Zdecydowałem się, że jednak nie Lynch, a jak zwykle bohater drugiego planu, tym razem niejaki Sparks. Samolot uszkodzony w kolizji podczas walki. I już nie H tylko F.
I tu od razu proszę o pomoc w interpretacji zdjęcia.
Co widzicie obok lewego koła?
Jak oceniacie zniszczenia lotki i końcówki skrzydła?
Może trochę ogólnie te pytania sformułowałem, ale nie chcę nic sugerować.
Tymczasem podjąłem kolejną próbę zrobienia bieżnika na kołach głównych, bo myślę, że i "33" miał cegiełkę.
Zdarłem poprzednią warstwę, nałożyłem szpachlę w płynie, na to trochę kleju CA. Następnie przy pomocy czeskiej piłki zainstalowanej w "Kodeksie Karnym" wyżłobiłem rowki. Potem poprzeczne nacięcia złamanym i zaostrzonym nożykiem exela. Tutaj niestety znowu problem, bo elastyczna guma poddaje się i poszczególne kostki mają ochotę odejść od powierzchni. Jedno koło zostało mocno spiłowane i będzie robić za "kapcia".
Może nie jest idealnie, ale liczę, że po pomalowaniu nie będzie tragedii.
Mam tylko problem jakby wiarygodnie tego kapcia wystrugać. Wygląda na to, że opona zeszła z felgi na zewnątrz. Czyli po zewnętrznej stronie powinny być widoczne jej rant i wnętrze, a może jakieś druty. Niestety guma słabo poddaje się drążeniu i wycinaniu.
Przednia opona to kawałek żywicznego koła od Mustanga (dziękuję koledze Tatandowi) z zestawową felgą, a właściwie z dwiema połówkami dwóch różnych felg.
Na razie felgi i opony złożone tylko na wcisk, skleję po pomalowaniu.
W sprawie wlotów idzie bardzo powoli.
Na prymitywnym kopycie z modeliny uformowałem na ciepło z płytki polistyrenowej krzywiznę czołowej powierzchni. Wkleiłem klejem CA odpowiedni kawałek w miejsca wyciętych uprzednio fabrycznych wlotów. Po wstępnej obróbce jestem nadal przed kluczowym momentem wycięcia dziur o odpowiednim kształcie.