D.H. 82 Tiger Moth 1:48 Smer
Witam wszystkich.
Po wielu latach postanowiłem powrócić do klejenia plastusiów jak kiedyś pogardliwie nazywał modele kartonowe i plastikowe mój instruktor w modelarni. Jako pierwszy model zacząłem robić Polikarpowa I-16 typ 29 ale czekając na farby i zbierając fundusze na kompresor, zawiesiłem prace przy Polikarpowie I-16 (bo jakoś mi malowanie bez aerografu nie wychodziło).
Nudziło mi się jednak i zdjąłem z półki kupiony jako „złom” za parę groszy model:
Smer 0811 D.H. 82 Tiger Moth 1:48
Model wygląda tak:






Model jest jakości tragicznej i tyle nie będę się nad tym rozwodził.
Zgromadziłem trochę dokumentacji i tysiące dosłownie zdjęć istniejących samolotów i wziąłem się do pracy.
Ponieważ jakiś inteligent wymyślił że na samolocie wytłoczone są kokardy i numer seryjny nie mający zresztą nic wspólnego z kalkomanią czekało mnie bardzo wiele szlifowania na tyle delikatnego aby nie uszkodzić za bardzo linii żeber na skrzydłach i wypukłych linii na kadłubie.
W drugiej kolejności powierzchnie sterowe, poodcinałem i zamontowałem w nich mocowania do linek sterujących:




Powycinałem sloty i lotki w skrzydłach.
W kadłubie na początku chciałem tylko naciąć i wyraźnie zaznaczyć blachy obudowy silnika oraz wykonać otwór obrazujący że obudowa odstawała od kadłuba:


Ponacinałem drzwiczki –ale jak się człowiek śpieszy ----- to później musi poprawiać. Skopałem kształt tylnych ale zaszpachlowałem i poprawiłem:


Obudowy silnika postanowiłem jednak zrobić z blaszek. Musiałem najpierw spiłować do zera istniejące poszycie by zrobić miejsce dla nowego:




Przyszła pora wziąć się za wnętrze kadłuba.
Zacząłem robić kratownicę i całe oprzyrządowanie wnętrza:






Podorabiałem drągi i skórkę na fotele i pomalowałem wnętrze:


Zrobiłem popychacze zaworów które są widoczne przez osłonę silnika:


We wnętrzu zrobiłem srebrne przetarcia na rurach kratownicy i popróbowałem wasza z farb plakatowych astry -- ładnie się rozpływają, ale te akurat wnętrze jest mało waszowlne że tak powiem więc nie poprawiałem już olejnymi gdyż nie sądzę abym uzyskał lepszy efekt.
Po wszystkim zabezpieczyłem sido i kadłub mogę zamykać.

Mam niestety problem - fotele będę musiał wklejać niestety już do zamkniętego kadłuba od góry bo nie da się obejść obróbki tylnych płyt za pilotami. Mimo jak najdokładniejszego spasowania nie da się bez szpachlowania już po sklejeniu kadłuba uzyskać efektu idealnie gładkiej powierzchni jak na zdjęciach. Dlatego nie wklejam foteli aby ich nie zapaćkać trocinami.

Fotele:


Uff.. zamknąłem kadłub i wziąłem się za jego szlifowanie...


Naciąłem się ostatnio na moją szpachlę humbrola, więc teraz używam kropelki do wypełnienia szpar...
Szlifowanie - malowanie - szlifowanie - malowanie i w końcu poddałem się lepszego spasowania na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie uzyskać..

Jeszcze tylko z jedna lub dwie warstwy farby i wklejam fotele.
Później zamaskować i można brać się za kadłub....
Po wielu latach postanowiłem powrócić do klejenia plastusiów jak kiedyś pogardliwie nazywał modele kartonowe i plastikowe mój instruktor w modelarni. Jako pierwszy model zacząłem robić Polikarpowa I-16 typ 29 ale czekając na farby i zbierając fundusze na kompresor, zawiesiłem prace przy Polikarpowie I-16 (bo jakoś mi malowanie bez aerografu nie wychodziło).
Nudziło mi się jednak i zdjąłem z półki kupiony jako „złom” za parę groszy model:
Smer 0811 D.H. 82 Tiger Moth 1:48
Model wygląda tak:






Model jest jakości tragicznej i tyle nie będę się nad tym rozwodził.
Zgromadziłem trochę dokumentacji i tysiące dosłownie zdjęć istniejących samolotów i wziąłem się do pracy.
Ponieważ jakiś inteligent wymyślił że na samolocie wytłoczone są kokardy i numer seryjny nie mający zresztą nic wspólnego z kalkomanią czekało mnie bardzo wiele szlifowania na tyle delikatnego aby nie uszkodzić za bardzo linii żeber na skrzydłach i wypukłych linii na kadłubie.
W drugiej kolejności powierzchnie sterowe, poodcinałem i zamontowałem w nich mocowania do linek sterujących:




Powycinałem sloty i lotki w skrzydłach.
W kadłubie na początku chciałem tylko naciąć i wyraźnie zaznaczyć blachy obudowy silnika oraz wykonać otwór obrazujący że obudowa odstawała od kadłuba:


Ponacinałem drzwiczki –ale jak się człowiek śpieszy ----- to później musi poprawiać. Skopałem kształt tylnych ale zaszpachlowałem i poprawiłem:


Obudowy silnika postanowiłem jednak zrobić z blaszek. Musiałem najpierw spiłować do zera istniejące poszycie by zrobić miejsce dla nowego:




Przyszła pora wziąć się za wnętrze kadłuba.
Zacząłem robić kratownicę i całe oprzyrządowanie wnętrza:






Podorabiałem drągi i skórkę na fotele i pomalowałem wnętrze:


Zrobiłem popychacze zaworów które są widoczne przez osłonę silnika:


We wnętrzu zrobiłem srebrne przetarcia na rurach kratownicy i popróbowałem wasza z farb plakatowych astry -- ładnie się rozpływają, ale te akurat wnętrze jest mało waszowlne że tak powiem więc nie poprawiałem już olejnymi gdyż nie sądzę abym uzyskał lepszy efekt.
Po wszystkim zabezpieczyłem sido i kadłub mogę zamykać.

Mam niestety problem - fotele będę musiał wklejać niestety już do zamkniętego kadłuba od góry bo nie da się obejść obróbki tylnych płyt za pilotami. Mimo jak najdokładniejszego spasowania nie da się bez szpachlowania już po sklejeniu kadłuba uzyskać efektu idealnie gładkiej powierzchni jak na zdjęciach. Dlatego nie wklejam foteli aby ich nie zapaćkać trocinami.

Fotele:


Uff.. zamknąłem kadłub i wziąłem się za jego szlifowanie...


Naciąłem się ostatnio na moją szpachlę humbrola, więc teraz używam kropelki do wypełnienia szpar...
Szlifowanie - malowanie - szlifowanie - malowanie i w końcu poddałem się lepszego spasowania na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie uzyskać..

Jeszcze tylko z jedna lub dwie warstwy farby i wklejam fotele.
Później zamaskować i można brać się za kadłub....


































