Późno to późno ale zaczynamy!
Moja miniatura będzie przedstawiała pojazd późnej serii produkcyjnej, a zatem niemal „standardowo” przebudowując nowego DML-a należy wymienić cały przód. Czyli starujemy z „wanną”.
W późnych pojazdach był on pogrubiony. W tym celu wycinam odpowiednie profile z białego polistyrenu.
Wyciąłem także pogrubienie na ochrony transmisji.
Po ich przyklejeniu całość „pospawałem”.
Metoda robienia spawów jest bardzo prosta. Do operacji tej potrzebne będą:
-klej
-nożyk
-wykałaczka
-stara ramka po modelu
-zapalniczka
Przy pomocy zapalniczki rozciągamy ramkę, jest to bardzo przydatna metoda która przewinie się tu niejednokrotnie do różnych celów.
Tak przygotowany pręcik wklejamy w miejsce gdzie ma być spaw, następnie smarujemy grubo klejem do plastiku który działa na zasadzie topienia. Po odpowiedniej ilości pręcik zmięknie i narzędziami możemy formować nasz spaw.
Czas na wahacze, jak widać ściąłem wszelkie pręciki pozycjonujące, Zawieszenie będzie ruchome, na sztywno osądziłem jedynie ostatnią parę. Przednie koła nietypowo pozostawiłem także ruchome przy amortyzatorach maksymalnie ugiętych., będzie to potrzebne przy budowie dioramy, ale to innym razem
Kolejnym krokiem jest poprawienie kół. Należy przerobić ostatnią literkę z „U” na „L”. Jest to sprytny wybieg Dragona który to nie dogadał się ze znana firmą produkującą zarówno wtedy jak i dziś koła i opony
Dalszy etap to ich postarzanie. Oto potrzebne narzędzia:
Na początek dzióbiemy i nacinamy koło tworząc wszelkie ubytki i uszkodzenia, od ilości i zagęszczenia będzie zależał stopień zniszczenia koła, by wykonać koło jedynie „zajechane” bez większych uszczerbków w czasie walki w tym etapie robimy mniej uszkodzeń, następny etap jest wspólny dla wszystkich.
Naszym najlepszym przyjacielem w modelarstwie jest flaszka...
nitro oczywiście
Smarujemy bieżnik obficie, tak od serca. Następnie różnymi starymi pędzlami pukamy w rozmiękczona powierzchnię.
Po tym etapie koło nie wygląda zachęcająco, wystarczy jednak je delikatnie przeszlifować, a naszym oczom ukarze się pięknie „zajechane” koło
I tak od lewej, koło z delikatnie wytartą powierzchnią styku z gąsienicą, trzy koła maksymalnie uszkodzone, z wieloma pęknięciami, ubytkami i trafieniami po odłamkach (czwarte koło jest niekompletne, tu pojawi się koło z całkowicie zerwanym bandażem, ale do tego powrócimy później.), pusty wahacz (o tym za chwile) oraz ostanie koło lekko spracowane na styku z podłożem.
Teraz przejdźmy do pustego wahacza Dla odmiany zamierzam umieścić tu zupełnie nowe, dopiero co wymienione koło, będzie fabrycznie nowe, z świeżą farbą, nóweczka, Panie, nóweczka.
Koło takie cechują dwie rzeczy, po pierwsze gładź ogumienia i brak uszkodzeń, po drugie ślad na samym środku po formie wtryskowej. By linie te odtworzyć sięgam znowu po sprawdzone pręciki wyciągane z ramek.
Oklejam je w około.
Po czym soczyście smaruje klejem do plastiku z pędzelkiem. Klej wypełni szczeliny pod pręcikiem i ujednolici całość. Uważamy oczywiście by nie zalać felgi. Lecimy tylko po gumie
A oto i koła po jednej stronie.
Porównanie:
Na dziś koniec, w następnym etapie kolejne prace przy „wannie”, zajmiemy się głównie tyłem oraz drugą stroną zawieszenia.
Pozdrawiam.