Nazwa: British Sherman VC Firefly
Producent: Tasca
Numer katalogowy: 35-009
Skala: 1:35
Ilość części: 480
Rok produkcji: 2006
Cena: ok. 150 zł
Wypraska A - 2 sztuki:
Wypraska B - 3 sztuki:
Wypraska C:
Wypraska D + G - 2 sztuki:
Wypraska E:
Wypraska F:
Wypraska H:
Gąsienice z pasków - 4 sztuki:
Drobiazgi:
Elementy fototrawione:
Kalkomanie:
Instrukcja sklejania:
Instrukcja malowania:
W pudełku znajdziemy aż 11 ramek z ciemnooliwkowego plastiku (razem 386 części, o ile się w liczeniu nie pomyliłem), 2 z przezroczystego (14 części), jedną z miękkiego plastiku (24 części), 4 odcinki gąsienic z miękkich taśm, kawałek gumo-gąbki, fototrawioną blaszkę (51 części), arkusz kalkomanii oraz 2 instrukcje - 10 stronicową składania i 4 stronicową malowania. Niestety w instrukcjach przeważa język japoński i tylko część napisów przetłumaczono na angielski (co w moim przypadku będzie utrudniało budowę, bo na Shermanach nie znam się wcale). Drugim niedociągnięciem zestawu jest to, że producent nie dołącza liny holowniczej, chociaż w instrukcji pokazuje, jaką ma ona mieć długość i gdzie ją umieścić. Jak już piszę o minusach, to jeszcze dodam, że mamy co prawda figurkę czołgisty ale nie jest ona najwyższych lotów (choć po pomalowaniu może coś z niej będzie)
A tak poza tym, to już chyba tylko same plusy ma ten model. Między innymi mamy do wyboru 3 rodzaje kół napędowych oraz po 2 rodzaje jezdnych i napinających; 2 rodzaje hamulców wylotowych i skrzynek na radiostację a także elementy opcjonalne jak np. osłony przeciwpiaskowe, dopancerzenie kadłuba i wieży czy chociażby hak holowniczy. Mamy przezroczyste elementy na peryskopy i światła. Do pełni szczęścia brakuje chyba tylko metalowej lufy.
Jakość wyprasek jest bardzo dobra (choć w dosłownie kilku miejscach można dojrzeć małe jamki skurczowe). Niektóre z plastikowych części są wręcz filigranowe. Ślady podziału formy są delikatne. Z tego, co widzę, to ilość śladów po wypychaczach do zaszpachlowania będzie raczej znikoma.
Zestawowa kalkomania daje nam do wyboru 4 malowania - 2 brytyjskie z Normandii (czerwiec i lipiec 1944), oraz polskie z wiosny 1944 r. (w trakcie szkolenia w Wielkiej Brytanii) i nowozelandzkie z Włoch z kwietnia 1945 r.
Podsumowując, to jest to zdecydowanie jeden z najlepszych modeli z jakimi do tej pory miałem do czynienia, a po zapowiadanych podwyżkach cen modeli Dragona, jego cena nie będzie już tak bardzo wygórowana.
Dla chcących więcej poczytać o tym zestawie, polecam następujące linki:
KLIK1
KLIK2