modelarstwo z pasją
Start Artykuły Recenzje Hungarian Light Tank 38M Toldi (A20), 1:35 Hobby Boss 82477
Hungarian Light Tank 38M Toldi (A20), 1:35 Hobby Boss 82477 Drukuj Email
Wpisany przez Jarek Gurgul   

Fani egzotycznej pancerki wreszcie się doczekali! Zamiast kolejnego Shermana, T-34, czy Tygrysa Hobby Boss bez wielkiego szumu (choć z wcześniejszymi zapowiedziami) wypuścił w czerwcu model węgierskiego lekkiego czołgu Toldi I (38M). Co więcej - wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że jest to początek wysypu madziarskich pojazdów w skali 1:35 w plastiku.

 

 

Plusy: najlepsza replika tego czołgu z dostępnych - zarówno wykonanych w plastiku, jak i w żywicy, wysoka jakość części, blaszka (to, że jest), gąsienice, solidne zabezpieczenie części w pudełku, bardzo czytelna i wyczerpująca instrukcja.

Minusy: sporo drobnych braków i błędów merytorycznych, w tym wskazujących na przygotowanie modelu w oparciu o wersję II, bardzo skromny arkusik kalkomanii z oznaczeniami, blaszka (to, że jest - taka skromna), brak wnętrza wieży/kadłuba, brak szkieł reflektorów.

 

Największym plusem zestawu jest to, że zestaw jest. Oczywiście to uproszczenie i żart, ale do tej pory w skali 1:35 na rynku dostępny był jedynie żywiczny model firmy Botond, który trudno uznać za szczytowe osiągnięcie przemysłu modelarskiego. Model Hobby Bossa pod każdym względem bije na głowę poprzednika - zarówno jakości, jak i ceny. Tak więc stwierdzenie, że "dobrze, że model jest" to nie tylko komunał, ale również wyraz uznania dla wysokiej jakości (zwłaszcza pod względem odlewu i spasowania części) produktu HB.

Na zestaw HB składa się 426 części plastikowych (w tym gąsienice wykonane z pojedynczych ogniw) oraz 21 fototrawionych.

Opis zestawu zacznę jednak nie od samego modelu, a od tego, co z wierzchu.

Pudło jest dość duże, ale nie na wyrost. W solidnym, otwieranym od góry kartonie znajdziemy kilkanaście mocno upakowanych ramek. Chciałbym bardzo pochwalić HB za zastosowaną "politykę bezpieczeństwa" - wszystkie ramki zapakowane są w woreczki, prawie każda w osobny. Na dodatek w części woreczków pojawia się cienka gąbka, chroniąca plastikowe elementy. W woreczkach z ogniwami gąsienic każda z trzech/czterech ramek oddzielona jest właśnie taką gąbką. Na największą ramkę A, na jej najdelikatniejsze części, w tym pałąk podtrzymujący osłonę kierowcy, nawinięty jest pasek gąbki, zabezpieczony przed przesunięciem/spadnięciem taśmą klejącą. Pudełko podzielone jest dodatkowym kawałkiem kartonu na dwie (a właściwie trzy) części, w tym przeznaczoną dla obu połówek kadłuba oraz wnękę dla skorupy wieży. Osobno zapakowana jest blaszka i osobno arkusz kalkomanii. Wszystko to świadczy o tym, że HB nie pozostawił niczego przypadkowi i nic w pudełku (pod warunkiem, że nie zostanie ono zgniecione) nie ma prawa się uszkodzić podczas najdłuższego i najcięższego nawet transportu.



A co znajdziemy w środku pudła?

Zestaw Hobby Bossa jest "multimedialny", obok części wtryskowych mamy tu małą blaszkę fototrawioną z bardzo przydatnymi elementami.

Góra kadłuba




Dół kadłuba




Wieża





Ramka A




Ramka B (x2)




Ramka C




Ramka T (x11)



Blaszka fototrawiona



Kalkomania




Większość części wykonana jest z jasnobrązowego plastiku, podobnego trochę do plastiku Tamiyi, choć chyba nieco twardszego. Ogniwa gąsienic to plastik ciemnobrązowy. Wszystkie w zasadzie elementy odlane są bardzo dobrze, detale są ostre, bez nadlewek. Jedynie na krawędziach kadłuba i wieży znaleźć można minimalne, ledwo wyczuwalne po palcem naddatki, łatwe do usunięcia.

Jak wspomniałem, blaszka zawiera bardzo przydatne elementy - osłony bocznych reflektorów, grill lampy kadłubowej, wsporniki błotników, listwę anteny. Jest to niezbędne minimum, jednak przydałoby sie trochę więcej.




























Instrukcja składa się z 12 stron formatu pomiędzy A4 a B5, jest przejrzysta i sprawnie przeprowadzi przez proces budowy modelu. Nie zauważyłem w niej błędów, brak jedynie informacji o kilku częściach fototrawionych i ich położeniu na modelu.




Największym problemem zestawu jest brak narzędzi - nie znajdziemy w pudełku ani kilofa, podnośnika, łopaty, ani nawet zwyczajnego łomu. Wszystkie te elementy wraz z mocowaniami musimy albo "pożyczyć" z innego zestawu albo dorobić we własnym zakresie. Brak także jakichkolwiek elementów wyposażenia wnętrza kadłuba czy wieży oraz szkieł reflektorów.

Na co jeszcze warto zwrócić uwagę?

Koła jezdne - mają zbyt wysokie śruby na osłonie piasty i za dużo nitów na obwodzie felgi. W modelu mamy pomiędzy każdą parą żeberek po pięć nitów, a powinno ich tam być o dwa mniej. Na szczęście położenie tych potrzebnych jest właściwe, więc wystarczy usunąć drugi i czwarty nit z każdej piątki ("wystarczy" = 16 kół x 12 nitów = 192 nity). Prócz tego koła mają zupełnie niepotrzebny naddatek "blachy" wewnątrz każdego otworu ulgowego - znów "wystarczy" (16 x 6) to usunąć. Brak także długich śrub łączących w parze kół sąsiednie żeberka - odwzorowane są jedynie głowy śrub - nie ma trzpieni.





Koła napędowe - pod względem kształtu zgodne z oryginałem, mają po 28 zębów. Znajdziemy jednak tu po dwa okrągłe pierścienie na osłonie piasty (punkty smarowania?), których na wersji I nie było (na kilkadziesiąt pojazdów, tylko na jednym i to prawdopodobnie po remoncie widać te pierścienie) - pojawiły się w wersji II - do usunięcia.





Wieża - niewiele można zarzucić jej wykonaniu - detale są bardzo wyraźne, lufa działka, a szczególnie tłumik i jego mocowanie, bardzo wiernie oddaje oryginał. W przypadku wieży może jedynie warto pokusić się o nacięcie łbów śrub podstawy wieży. Innym niedostatkiem jest brak (poza jednym miejscem) spawów. HB zamarkował jedynie płaskimi paseczkami przejście pomiędzy bokami osłony jarzma a skorupą wieży, gdzie powinniśmy znaleźć dość solidne spawy.

Również na kadłubie spawów brak i warto by było je delikatnie odtworzyć którąś z chałupniczych metod.

Przód kadłuba - brak tu nawisu (takiego, jak na pozostałych krawędziach płyty podwieżowej) z prawej strony przodu nadbudówki. Taki sam nawis powinien pojawić się także wokół "wieżyczki" kierowcy. HB go uwzględnił, ale w jednym elemencie razem z odchylaną pokrywą, więc jeśli ktoś chciałby pokrywę pozostawić w pozycji otwartej, musiałby z niej usunąć nawis i odtworzyć go wokół otworu stanowiska kierowcy.





Linia nitów na przedniej płycie (ta poniżej reflektora i żaluzji) powinna przebiegać tuż przy krawędzi płyty. Tymczasem w modelu przesunięta jest o dobry milimetr do tyłu, co w tym miejscu jest dość widoczne. Równiez tabliczka firmowa nie znajduje się tam gdzie trzeba - na zdjęciach oryginału widać, że tabliczka montowana była albo wyżej na przedniej płycie albo na krawędzi przedniej pionowej płyty.




Żaluzja - nieźle odtworzona, ma jednak zbyt płytkie w porównaniu z oryginałem wycięcia pomiędzy żeberkami. Lepszym rozwiązaniem byłoby wykonanie jej z blaszki. W ostateczności można wcięcia pomiędzy żeberkami pogłębić.




Tył kadłuba - zbyt szeroka jest tylna płyta kadłuba (część A10), którą należy z każdej strony trochę zeszlifować. Poza tym za krótka jest tylna (zaokrąglona) płyta - powininna trochę wystawać poniżej małych płyt bocznych, które z kolei powinny być trochę głębiej, niż leżące przed nimi płyty główne boków kadłuba.




Zawarte w zestawie skrzynki narzędziowe z przetłoczeniami w "naturze" pojawiały się dużo rzadziej, niż skrzynki z gładkimi ściankami - na wersji I w zasadzie (poza jednym - jak w przypadku pierścieni na kole napędowym - późnym przypadkiem) wcale, więc prawdopodobnie konieczne będzie (w zależności od wykonywanego egzemplarza) usunięcie przetłoczeń. Z pewnością skrzynek z przetłoczeniami nie miał egzemplarz H-309 proponowany przez HB.

A propos H-309 - warto pamiętać, że ten i inne pojazdy z 2. Batalionu Rozpoznawczego, jak również z wielu innych jednostek nie posiadały w okresie 1940-I połowa 1941 "standardowych" od czerwca 1941 roku oznaczeń w postaci zielono-białego krzyża wpisanego w czerwony ośmiokąt, lecz charakterystyczny dla Batalionu krzyż wpisany w koło - pod względem oznaczeń państwowych istniała wtedy w jednostkach "pancernych" Honvédség całkiem spora różnorodność. Gdybyśmy chcieli więc przedstawić ten egzemplarz w okresie poprzedzającym atak na Związek Sowiecki, na przykład z akcji zajęcia przez Węgrów we wrześniu 1940 roku Siedmiogrodu, konieczne byłoby uzbrojenie się w inne kalki lub malowanie oznaczeń od szablonu.

Nieprzydatne są niestety tablice rejestracyjne - cyfry w numerze rejestracyjnym H-309 mają niewłaściwy kształt. Wspomnieć także należy o braku odznaki jednostek pancernych (w oryginale naklejka), umieszczanej zwykle na czołgach Toldi na wieży przed krzyżem.

Oprócz oznaczenia dla H-309 Hobby Boss zawarł na arkuszu trzy orły, które malowane były na pojazdach przekazanych do 9. Batalionu Pancernego, jednak ani w instrukcji malowania, ani na pudełku nie ma żadnej informacji o ich wykorzystaniu w modelu.

Dla nieusatysfakcjonowanych tym, co znajdą na zestawowym arkusiku, firmy Bison oraz HAD oferują arkusze zawierające odpowiednie oznaczenia dla H-309 i dla wielu innych egzemplarzy.

Warto też zwrócić uwagę na błąd w instrukcji malowania. Dolna część kadłuba oraz koła przedstawione są na niej w kolorze piaskowym. Tymczasem kolorem bazowym był ciemnozielony i taką farbą malowano cały pojazd, a dopiero na nią nanoszono piaskowe i brązowe plamy na kadłubie i wieży. Równiez układ plam na kolorowance ma niewiele wspólnego z oryginałem.


Poza wersją I w najbliższym czasie czekają nas kolejne atrakcje, bo z dostępnych w sieci zdjęć wynika, że HB przygotował już kadłub wersji II/IIa oraz wieże dla tych wersji.


Podsumowując ocenę muszę stwierdzić, że zestaw Hobby Bossa pozwala na całkiem łatwe i szybkie złożenie dość wiernego oryginałowi modelu czołgu w wersji Toldi I prosto z pudełka. Modelarze chcący jeszcze dokładniej odwzorować oryginał zmuszeni będą do wykonania sporej liczby korekt i uzupełnień. Jednak większość braków, czy błędów to drobiazgi łatwe do uzupełnienia lub poprawienia, więc ocena modelu jest bardzo pozytywna, bo stosunkowo niedużym nakładem pracy (pomijając usuwanie nitów z kół) można stworzyć wierną replikę bardzo oryginalnego pojazdu, na dodatek trudną do tej pory do zdobycia.

Wszystkim miłośnikom niszowej pancerki gorąco polecam model HB - ze względu na jego jakość i frajdę, jaka powinna towarzyszyć budowie, ale również po to, by producentowi dać sygnał, że jego wysiłki są doceniane i warto podejmować nietypowe tematy.


Moja ocena to 7/10.
recenzja / review