Poddam się modzie i założę wątek zbiorczy dla wszystkich moich kolejnych zasmarkanych ulepów które czasem tworzę dla zaspamowania forum kolejnymi bezsensownymi postami z wątpliwej jakości zabawkami politechnicznymi. Niniejszy wątek tytuł ma jaki ma bo jak wiadomo ja modeli nie robię, a już na pewno nie kończę.
Samochód pancerny WZ.34/I Jakiś czas temu firma First to Fight, ta od wrześniowej gazetki uraczyła Nas pierwszym wtryskowym modelem samochodu opancerzonego WZ.34. Na razie udało mi się nabyć tylko model odpowiadający wersji WZ.34 i WZ.34/I czyli z tzw. szerokim kadłubem z podcieniami który odziedziczył po samochodzie WZ.28. Obecnie w sprzedaży jest też model WZ.34/II, z przebudowanym kadłubem ze skośnymi płytami.
Model FtF ma 3 zasadnicze zalety, jest, jest plastikowy i jest tani. Na tym zasadniczo kończą się z mojego punktu widzenia zalety produktu FtF co zapewne jest spowodowane tym że ja chcę mieć w miarę poprawną miniaturę pojazdu a kupiłem produkt przeznaczony do gier bitewnych. Z racji ceny i przyjemnego medium nie mam zamiaru bardzo narzekać na model bo i tak jest one znacznie lepszą bazą do wykonania poprawnej miniatury niż np. żywiczny Wild Hog który wygląda jak ciosany z mydłą Biały Jeleń a kosztuje więcej niż ekskluzywne mydła z filmu Fight Club. Dwóch rzeczy jednak producentowi wybaczyć nie mogę, rzeczy które można było zrobić lepiej za te same pieniądze. Najbardziej widoczną rzeczą są płaskie felgi kół, detal najcięższy do poprawienia oraz koszmarne uzbrojenie wraz z jarzmem (a że da się zrobić lepiej FtF pokazało już przy modelu tankietki która ma identyczne jarzmo i karabin maszynowy). Reszta to błędy wynikające z ograniczeń technologicznych lub z wrodzonej upierdliwości modelarza.
Zabawę zaczynam oczywiście od poodcinania wszystkiego co da się zrobić lepiej (może i tego lepiej nie zrobię, ale będe miał zabawę a i trochę słów na "k" dla ukojenia nerwów poleci w eter). Pod nóż poszła klamka, narzędzia, klapki wizjerów na wieży i skrzela. Wytnę też w pierony przód z drzwiczkami od chłodnicy i zrobię tą część od nowa, poprawiając jej kształt. Pocieniłem też brzegi pancerza od spodu aby nie wyglądały na aż tak pancerne. Pozalepiałem dziury na mocowania błotników
Na załączonym obrazku widać że model do największych nie należy. Oczywiście zanim zacznę coś dorabiać doszlifuję wszystkie nierówności i zadziory. Niestety tworzywo z jakiego wykonane są modele FtF nie jest wybitnej jakości i dość ciężko się je szlifuje (przypadłość podobna jak w starych Airfixach i modelach UMa) co czyni modelowanie mniej zabawnym. Kusi mnie cały czas otwarcie pokrywy silnika, ale gdzieś mi wcięło drugi silnik od Fiata 508 z IBG (WZ.34/I miały taki sam silnik jak PF 508/I, WZ.34/II o ile dobrze kojarzę silnik z PF 508/III). Niezależnie od decyzji pokrywa będzie nowa, z cieniutkiej blaszki (albo naklejona na istniejącą albo otwarta), podobnie jak skrzela na bokach osłony silnika (cienka wyprofilowana blaszka).
Pisałem o tym że koła są skopane. Wpadłem na pewien pomysł jak je poprawić, zobaczymy co z tego wyjdzie. Koła zewnętrzne na tylnej osi (wewnętrzne zostawiam bez zmian) i zapasowe pozbawiłem felernej felgi i zastąpiłem ją wytłoczką na tabletkę odpowiedniej średnicy. Materiał jest niestety wiotki i źle się go tnie, dlatego tylko jedna felga ma ładną krawędź, pozostałe dwie mają obślumpaną.
Kolejnym etapem jest wywiercenie dziurek i dodanie śrub. Mała podpowiedź dla naśladowców, wewnętrzną (niewidoczną) część felgi trzeba posmarować klejem CA żeby ją usztywnić. Ja nie posmarowałem i przy wierceniu otworów trochę mi się felgi rozjechały. Jeśli nie znajdę więcej wytłoczek odpowiedniej wielkości będę musiał jakoś ratować te ze zdjęcia.
Przednie koła i inne popisy ekwilibrystyki z zielonym plastikiem w kolejnym odcinku.
Polski Fiat 508/III SanitarkaW sumie ten model gdzieś ma warsztat, ale już nie będę go odgrzebywał, zwłaszcza że większość tego co pokazałem i tak zostało rozklejone i robię to od nowa po zdobyciu blaszki Parta (oba zestawy do Łazika) i większej liczby zdjęć. Najgorsze że zrobiłem sobie ładny silniczek, schowałem go do jakiegoś pudełka żeby się nie zgubił i... posiałem gdzieś to pudełko. Całą resztę modelu, nawet z pojedynczymi fruwającymi blaszkami mam w pudełku zbiorczym, silnik diabeł ogonem przykrył. Wziąłem więc stary silnik, poodrywałem kabelki i zacząłem od nowa. Część zestawowa, blaszka Parta i trochę skraczu.
Więcej pypci i podłączone kable do świec, może nawet więcej elementów mikrofiacika pojawi się za czas nieokreślony
No to teraz można się naśmiewać i rzucać zgniłymi bakłażanami.
W malinowym chruśniaku.