Frosty napisał(a):"The Widow-maker" rzeczywiście był niesławny, ale co ciekawe więkość wypadków miało miejsce w Niemczech. Podejrzewam, że Hartmann miał sporo racji twierdząc , że ówczesne lotnictwo RFN nie było gotowe na tak zaawansowaną maszynę.
Może dołożę parę słów do tematu katastrof. Formalnie rozpatrując wskaźnik awaryjności (czyt. wypadkowości) to Niemcy byli sporo w tyle! Na pierwszym miejscu, o dziwo, była...Kanada. Utraciła ona w wyniku wypadków lub uszkodzeń prawie 50%

stanu. Na drugiej pozycji plasowała się Holandia - 46%. Niżej była Belgia ex aequo z Włochami - 37%. Potem dopiero Niemcy około35%. Najlepiej maszyny te sprawowały się u Japończyków, jedynie 15% strat. Tyle na temat wskaźnika. Niestety inaczej wygląda ten ranking biorąc pod uwagę liczbę samolotów bezpowrotnie utraconych. Tu bezsprzecznie prym wiedli Niemcy, zamykając straty w niebagatelnej liczbie 292 maszyn (faktycznemu rozbiciu uległo 261, reszta to uszkodzenia wymuszające kasację)-116 pilotów zginęło. Za nimi byli Włosi - 138 wraków a potem Kanada 110. Nie wiem jak sytuacja kształtowała się w Stanach, poza tym że w okresie walk we Wietnamie utracono 15 samolotów.
Frosty napisał(a):Przez ciebie teraz kombinuję jak przy wszystkich moich modelarskich wydatkach wysupłać jeszcze kasę na F-104...
Kombinuj, kombinuj, warto

Jeśli mogę poradzić, to proponuję rozejrzeć się na Alergo z Revellowskim przepakiem. Formalnie aktualnie robiony model, to właśnie Revell. Cena dość atrakcyjna.