Zrinyj na razie leży odłogiem, mam nadzieję, że Part wypuści do niego gąsienice, tak jak wypuścił do Toldiego. Toldi też będzie, jak gąski przyjdą.
Trzeba przyznać że IBG się bardzo wyrobiło. Pierwsze modele jak Bedfordy i Fiaty zdawały się być ciosane siekierką, często też były obarczone poważnymi błędami, czasem z winy skali, czasem z winy kosztów czy projektanta. Jednak ostatnie wypusty stoją już na dużo wyższym poziomie i nie pozostaje nic innego jak tylko się z tego cieszyć. O Toldim i Zrinyju napiszę w kolejnych postach gdy przyjdzie ich pora.
Teraz coś o ostatniej zabawce jaką lepię czyli pokazanym już w poprzednim poście Type 89. Ja nabyłem wersję Otsu, jedną z co najmniej trzech jakie IBG wydało. Generalnie jest to pojazd o którym nie mam pojęcia więc ewentualne odstępstwa od oryginału nie będą mi spędzać snu z powiek, w dodatku co jest ewenementem jak na mnie model planuję w standardzie "prosto z pudła". Sam czołg jest całkiem fajnie zaprojektowany, wszystko przyjemnie do siebie pasuje i nie zapowiada się aby trzeba przy nim było używać szpachlówki albo papieru ściernego. Chyba że ktoś chce poszaleć z wydana przez Parta blaszką. Nie mniej model składa się absolutnie bezproblemowo i jedyną małą upierdliwością jest to jak zaprojektowano formy w rejonie kół jezdnych.
Pech chciał, że wlewki wchodzą na krawędź kółka, co dodaje odrobinę pracy przy obróbce. Generalnie nie jest to oczywiście wielki problem, ale biorąc pod uwagę że każde kółko trzeba dziabać skalpelem z dwóch stron, a kół jezdnych jest aż 36 dodaje nam jednak nieco pracy. Jasne, taki model UMa który jest na zdjęciu jako para wymaga obróbki skalpelem przy każdej z ponad stu części, nie mniej kiedy cały model IBG jest ą ę i super relaksacyjnie się go składa te kółka trochę wkurzają
Zwłaszcza, że rolki podtrzymujące górny bieg gąsienicy machnęli tak ładnie!
Jedno ciachnięcie i można przyklejać.
Ja miałem jeszcze niefart i trafiłem na takie koło napinające.
Acz zakładam, że to kwestia jakości banknotów jakimi płaciłem w moim ulubionym sklepie stacjonarnym.
Tak czy owak ułamane kółko schowa się pod boczną osłoną, a ewentualna nieidealność obrobionych niewprawnymi paluchami kółek zniknie gdzieś pod osłoną, albo w gąsienicach.
Makro wróg modelarza, wyszła jedna szpara. Czyli nie umiem w modelarstwo, nawet samoskładalne
Na pocieszenie napiszę, że patrząc na ten pojazd dochodzę do wniosku, że Japończycy nie umieli w czołgi, bo to coś wygląda bardziej jak nabzdyczona ropucha na nartach niż broń pancerna.
Nie mniej na chwile obecną mogę z czystym sercem ten modelik IBG polecić. Klei się przyjemnie (de facto można spokojnie zmontować w jeden wieczór), a sam pojazd jest bardzo ciekawy. Mam nadzieję, że na dniach uda się wrzucić zdjęcia modelu polepionego do końca. Postaram się też skrobnąć coś o Pradze która jest w tle zdjęcia z Otsu, może nawet coś więcej przy niej dziubnąć.
A na koniec Wam jeszcze wrzucę fotę prawie modelu
zrobionego z resztek blaszek fototrawionych i fragmentów zegarkowych mechanizmów, ot tak dla draki.
W malinowym chruśniaku.