiej maluje mi się pomarańczową Hataką która niedawno kupiłem.
Może po prostu te farby się zestarzały? Swoją drogą, w czasie mojej modelarskiej przerwy pojawiło się dużo nowości. Co radzicie - wywalić stare zapasy akryli i zaopatrzyć się w nowy komplet lakierów? Trochę kosztowne. A może dalej ćwiczyć ciśnienia i rozcieńczanie?