Witam.
Przebywanie na tzw. L-4 to cudowny stan nareszcie jest czas na prawie wszystko. Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak długo mogłem sobie posklejać. Korzystając z tego niewątpliwego dobrodziejstwa prace przy Tiger-ku posuwają się do przodu i jest nawet czas by, co nieco przerobić. Ale do rzeczy w kabinie uzupełniłem manetki oraz wkleiłem krótszą część pasów
Zdjęcia są robione podczas montażu stąd na makro widać resztki cieni ,, Tamiji ”
A następnie dokleiłem prawą burtę.
Następnie wyciąłem i dopasowałem na taśmie poszycie kadłuba.
Po przeszlifowaniu raz jeszcze kadłuba z lekkim niepokojem przystąpiłem do oklejania, pomny problemów z Po-2 a nie pamiętając jak mi poszło z pierwszym Tigerkiem miałem pewne obawy które jednak okazały się płonne. Wszystko się pięknie zeszło.
Usterzenie skleiło się właściwie samo jedynym udziwnieniem z mojej strony to wycięcie otworów odwadniających.
Przeglądając wcześniej tą wycinankę i zastanawiając się, co by u można zmienić zwróciłem uwagę na ładnie zaznaczone sznurowanie, od zawsze korciło mnie by ten detal oddać możliwie jak najwierniej, ale najpierw umiejętności a potem lenistwo sprawiało, że jakoś nie wychodziło. Teraz też niewiele brakowały a by nie wyszło. Bo klejąc spód kadłuba stwierdziłem, że nie będzie widać, ale że temat mnie dręczył jak psa pchły to na wyschniętym już kadłubie zrobiłem najpierw cztery otworki a potem to było tak. Najpierw otworki wiertłem 0,2 delikatnie
Potem w te otworki farba z odrobinką BCG.
Teraz trzeba było znaleźć odpowiednią nić, na początku myślałem że będzie drut 0,2 ale niestety złaziła z niego farba. Po kilku próbach padło na nić do podszewek takie fajne plastikowe. W oryginale sznurowanie odbywa się przed lakierowaniem ale w moim wypadku trzeba było malować nici najpierw. Specjalnie też kolor nici jest ciemniejszy niż poszycia by było to bardziej widoczne. A poza tym farby serii BASE są bardzo odporne na ścieranie.
Próby na sucho wyszły bardzo obiecująco
Teraz tylko trzeba zabezpieczyć boki i spód Caponem i brać się za szycie kadłuba, muszę się tylko żony zapytać czy nie ma, jakiej sukni na wczesne lata czterdzieste to wówczas będę mógł się bardziej wczuć w sytuację tych Pań, które pracowały w zakładach De Havilland-a. Ale o tym w następnym odcinku.
No to tymczasem…..