Malowanie zacząłem od ciała hoplity. Jest tu go dość sporo, więc wydawało mi się to świetną okazją do wypróbowania i nauczenia się malowania ciała farbami olejnymi artystycznymi. Mając nieco wolnego czasu, zrobiłem przy tym pobieżnego SbS-a. Dla wielu to będą oczywistości, ale może się komuś przyda
Posłużyłem się klasyczną techniką, do której potrzeba tylko 2 kolorów farb olejnych: sieny palonej i bieli tytanowej - użyłem farb olejnych Talens z serii Rembrandt, które to uchodzą (zapewne słusznie) za najlepsze. Pod to jeszcze podkład z Humbrola 61 (flesh).
Do malowania i cieniowania farbami olejnymi przydaje się duża ilość pędzli - zarówno cienkich, retuszerskich (do nanoszenia cienkich kresek farby) jak i większych, mękkich ( do rozcierania tychże kresek i łagodzenia przejść między kolorami).
Pamiętać trzeba, że w trakcie malowania, pędzli tych nie można myć w terpentynie czy czymkolwiek innym, bo mokre lub wilgotne nie nadają się do cieniowania i mogą zrobić nam masakrę na malowanej figurce. Można je tylko wycierać w suchy papier czy szmatkę, ale ze wzlędu na właściwości tych farb, lepiej mieć oddzielne pędzle do różnych kolorów. Ja po skończonej robocie miałem do umycia kilkanaście sztuk.
No więc zaczynamy.
Na początek podkład - może to być emalia lub farba akrylowa, ja użyłem wspomnianego Humbrola.
Najlepiej, żeby było to coś pomiędzy matem a półmatem - na czymś takim oleje powinnyc trzymać się i rozprowadzać najlepiej (na grubym macie będą się ciężko rozcierać, na połysku będą się - co gorsze - ślizgać).
Podkład ten musi solidnie wyschnąć - w przypadku emalii niech to będzie ze 2 dni, dla pewności, że w trakcie cieniowania nie zdarzy nam się przykra niespodzianka w postaci odsłonięcia plastiku, żywicy, czy tego, co tam akurat malujemy.
Działalność olejami rozpoczynam od naniesienia na wyschnięty podkład solidnej warstwy sieny palonej:
Po chwili ścieram z figurki nadmiar tej farby - można zacząć nawet chusteczką czy patyczkami do uszu, a skończyć pędzlem lub kilkoma. Warto przy tym postarać sie, żeby nie uświnić całej figurki, siebie i wszystkiego dookoła - a będzie takie ryzyko
Kiedy powierzchnia jest już w miarę oczyszczona, a w miejscach wypukłych prześwituje podkład, ścieranie kończę, i wspomniane wypukłości (i to, co uważam za stosowne) delikatnie pokrywam bielą tytanową (ja tu nałożyłem jej za dużo):
Teraz można zrobić sobię przerwę na kawę, żeby biel podeschła i wżarła się trochę, po czym niewielkim pędzlem trzeba ją delikatnie rozetrzeć, i przy okazji nieco wetrzeć w sienę:
Przejścia miądzy kolorami złagodziłem lekkimi potarciami dużego, miękkiego pędzla - powierzchnia się wygładza i ujednolica:
Podstawy w tym momencie są, ale cienie pasowałoby trochę wyostrzyć.
Nakładam w zagłębienia kreski ze sieny, na wypukłości - ponownie biel:
Po czym kolory te delikatnie rozcieram małymi pędzlami - najpierw sienę, potem innym pędzlem biel:
Już prawie, ale można by to jeszcze dopieścić - znów delikatnie złagodziłem przejścia dużym miękkim pędzlem, a potem, już powoli i starannie, powtórzyłem operację pogłębiania cieni - najpierw nałożyłem i roztarłem sienę, potem to samo z bielą. Na końcu domalowałem szczegóły, i gotowe:
Choć przed tym pierwszym poważniejszym zetknięciem z farbami olejnymi byłem pełen obaw, z rezultatu jestem bardzo zadowolony, wręcz przeszedł on moje oczekiwania.
Wszystkie czynności zajęły mi wraz z przerwami kilka godzin, ale do malowania było tu sporo - z samą twarzą i dłońmi powinno pójść szybciutko. Metoda jest bardzo przyjemna i (wbrew pozorom) nietrudna - szczerze polecam tym, którzy nie mają sposobu na malowanie ciała.