W związku z niedawną dyskusją nad jakością zdjęć i odwzorowaniem barw na fotografiach jako referencja kolorów kamuflażu dla modelarstwa chciałbym przybliżyć kilka problemów oraz przedstawić (na pewno w dużym stopniu uproszczoną i skróconą) procedurę wykonywania zdjęć, które w sposób PRAWIDŁOWY będą odzwierciedlać kolor rzeczywistego przedmiotu. Wbrew pozorom to zagadnienie jest naprawdę dość skomplikowane i wiąże się z szeregiem aspektów, które musimy wziąć pod uwagę podczas wykonywania fotografii. Zdjęcie wykonane „z doskoku”, przypadkowo, podczas pokazów lotniczych itp. raczej nie może być ostateczną referencją, ponieważ wykonujemy je zwykle w bardzo zmiennych i przypadkowych warunkach. W praktyce muzealnej, przy digitalizacji zbiorów, przy druku fotografii fine-art i reprodukcji dzieł sztuki, gdzie odwzorowanie fotograficzne obiektów jest sprawą kluczową, należy zadbać o szereg czynników, aby barwa na zdjęciu odpowiadała barwie rzeczywistej. Oczywiście główny problem leży w fakcie, że barwa zawsze będzie naszym WRAŻENIEM i zawsze jej odbiór będzie nacechowany cechami osobniczymi i pewnym subiektywizmem widza, jednak w szeregu aspektów błąd można ograniczyć do minimum. I w mojej ocenie, tylko przy zachowaniu tych procedur zdjęcie takie może być traktowane, jako rzetelna referencja i „dowód w sprawie”. Oczywiście, w praktyce modelarskiej należy rozważyć, czy taki nakład środków ma sens w przypadku hobbystycznej działalności, nie widzę także niczego złego w autorskiej czy osobistej interpretacji kolorów ze zdjęć, chciałbym jednak o tym napisać, aby z dużym dystansem traktować stwierdzenia, że „kolory są dobre, bo skan był na profesjonalnym sprzęcie” (zwłaszcza w przypadku, gdy na pierwszy rzut oka widać dominantę barwną i zafarb na zdjęciu).
OŚWIETLENIE
Pierwszym czynnikiem, o który należy zadbać jest oczywiście oświetlenie. Światło słoneczne nie jest dobrym rozwiązaniem, ponieważ bezustannie się zmienia, co będzie powodowało także zmiany w odbiorze kolorów. Jeżeli miałbym wykonywać zdjęcia o charakterze referencyjnym, raczej zadbałbym o wykonanie sesji przy świetle sztucznym, w ściśle kontrolowanych warunkach. To daje nam gwarancję powtarzalności efektów oraz pewność, co do parametrów światła. Może wiązać się to jednak w przypadku fotografowania tak dużych obiektów jak samoloty lub czołgi z dużymi problemami logistycznymi. Najlepiej byłoby sfotografować obiekt w jakimś hangarze. To pozwoliłoby na wyeliminowanie światła zastanego – dużo słabszego niż światło słoneczne (nawet, jeżeli będą tam świeciły lampy, świetlówki, które w sposób oczywisty będą wpływały na barwę na zdjęciu) poprzez takie ustawienie parametrów aparatu, żeby przy świetle zastanym zdjęcie było całkiem czarne, niedoświetlone. Ja osobiście do oświetlenia obiektu użyłbym lamp błyskowych. Po pierwsze mają stałą i stabilną temperaturę błysku – 5500 – 5600 K, w przypadku lamp markowych producentów z tolerancją do +/- 100 K, dzięki czemu możemy zadbać o kontrolowane, stabilne warunki świetlne. Drugą zaletą jest duża moc oświetlenia błyskowego, dzięki czemu możemy stosować stosunkowo małe otwory przysłony (f 8-11), przy których obiektywy mają najlepsze parametry, niskie ISO (brak szumów i najlepsza jakość zdjęcia) i odpowiednio krótsze czasy naświetlania, co znacznie usprawni proces. Zwłaszcza, jeżeli zastosujemy modyfikatory – albo softboxy, albo panele dyfuzyjne (np. butterfly), aby rozproszyć i zmiękczyć światło. Dużą popularnością cieszy się ostatnio światło stałe, które staje się coraz bardziej dostępne, jednak, aby uzyskać analogiczną moc lamp do światła błyskowego musielibyśmy zastosować bardzo mocne lampy, których ceny są już niestety bardzo wysokie, dużo wyższe niż analogiczne lampy błyskowe. Nasuwać się może pytanie, jak oświetlić lampami tak duży obiekt – czołg, samolot? Rzeczywiście, może to okazać się niewykonalne, ale jeżeli interesuje nas odwzorowanie koloru kamuflażu na zdjęciu – przecież nie musimy robić zdjęcia całego samolotu. Aby odwzorować kolor wybrałbym po prostu kilka fragmentów obiektu, tak, aby sfotografować poszczególne barwy, ich przejścia i łączenia kolorów – w taki sposób, aby pokryć zdjęciami cały interesujący nas zakres kolorów. Takie fragmenty możemy potraktować jako referencję, a zdjęcie całego obiektu jako zdjęcie poglądowe, z zaznaczeniem miejsc, z których sfotografowaliśmy „próbki”. Fragmenty wybrałbym w taki sposób, aby znajdowały się na płaszczyznach prostopadłych do aparatu – wtedy wyeliminujemy błąd kąta patrzenia i odbicia światła. Lampy z płaszczyznami dyfuzyjnymi ustawiłbym na początek po dwóch stronach aparatu, pod kątem 45 stopni w stosunku do płaszczyzny fotografowania, o jednakowej mocy błysku. W ten sposób powinniśmy uzyskać neutralne, bezcieniowe oświetlenie fotografowanej płaszczyzny. Oczywiście sposób oświetlenia może wymagać korekt w przypadku bardziej skomplikowanych kształtów – każdy przypadek należy traktować indywidualnie i setup oświetleniowy adaptować do warunków.
Zastanawiałem się też nad przypadkiem, kiedy nie ma możliwości fotografowania w hangarze i jesteśmy skazani na pracę w plenerze. Doszedłem do wniosku, że jest to też możliwe do wykonania – ale zastrzegam – musiałbym to sprawdzić w praktyce, ponieważ w dotychczasowej działalności zawodowej w taki sposób zdjęć tego typu nie wykonywałem. Jak podszedłbym do takiego problemu – wybrałbym pochmurny, całkowicie zachmurzony dzień, aby światło zastane było rozproszone i miękkie. Użyłbym także lamp błyskowych z dyfuzjami, natomiast, jeżeli nie udałoby się wyeliminować światła zastanego tylko za pomocą ustawień aparatu, użyłbym dodatkowo filtra neutralnego szarego ND o odpowiedniej mocy. Warunek – filtr musiałby być wysokiej jakości, dobrej firmy. Niestety tańsze filtry popularnych marek, albo filtry o zmiennej gęstości typu Fader mogą powodować zafarby. Po wyeliminowaniu światła zastanego reszta działań jak opisałem powyżej. Ten sposób – podkreślam, musiałbym sprawdzić w praktyce, ale myślę, że powinien zdać egzamin.
CDN.