Albatros D.III Oeffag – Eduard 1:48
W niniejszym dziale jestem po raz pierwszy, więc przede wszystkim należy się staropolskie „dzień dobry” i cóż… liczę na wyrozumiałość, a przede wszystkim wszelkie rady i sugestie. Będę je przyjmował z pokorą 
Dotychczas wykonałem (prawie do końca) trzy modele (Bristol F2B, Fokker DVII i Spad XIII) oraz jeden (też DVII) tylko zacząłem. Wszystko w skali 1:48. Oto i cała moja „kariera” modelarska. Wielu, wielu technik nawet nie miałem okazji (a może odwagi?) zastosować i jedynie o nich sobie czytałem. Ale ponieważ całe życie tak nie można, to postanowiłem coś pokazać mając świadomość, że droga przede mną długa. Tak mniej więcej jak z Wrocławia do Christchurch
Obiecuję, że jak poczuję, że nie podołam, to wycofam się z powrotem do zacisza gabineciku i powrócę kiedy indziej ;)
Mam zatem na tapecie Albatrosa D.III Oeffag.

W pudle dostępnych jest pięć zestawów kalek. Całkiem sporo. Zdecyduję się na któryś z „drewniaków”, ale jeszcze nie wiem na który dokładnie.

Pudło zawiera całkiem ładne blaszki fototrawione. Co ciekawe, przynajmniej dla mnie, są w nich elementy olinowania tylnych stateczników, łącznie z imitacją rzymskich śrub. To fajny bajer i jak nie dam rady zrobić swoich naciągów, to na pewno go wykorzystam.

Same plastiki, jak na moje niefachowe oko, są eleganckie. Zobaczymy czy na pewno wszystko do wszystkiego będzie pasowało, bo na Spada XIII – też Eduarda – strasznie kląłem z tego powodu. Moje zaciekawienie budzi zaproponowane onitowanie.
Czy warto je będzie poprawiać?

W replice zmontowanej przez Kolomana Mayrhofera wygląda to tak:

A skoro jestem już przy detalach, to pozwolę sobie zacząć od patentu na śruby rzymskie. Jeszcze nigdy nie zamontowałem żadnych śrub na modelu, ale czas najwyższy zacząć. Gdy zobaczyłem cudeńka Wojtka Fajgi to mnie zamurowało. Spróbowałem zrobić to samo, ale niestety albo jestem za cienki, albo mam nie takie patyczki. Mimo zużycia z 20 sztuk nie potrafię zejść ze średnicą poniżej 1mm, co jest niezbędne przy tej skali. Patyczki wtedy mi się rwą, pękają, palą itp. A tak naprawdę to niezbędne jest zejście poniżej 0,5mm. Wykombinowałem więc coś na swój sposób, choć wątpię żeby nikt wcześniej tego nie próbował (ale ja jeszcze nie przeczytałem całego Internetu
).
Najpierw aby uzyskać swobodę ruchu usztywniłem oczko z żyłki 0,08 mm (tak, wiem że jest trochę za gruba – poszukam może czegoś cieńszego) kilkoma supełkami. Zdjęcie kiepskie, ale ta żyłka naprawdę tam jest

Następnie nałożyłem na nią wycięty, odpowiednio szeroki, pasek folii aluminiowej. Takiej zwykłej do pieczenia.

Trzeci krok to zrobienie z tej folii tulejki wokół żyłki.

Potem lekko to wyprofilowałem zaślepiając dziury w tulejce.

Są odpowiednio cienkie i długie. Oczko też niczego sobie. Muszę to jeszcze jakoś pomalować.
Będzie sensownie wyglądało coś takiego na modelu?
I tutaj mam kolejne pytanie do bardziej doświadczonych modelarzy: ile takich śrub potrzebnych jest na Oeffaga? Ja naliczyłem 10, plus ewentualnie ogonowe. Poniżej moje obliczenia (x2 na drugą stronę).
Pozdrawiam
Radek
Dotychczas wykonałem (prawie do końca) trzy modele (Bristol F2B, Fokker DVII i Spad XIII) oraz jeden (też DVII) tylko zacząłem. Wszystko w skali 1:48. Oto i cała moja „kariera” modelarska. Wielu, wielu technik nawet nie miałem okazji (a może odwagi?) zastosować i jedynie o nich sobie czytałem. Ale ponieważ całe życie tak nie można, to postanowiłem coś pokazać mając świadomość, że droga przede mną długa. Tak mniej więcej jak z Wrocławia do Christchurch
Mam zatem na tapecie Albatrosa D.III Oeffag.

W pudle dostępnych jest pięć zestawów kalek. Całkiem sporo. Zdecyduję się na któryś z „drewniaków”, ale jeszcze nie wiem na który dokładnie.

Pudło zawiera całkiem ładne blaszki fototrawione. Co ciekawe, przynajmniej dla mnie, są w nich elementy olinowania tylnych stateczników, łącznie z imitacją rzymskich śrub. To fajny bajer i jak nie dam rady zrobić swoich naciągów, to na pewno go wykorzystam.

Same plastiki, jak na moje niefachowe oko, są eleganckie. Zobaczymy czy na pewno wszystko do wszystkiego będzie pasowało, bo na Spada XIII – też Eduarda – strasznie kląłem z tego powodu. Moje zaciekawienie budzi zaproponowane onitowanie.
Czy warto je będzie poprawiać?

W replice zmontowanej przez Kolomana Mayrhofera wygląda to tak:

A skoro jestem już przy detalach, to pozwolę sobie zacząć od patentu na śruby rzymskie. Jeszcze nigdy nie zamontowałem żadnych śrub na modelu, ale czas najwyższy zacząć. Gdy zobaczyłem cudeńka Wojtka Fajgi to mnie zamurowało. Spróbowałem zrobić to samo, ale niestety albo jestem za cienki, albo mam nie takie patyczki. Mimo zużycia z 20 sztuk nie potrafię zejść ze średnicą poniżej 1mm, co jest niezbędne przy tej skali. Patyczki wtedy mi się rwą, pękają, palą itp. A tak naprawdę to niezbędne jest zejście poniżej 0,5mm. Wykombinowałem więc coś na swój sposób, choć wątpię żeby nikt wcześniej tego nie próbował (ale ja jeszcze nie przeczytałem całego Internetu
Najpierw aby uzyskać swobodę ruchu usztywniłem oczko z żyłki 0,08 mm (tak, wiem że jest trochę za gruba – poszukam może czegoś cieńszego) kilkoma supełkami. Zdjęcie kiepskie, ale ta żyłka naprawdę tam jest

Następnie nałożyłem na nią wycięty, odpowiednio szeroki, pasek folii aluminiowej. Takiej zwykłej do pieczenia.

Trzeci krok to zrobienie z tej folii tulejki wokół żyłki.

Potem lekko to wyprofilowałem zaślepiając dziury w tulejce.

Są odpowiednio cienkie i długie. Oczko też niczego sobie. Muszę to jeszcze jakoś pomalować.
Będzie sensownie wyglądało coś takiego na modelu?
I tutaj mam kolejne pytanie do bardziej doświadczonych modelarzy: ile takich śrub potrzebnych jest na Oeffaga? Ja naliczyłem 10, plus ewentualnie ogonowe. Poniżej moje obliczenia (x2 na drugą stronę).
Pozdrawiam
Radek














