Nowy Rok zaczął się dla mnie dość pechowo. Model Bf-109, ukończony w 80 procentach, uległ trwałej i pechowej destrukcji. Nie ma co załamywać rąk. Pustynnego mesia muszę mieć. W zasadzie trzy. Bo wersja F4 i G2 czekają w kolejce.
Zatem...na warsztat trafia podobno samosklejalny zestaw Bf-109 E7 trop ze stajni Eduarda.
Z wraku poprzednika przechodzą lufy Mastera, pasy z fotelem, panel zegarów z celownikiem oraz wydechy.
Tak...nie będę robić otwartego przedziału silnikowego. Jakoś nie jestem zwolennikiem otwierania wszystkiego. Lubię "czyste" linie samolotów, które buduję.