Moja praca z Boomerangiem była jak ten stary australijski dowcip o Aborygenie, który nie kupił nowego bumeranga, bo nie mógł wyrzucić starego - ciągle wracał...
Ja nowego Boomeranga kupiłem - na szczęście wygląda o niebo lepiej niż ten Ltd i przedstawia inną wersję. Ale "stary" Boomerang firmy Ltd ciągle do mnie wracał...
Model Ltd był opisywany w kilku miejscach, ale nie omieszkam podzielić się z wami swoim doświadczeniem w walce z typowym short-runem, którego sprintem ukończyć się nie dało.
Zacząłem od oczyszczenia z licznych nadlewek. Od razu też wyrzuciłem "nożyce przeciwskrętne" (nowe i trudne słowo
) przy goleniach podwozia, bo określenie "toporne" byłoby zbyt łagodne - zastąpiłem je blaszkami PE od Bf 109 E - pasują. Walkę stoczyłem także ze śmigłem i jego kołpakiem - najpierw trzeba było usunąć liczne nadlewki, a potem nieźle nałożyć szpachli Tamiyi. Jakoś wyszło, choć łopaty grube jak nieszczęście.
Silnik - nawet nie najgorzej wyglądająca, ale goła "podwójna gwiazda", wymagał choć trochę wzbogacenia. Nie jestem w tym dobry - dorobiłem tylko popychacze i przewody.
Koła podwozia: próbowałem je zastąpić kołami od P-40N Eduarda, ale były ciut za duże, pozostały te z modelu. Okrągłe odłożyłem na bok, chcąc po raz pierwszy zastosować ugięte. Te ugięte, dołączone do modelu, przypominały raczej sflaczałe opony od traktora stojące na dużych i grubych naleśnikach - piłowanie i szlifowanie przez kilka godzin doprowadziło je do stanu z grubsza nadającego się do zastosowania. Przy podwoziu okazało się też, że w górnych częściach płatów są gniazda na zamocowanie goleni - dziwnym trafem wyjątkowo asymetrycznie usytuowane
- musiałem kilka razy je przenosić, żeby znalazły się na właściwym miejscu. Jak polecali inni - nawierciłem golenie i gniazda, żeby wzmocnić ich połączenie z użyciem fragmentów igieł od strzykawek.
Kabina wyjątkowo siermiężna, wymagała pewnych poprawek - na moim etapie umiejętności było to przyklejenie półki z kółkiem od trymera, paru pudełek, oraz dźwigni zrobionych z drutu z gałkami z kleju CA. Zegary wyciąłem z kalkomanii do innych samolotów i powklejałem w otwory tablicy. Dorobiłem okrągłą szybkę celownika (choć "mój" Boomerang ma mieć celownik kolimatorowy - nie wiem, czy bywały razem?). Pasy (na podstawie zdjęć) zrobiłem z "blaszki-z-flaszki", czyli metalizowanej folii do owijania korków w butelkach wina, pomalowanej na kremowo.
Kadłub kleiłem etapami klejem CA, żeby utrzymać symetrię i dopasować elementy kabiny, ścianę ogniową i silnik - włożenie silnika w miejsce dla niego przeznaczone wymagało znaczącego pocienienia ścian przedziału silnikowego. Wnęki podwozia też uzupełniłem kilkoma prętami i drucikami, bo były wyjątkowo puste w porównaniu ze zdjęciami oryginałów. Doklejenie płatów wymagało szerokiego stosowania szpachli, a w części dolnej szpary zostały wypełnione cienką polistyrenową płytką i także zaszpachlowane. Statecznikom poziomym wychyliłem w dół stery.
Poległem na próbie zrobienia świateł z vacu dołączonego do modelu - w końcu wypiłowałem szkła z przezroczystych fragmentów ramki od innego modelu. Nie powalają, ale lepsze to niż to vacu.
Malowanie przemilczę.... efekty widać. Trochę go niestety zepsułem tymi otarciami, trudno się mówi - nie będę zmieniał. Jestem natomiast pod wrażeniem termokurczliwej linki antenowej - przy pewnej wprawie działa bez zarzutu. Celownik kolimatorowy (od P-11c) zniknął w gardzieli "dywanowego potwora" - nie pomógł odkurzacz, ani latarka - musiałem pojechać po nową blaszkę do zaprzyjaźnionego sklepu - też bez efektu. Dopiero przyjacielska pomoc dała efekt -
dzięki Ci, Tadziu !W sumie - chyba jestem zadowolony, chociaż może nie całkiem (zrobiłem pierwszego prawdziwego "short-runa", choć nie bez powikłań - kłania się brudzenie, którego jeszcze nie opanowałem). Teraz stawiam Boomeranga obok Spita VIII w skromnej galerii samolotów RAAF. Następne modele czekają w kolejce