Model samolotu Fokker Dr.I firmy Revell w skali 1/72 (Nr. 04116) jest opakowany w estetyczne, niewielkie pudełko typowe dla wszystkich małych zestawów tej firmy. W środku znajdują się dwie wypraski z czerwonego (to nie dziwi) tworzywa zapakowane w folię, mały arkusik kalkomanii oraz instrukcja (nieco bezsensownie podzielona na kilka oddzielnych kartek).
Po dokładnych oględzinach ramek wtryskowych wpadłem w zachwyt. Jak na model w tej skali Fokker wygląda fantastycznie. Tam gdzie trzeba (osłona silnika i kadłub) są delikatne wklęsłe linie podziału. Karabiny odwzorowane są po prostu wspaniale (widać nawet małe wklęsłości imitujące wyloty luf!!!). Za wykonanie kabiny pilota, która składa się z 6 części, nalezą sie moim zdaniem, głośne brawa. Szczegółowość wykonanych elementów jest na najwyższym poziomie. Wewnętrzne burty posiadają delikatne wypukle grawury dzięki którym nawet bez zestawu waloryzacyjnego kabina wygląda okazale. Pasowanie elementów do siebie jest bez zarzutu (tu i ówdzie można nieco doszlifować, a ilość szpachli jest naprawdę minimalna - np. przy przejściu środkowe skrzydło – kadłub). Można zatem śmiało powiedzieć ze ten Fokker to typowy NOWY Revell – po prostu DOBRY model.


Kalkomanie, typowe dla ‘nowego’ Revell’a są na wysokim poziomie i zawierają kompletne oznaczenia dla dwóch samolotów: Nr 425/17 pilotowanego przez Rittmeistra Manfreda Freiherr von Richthofena oraz Nr 454/17 na którym latał jego brat Lothar. I tutaj właśnie powstaje problem. Mianowicie, oferowane przez zestaw kalkomanie dla samolotu Czerwonego Barona (Nr 425/17 – ‘17’ miały wszystkie Dr.1) jak i cały schemat malowania są błędne!!! Ostatni samolot Manfreda von Richthofena - 425/17, na którym to uzyskał swoje 79 i 80 zwycięstwo, był owszem pomalowany na czerwono ale miał BIAŁY ster kierunku. Dodatkowo 425-ka posiadała innego rodzaju krzyże! (były one po prostu kwadratowe !!! [Balkenkreuz ā la Luftwaffe w II WŚ]). Krzyże znajdujące się w zestawie pasują do samolotu M. von Richthofena o numerze 152/17 – z kolei ten samolot (też czerwony) miał przód kadłuba (od pierścienia silnika do kabiny) oraz górne powierzchnie środkowego i dolnego skrzydła pomalowane na kolor zgniło oliwkowy (tzw. fiński zielony), a spód w kolorze błękitu (jasno szaroniebieski?). JEDYNYM Dreideckerem pomalowanym CAŁKOWICIE na czerwono był Fokker Dr. 1 Nr 477/17, na którym Manfred odniósł 9 zwycięstw.
Instrukcja jest napisana klarownie i zawiera sporo rysunków objaśniających kolejność łączenia poszczególnych części. Co ciekawe, podaje ona również gdzie i w którym miejscu należy wzbogacić model o linki (!!!). Nieco dziwnym wydaje mi się fakt podzielenia instrukcji na kilka podwójnie złożonych kartek co wprowadza niepotrzebny chaos podczas przeglądania dokumentacji zestawu.
Budowa:
Model zdecydowałem się wykonać prosto z pudełka, a jedynymi dodatkami są linki wykonane techniką wyciągania plastikowego pręcika nad plomieniem oraz pasy siedzeniowe z elementów fototrawionych.
Budowę modelu rozpocząłem od sprawdzenia „pasowności” wszystkich elementów zestawu. Jako środka klejącego użyłem taśmy maskującej Tamiya. Może wygląda to trochę nieszczególnie, ale jest bardzo istotne, gdyż na tym etapie podjąłem decyzję co do kolejności montażu samolotu.

Jak większość modelarzy lotniczych, w następnej kolejności wykonałem kokpit i pomalowałem burty kadłuba. Do fotela przykleiłem pasy siedzeniowe z elementów fototrawionych oraz dodałem metalowy pierścień wokół głównego zegara.
Następnie wkleiłem gotowy kokpit i skleiłem połówki kadłuba ze sobą.



Kolejnym etapem budowy było przyklejenie skrzydeł dolnego i środkowego – nie było tu kłopotów – elementy pasowały prawie idealnie (drobna szlifierka i ździebełko szpachlówki). Po wyschnięciu skrzydełek wkleiłem dwa zewnętrzne zastrzały/dźwigary. W dalszej kolejności przykleiłem górne skrzydło pasując je na dwa zewnętrzne dźwigary (za nic nie dało się porozumieć z kadłubowymi dźwigarami) – nie mogąc „złapać” właściwego ich ustawienia pominąłem je na tym etapie i, jak czas pokazał, słusznie, ponieważ można je było bez żadnych problemów zamontować później.

Jak już uporałem się ze skrzydłami i towarzyszącymi im dźwigarami, zabrałem się za usterzenie poziome i pionowe. Kiedy prawie gotowy samolocik schnął sobie, wziąłem się za silnik, który składa się z dwóch części. Sklejony motorek został następnie pomalowany i czekał sobie na swoją kolejkę, a ja zabrałem się za malowanie śmigła, a w dalszej kolejności kaemów.

Następnie dobrałem się do wózka i jak się okazało Revell proponuje o jeden element za dużo – nigdzie na zdjęciach nie znalazłem potwierdzenia aby wózek był wzmacniany wspornikiem o kształcie kanciastej litery ‘π’. Takiego elementu po prostu nie było.
Po doklejeniu wózka przystąpiłem do malowania. Wiedziałem już, że chcę zrobić najbardziej „czerwonego z czerwonych” trójpłatów Manfreda – 477/17. Model pomalowałem matowym kolorem Karmin Rot firmy Revell (Nr 36). Jednocześnie pomalowałem i pozostałe elementy (kółka, pokrywa silnika). Po wyschnięciu samolotu nakleiłem kalki (dodałem trochę esencji octowej jako zmiękczacza – sprawuje się to wyśmienicie!!!), a następnie nałożyłem trochę „brudzingu” z suchych pasteli (na samolocie tym Manfred odniósł 9 zwycięstw, a ponadto był używany w marcu i na początku kwietnia więc pogoda zostawiła na nim niejeden ślad). Niestety, nie posiadałem żadnych kalkomanii „477”, a te jakie namalowałem ręcznie są jakie są i nie wymagają komentarza – tak się kończy lenistwo i brak wykonania szablonów

Tak przygotowany model pomalowałem następnie bezbarwnym lakierem półmatowym co znakomicie oddało lekki połysk płótna (na zdjęciu oryginalnym widać wyraźnie, że samolot się „świeci”). Na zakończenie dodałem „linki” i dokleiłem kółka oraz włożyłem (bez kleju) silnik wraz z osłoną i śmigło (po uprzednim skróceniu piasty). Gotowy model powędrował na półkę ale zamierzam go wstawić do dioramki ale to już inny rozdział…
Podsumowując – moim zdaniem produkt firmy Revell to naprawdę porządnie wykonany model, którego jedynym błędem jest niewłaściwa kalkomania. Wykorzystując kalkomanię z zestawu, bez problemu możemy zrobić samolot Lothara lub, po drobnych przeróbkach numeru na 477 (lub na 152) – jedną z czerwonych maszyn. Zestaw zdecydowanie godny polecenia – pozwala zbudować naprawdę bardzo atrakcyjny model tego sławnego samolotu. Na zakończenie dodam tylko, że model ten nagrodzony został w konkursie German Model Masters 2004. I słusznie, bo w pełni na to zasłużył.



