![:mrgreen:](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
Właściwie nie wiem co mnie podkusiło, żeby namalować te szachownice zamiast po bożemu wydrukować i nakleić kalki.
Cóż, Lloyd trafi z powrotem do warsztatu stolarskiego. Naprawa takich uszkodzeń przy tego typu pokryciu nie jest wcale taka kłopotliwa - wystarszy zdrapać kalkę z uszkodzonych paneli i położyć ją ponownie. Większy problem byłby przy kamuflażu.
Iras: Ściąganie masek zacząłem od skrzydła i wtedy powstało to pierwsze uszkodzenie - kalka pozostała w większej części nietknięta, zdarta została warstwa farby na kalce. Tutaj przyznam, że nie specjalnie zachowywałem ostrożność przy ściąganiu maski - robiłem to tak jak przy powierzchniach malowanych. Ostrożniej ściągam maskę tylko przy odrywaniu krawędzi właśnie naniesionej farby. Potem już byłem ostrożniejszy, ściągałem maskę ciągnąc prawie równolegle do powieszchni modelu.
W przypadku kadłuba na jednym boku był jakiś problem z przyczepnością kalki do podkładu, Może woda wyplukała klej...? Nawet teraz jak usuwam resztki kalki na tych panelach, o jest tam pusta przestrzeń - daje się usunąć płatami przy podważeniu skalpelem. W innych miejscach trzyma się mocno.
Gienek: Tak, z pewnością watro osłabić klej masek w takich przypadkach. Spróbuję teraz zastosować taśmę AIZU i płyn maskujący do dokończenia znaków.
I jeszcze pytanie do Szanownych Kolegów: czy wie ktoś jak naprawiane były uszkodzenia takiego poszycia płatów? Czy wymianiano cały panel między żebrami, czy raczej tylko fragment utworzony przez sąsiednie żebra i np. krawędź spływu i tylny dźwigar...?