Szybki jak najbardziej fabryczne, Italeri ma niezle szkło.
A dziś szef kuchni zaprasza na sushi
Mitsubishi J8M Shusui, MPM, 1:72
Nakajima Kikka, MPM, 1:72
Chyba wszyscy znają tą skośnooką kuzynkę Me-262. Nie będę więc przypominał jej historii, odsyłając do książek „Japońskie samoloty marynarki“ i „Lotnicy śmierci i ich samoloty“, a także do Sieci, gdzie tego jest bardzo dużo.
Sam model jest raczej typowy dla MPM, bez fajerwerków, ale jedyny swobodnie dostępny u nas. Pozostałe to modele firm Pegasus i RS Models. Kadłub z delikatnymi wgłębnymi liniami, z niewielką ilością nadlewek (głównie w okolicy kabiny), dość dużymi śladami po wypychaczach w kabinie, kiepsko odlanymi drobniejszymi detalami (niestety bardzo słabe golenie podwozia i przednie kółko, główne są całkiem ładne). Kompletny brak wnęki podwozia przedniego, zamiast niej dziura, natomiast wnęki podwozia głównego to gołe wgłębienia w skrzydłach. Należy pamiętać o obciążeniu przodu, nie ma o tym w instrukcji. Kabina pilota dość spartańska, można do niej dołożyć kilka elementów z blach fototrawionych, ale nie wiem jak z ich autentycznością, bo nie spotkałem nigdy zdjęcia wnętrza. Ale nie ma z tym większego problemu z powodu osłony kabiny. Firma oznajmuje obecność wtryskowej kabiny jako sukces, ale dla mnie jest to krok wstecz. Kabinka dopiero po zanurzeniu w Pronciu pozwala na dojrzenie obecności pasów na fotelu pilota, tym bardziej, że wnętrze jest malowane na bardzo ciemny kolor (ja użyłem typowego zielonego do górnych powierzchni). Ze zdjęcia widać, że na pewno nie jest to żaden Aotake-iro. Silniki mają całkiem niezły kształt, ale wloty i wyloty gazów są jakieś takie kostropate i wymagają solidnej poprawki i dopasowania. Ponadto nie ma zaznaczonych licznych wlotów i wylotów powietrza na bocznych ściankach. Skrzydło odlane jest z jednego kawałka, co utrudnia życie miłośnikom wychylania klap itp., ale ponieważ ja do nich nie należę, a nie ma na nim jam skurczowych, dla mnie jest ok. Połączenie skrzydło- kadłub i wokół silników wymaga szpachlowania. Silniki nakleja się płasko na skrzydło, bez żadnych elementów ustalających, więc troszkę na oko. Z tym wiąże się pewna sprawa. Z recenzji wiedziałem, że między silnikami nie mieszczą się pokrywy podwozia głównego. Ale po suchym spasowaniu uznałem, że jednak się zmieszczą. O ja naiwny! Oczywiście potem miałem problem. A więc dla innych zmagających się z tym modelem przestroga: albo wykonajcie pokrywy podwozia głównego z cieniutkiej blaszki, albo przesuńcie nieco miejsce przyklejania silników, a najlepiej jedno i drugie.
Po wykonaniu komory podwozia przedniego i innych drobiazgów takich jak ostroga pod ogonem, antena, zwężka Venturiego, klapka wyważająca steru kierunku, popychacz steru kierunku, jakiś pręcik (celownik? antenka? odpowietrznik?) przed kabiną, montaż można uznać za zakończony.
Ja wybrałem sobie autentyczny schemat malowania sprzed drugiego lotu w dniu 11 sierpnia 1945 roku, drugi schemat jest fikcyjny, przedstawia barwy formowanej od 1 lipca 1945 roku samobójczej 724 Kokutai, która miała używać Kikki.
W drugim locie (zakończonym katastrofą i skasowaniem samolotu) używane były pomocnicze silniki rakietowe, więc dołożyłem je modyfikując takowe z zestawu Su-9 firmy MPM, nad którym tez pracowałem. Samolot za dużo się nie nalatał, więc weathering dość delikatny, choć na zdjęciach widać,że „troskliwa“ obsługa zdążyła solidnie uszkodzić wlot powietrza do lewego silnika.
Model prosty, prawie zatrącający o prymitywny, ale dość przyjemny w budowie i dla pasjonatów wręcz niezbędny w kolekcji.
Nakajima Ki-87, Pavla, 1:72
Nakajima K-43 Hayabusa, Hasegawa, 1:72, oznakowanie malowane ręcznie
Kyushu J7W Shinden, Hasegawa, 1:72
Kawasaki Ki-78, Planet models, 1:72
Kawasaki Ki-61 Hien, vacu Hobby klub, 1:72
Mitsubishi A6M2 Reisen, vacu JMK, 1:72
Mitsubishi J2M Raiden, Hasegawa, 1:72
Kokusai Ta- Go, Kora models , 1:72